Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:18144.38 km (w terenie 9188.09 km; 50.64%)
Czas w ruchu:924:36
Średnia prędkość:19.62 km/h
Maksymalna prędkość:69.82 km/h
Suma podjazdów:181118 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:970 kcal
Liczba aktywności:285
Średnio na aktywność:63.66 km i 3h 14m
Więcej statystyk
115.00 km 110.00 km teren
05:04 h 22.70 km/h
Max:56.61 km/h
HR:148/165 80/ 89%
Temp:, w górę:920 m

Murowana Goślina - MTB Marathon

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 08.05.2013 | Komentarze 7

Krótko po maratonie w Olejnicy (2 dni przerwy) przyszedł czas na ciężki wyścig u Grzegorza Golonki - Murowana Goślina. Mimo to wybrałem koronny dystans, nie chciałem iść na łatwiznę jak w zeszłym roku :-)

Przed startem spotykam wszystkich znajomych z teamu, robię krótką rozgrzewkę z Jarkiem i gadamy chwilę z Adamuso. Czas się kończy, więc wchodzimy do sektorów. Po chwili startujemy w tempie godnym gigowców - spokojnie, aż do pierwszego wjazdu w teren. Tam zaczynam odczuwać, że bardzo brakuje świeżości. Szybko znajduję swoje miejsce w tyle stawki i praktycznie samotnie przejeżdżam cały odcinek nad Wartą. Po drodze mijam Ewelinę Ortyl, która wycofuje się z wyścigu (jak się później okazało wystająca gałąź zdjęła ją z roweru). Łączę też siły z Dudą, który jedzie całkiem fajnym tempem.

Przed dojazdem do Murowanej zaczynają nas wyprzedzać czołowe pociągi z dystansu mega. Widać, że jadą bardzo mocno, różnica prędkości pomiędzy nami zauważalna :-)

Po wjechaniu do Zielonki zaczyna mi się jechać lepiej. Na poboczu mijamy Klosia, który łapie laczka. W którymś momencie Duda zostaje z tyłu, a mnie dogania Mariusz już po naprawie. Widzę, jak dzielnie walczy z megowcami, a miejscami wręcz robi z nimi co chce (np. na brukowanym odcinku) :-)

Po kilku spokojniejszych momentach dojeżdżam do Dziewiczej, gdzie czuję się już na prawdę dobrze. Nie mogę w to uwierzyć, ale zawodnicy z mega jadą wolniej ode mnie (a to przecież na pewno ktoś wysoko z klasyfikacji). Na killera wjeżdżam do połowy, potem z buta i na górze w ostatniej chwili zauważam Joasię :-)

Na bufecie za Dziewiczą doganiam Dawida. Jedziemy przez jakiś czas w 6-osobowej grupie, ale przy rozjeździe mega-giga zostaje nas trzech. Dawid daje zmiany, trzeci gość wyraźnie ma już dość i tylko się tłumaczy, że nas nie poprowadzi. Mi zostaje najwięcej sił, więc staram się mocno pracować.

W pewnym momencie głupio gubimy trasę. Jedna strzałka została skręcona w lewo i nabieramy się na ten żart. Teraz się sobie dziwię, bo przecież Golonko zawsze daje 3-4 strzałki podczas zakrętu. Na szczęście po chwili znajduje się ktoś z GPS-em i odnajdujemy trasę. Zbiera się nas z 5-6 osób, w tym Ania Świrkowicz, ale przy pierwszej górce zostaję sam z kolarzem z teamu Rossman. I w takiej 2-osobowej grupce mijamy długie trasy pętli giga.

Na około 20 km przed metą doganiamy Wojtka Kozłowskiego z Sudety MTB Challenge i tempo trochę rośnie. Ciągle zachowuję siły, a noga się wyraźnie rozkręciła po początkowym zamuleniu. Ostatecznie do mety dojeżdżamy po 302 minutach.

Końcówka maratonu w Murowanej Goślinie © Marc


Czas: 05:02:52
Open 79/102 - 77% stawki
M2 27/30
Współczynnik do najlepszego 0.76.

Z wyniku jestem dość zadowolony. Gdyby nie zamulanie na pierwszym odcinku nadwarciańskim to wynik byłby lepszy, może by się udało złapać jakiś dobry pociąg.

Wśród znajomych wypadłem podobnie jak się spodziewałem: poza zasięgiem są JP (co za wynik, szacun!), Jarek, Klosiu, a także Marcin. Dave był blisko, więc w dalszej części sezonu może być ciężko dojeżdżać przed nim. Podobnie z Dudą - na krótkich maratonach mogę nie wyrabiać sobie takiej przewagi.

Grupowa śłit-focia na mecie © Marc



67.66 km 65.00 km teren
03:05 h 21.94 km/h
Max:41.69 km/h
HR:154/167 83/ 90%
Temp:12.0, w górę:650 m

Kaczmarek Electric MTB - Olejnica

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 10

Po tygodniu odpoczynku po Dolsku przyszedł czas na rozpoczęcie cyklu Kaczmarek Electric, który dość porządnie reprezentował się w zeszłym roku. Nikt nie narzekał na nudę na trasach, a i organizacja była (prawie) wzorowa. Pierwsza edycja tegorocznego cyklu to Olejnica.

Na miejsce dojeżdżamy w czwórkę z Mariuszem, Maksem i Zbychem. Jesteśmy dość późno, ale formalności załatwiamy błyskawicznie. Dzięki dobrej organizacji, Josip który przyjechał po nas dobre 30 minut, też daje radę zdążyć.

Na rozgrzewkę zostaje mi jakieś 5 minut, więc robię krótkie przetarcie na asfalcie i ustawiam się w sektor, gdzie jest już Zbyszek, a po chwili pojawia się Marcin, a także lekko zestresowany Josip. Ruszamy 2 minuty po I sektorze. Od początku jest dość mocno, ale utrzymuję tempo grupy. Jest to o wiele łatwiejsze, kiedy nie ma przeszkadzających spowalniaczy, gdy znajdą się przypadkowe osoby na starcie. Marcin wchodzi na koło Josipowi i zaczynają mi odjeżdżać. Znam ich możliwości i nie łapię ich, to nie moje tempo. Ja jadę swoje... szukając ludzi na rowerach 29-calowych. Przed długą piaszczystą drogą dogania mnie mała grupka, gdzie są właśnie goście na dużych kołach i chowam się za nimi. Daję też zmianę. Współpraca ładnie się układa, łykamy kilka osób. Nasz peletonik rozpada się na trudniejszym terenie.
Zbliżamy się do sporej górki. Z tyłu słyszę, że to najwyższy punkt trasy i jest tam podjazd 18%. Super, myślę sobie, będzie okazja sprawdzić czy przy takich warunkach przełożenie 26-34 wystarcza. Okazuje się, że jest idealnie. Przyczepności w oponach wielkiej nie mam, ale i tak udaje się podjechać.
Kawałek dalej wjeżdżamy na singiel nad jeziorem, dość długi, ale bardzo prosty. Są tylko 2 trudniejsze miejsca i na drugim muszę się podeprzeć. Potem już kilka łatwiejszych odcinków i rozjazd mini-mega. Około 3/4 osób wraca do mety, ja oczywiście jadę na drugą pętlę. Po chwili tworzymy małą grupę 3-osobową i doganiamy kolejną trójkę. Gdy już się wydaje, że będzie czas na chwilowe uspokojenie tętna wyskakuje przed nas wysoki gość na 29-ce z teamu Baltic Home. Wzrost klienta to jakieś 195 cm, wyższy rower i jadąc za nim tętno mi spada o 15-20 bpm, tak mogę jechać :) Napieramy dość mocno, mijamy znowu kolejnych zawodników. Nie mam wyrzutów sumienia i także wychodzę na zmianę ;-) Nie wiem czy on ma jakiś z tego zysk, ale tak sobie razem pracujemy. W pewnym momencie zauważam, że jadąc za nim mam świetną widoczność... pod jego ręką :P Rewelacja, nie dosyć, że nie czuję prawie oporów powietrza, to jeszcze widzę, czy przed nami są jakieś dziury.
Na bardziej stromych odcinkach dryblas mi ucieka, ale zaraz go dochodzę. W końcu doganiamy Marcina, który ma lekki kryzys. Chwilę jedzie z nami, ale w końcu zostaje. Do nas przyczepia się pijawka, gość z Bike Akademy. Namawiamy go na wyjście na czoło i faktycznie daje zmianę, ale bardzo krótką.
Na singlu nad jeziorem znowu mam małą podpórkę i tracę kontakt z Baltic Home. Muszę nadgonić przed rozjazdem i ostatnie 5 km pokonujemy razem. Wypijam ostatnie łyki z bidonów, blokuję amora i wjeżdżamy na końcowy asfalt. Początkowo jadę na czole, ale reszta nie wytrzymuje napięcia i dzięki temu zajmuję fajną trzecią pozycję. Ostatni zakręt w lewo, znajduję trochę miejsca po wewnętrznej i po wyjściu na prostą staję na pedały... pozostała dwójka zupełnie odpuszcza i wygrywam finisz z grupki. Co za radość ;-)

Czas: 2:55:00
Open 96/170 - 56% stawki
M2 25/31
Współczynnik do najlepszego (nie-elita) 0.82.
576 punktów do generalki. W zeszłym roku najlepszy wynik to było 545, więc widać, że coś się dzieje :)

Znajomi teamowi i nie tylko:

Mariusz 2:41 (tylko 14 minut straty, chyba miałem dzień)
Rodman 2:45 (mocny, as always)
Josip 2:47 (rozkręcił się)
Jakub 2:54 (bliziutko)
ja 2:55
Janusz 2:56 (bliżej mnie niż w Dolsku)
JP 2:56
Drogbas 2:56 (obaj trochę stracili przy zerwanym łańcuchu, ale pierwsze zwycięstwo nad nimi cieszy ;))
Marcin 2:57 (gdyby nie kryzys, to raczej bym go nie wyprzedził)
Maks 3:15 (przygody na trasie)
Zbychu 3:30 (dopiero zaczyna sezon)

Z wyniku jestem bardzo zadowolony. Nie sądziłem, że już na początku sezonu będzie forma, a jednak jest dobrze. Mogę dość długo jechać na wysokim tętnie, odporność na zakwaszanie mam niezłą. Trochę trzeba poćwiczyć nad techniką, bo za dużo tracę na piaskach i zakrętach.

Start © ...


Na trasie © ...



60.09 km 0.00 km teren
01:57 h 30.82 km/h
Max:42.66 km/h
HR:136/158 73/ 85%
Temp:18.0, w górę:160 m

JJ hardcore

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 3

Czyli ciężki trening z Josipem i Jakubem na szosówkach.

Przejechaliśmy fajnymi drogami, gdzie nie ma dużego ruchu i asfalty są w bardzo dobrym stanie, zima ich nie uszkodziła zbytnio. Dorzucę mapę, jak się uda ją utworzyć, ale jechaliśmy mniej więcej przez Szczodrzykowo, Nagradowice, Gowarzewo i Tulce.

Początkowo z wiatrem, więc średnia bliska 4-ech dyszek. Pod wiatr nadal mocno, koło 3-ech. Co zmiana to małe szarpnięcie, co wiadukt to sprint, nogi cierpiały, bo mięśnie nieźle piekły. Ale i tak mi się podobało. Te 2 godzinki błyskawicznie minęły.

Lubię takie treningi :-)

Albo pulsak zwariował (trochę na pewno), albo miałem super niskie tętno. Zmęczenie po niedzieli zauważalne, więc jakaś relacja jest.


73.05 km 60.00 km teren
03:06 h 23.56 km/h
Max:51.94 km/h
HR:156/173 84/ 93%
Temp:14.0, w górę:640 m

Dolsk - Gogol MTB

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 1

W tym roku Dolsk u Gogola wypadł jako pierwszy maraton sezonu. Mi to całkiem odpowiada, bo jest to jeden z łatwiejszym wyścigów jakie znam.

Na miejsce dojeżdżam z dwoma Krzychami i Josipem. Stresa przedstartowego nie łapiemy, więc na spokojnie dopełniamy formalności i siadamy jeszcze przy kawie. Spotykamy mnóstwo znajomych ludzi i zaczynamy się cieszyć na rozpoczynający się sezon :-)

W końcu udaje się nam ogarnąć i przygotować do startu. Krótka rozgrzewka, ustawienie w sektorach, runda honorowa (nie tak straszna jak się obawiałem) i w końcu wystrzał z armaty. Ruszam ostro, by śledzić co się dzieje na przodzie wyścigu (po 500 metrach z peletonu poszła już ucieczka). Jadę mocno, raczej zbyt, w okolicach 90% tętna. Zapewnia mi to sporą frajdę, ponieważ przez dłuższy moment jestem liderem team-u :-) W końcu wyprzedza mnie Klosiu witając hasłem "Marc, co Ty tu robisz" ;-) Później Krzychu, JP i Josip, więc stawka ustawia się zgodnie z przewidywaniami. Zwalniam, aby ustabilizować tętno i tracę też pozycję na rzecz Janusza (poznanego na Sudety MTB Challenge, fajnie było się znowu spotkać).

Na otwartych odcinkach dość ciężko się jedzie, bo walka z wiatrem nie jest moją mocną stroną. Nadrabiam na podjazdach i technicznych odcinkach. W końcu wsiadam na koło jednego gościowi na kołach 29 i pracuję z nim przez 30-40 km. Nie przeszkadza mi to zupełnie, że jakieś 40% stawki jeździ na większych rowerach. Dzięki temu mogę się dobrze chować przed wiatrem :-)

Około połowy trasy ponownie jest odcinek mini-XC, czuję się na nim dobrze. Jest też mijanka, ale nikogo znajomego nie udaje mi się dostrzec. Po przejechaniu głównej szosy w Dolsku łapie mnie mały kryzys, więc staram się więcej pić i dokończyć żela. Tracę niewiele i znowu chowam się za 29-ką. Czuję, że nogi już mocno dostały, skurcze są blisko, ale przy ostrożnej jeździe powinno być dobrze.

W końcu urywam się kompanowi na dużych kołach i samotnie, przez pola, pod wiatr, zbliżam się do mety. Siły jeszcze mam, więc zyskuję kilka pozycji na ostatnim szutrowym podjeździe. Na metę wjeżdżam samotnie.

Czas: 3:01:21
Open 84/153 - 54% stawki
M2 27/37
0.77.

Klosiu - 2.42
JP - 2.48
Krzychu - 2.48
Josip - 2.53
Jakub - 2.59
Marc - 3.01
Duda - 3.09
Dave - 3.15
Maks - 3.16

Z występu jestem zadowolony, bo jednak się okazało, że maraton nie był taki prosty, jak podejrzewałem. Organizator trochę zmodyfikował trasę znajdując kilka trudniejszych odcinków.
Straty czasowe podobne do zeszłego roku, ale widać, że cała stawka się poprawia (Klosiu zajął wysoką pozycję 30 open).
Na mecie pogadałem chwilę z Jakubem, który był przede mną raptem 2 minuty, ale chyba nie było już sił, by to nadrobić.


62.66 km 35.00 km teren
02:27 h 25.58 km/h
Max:44.52 km/h
HR:145/168 78/ 90%
Temp:18.0, w górę:210 m

Muszki? WTF

Środa, 17 kwietnia 2013 · dodano: 17.04.2013 | Komentarze 4

Na trening w środku tygodnia umówiłem się z Josipem i Krzychem. Początkowo ruszyliśmy przez Starołękę w kierunku Kórnika. Jadąc w terenie, na wysokości Daszewic, zdałem sobie sprawę, że mój HR zbliża się niebezpiecznie do granicy 90%, a ja nadal sobie rozmawiam. Coś tu nie grało, skupiłem się i wsiadłem na koło Josipowi.

Kawałek dalej, gdy tempo nadal było wysokie, wpadliśmy w jakąś grupę mu(e)szek. Skąd one? Jakaś mutacja mająca w du.ie zimę i śnieg? No nic, więcej takich chmar nie spotkaliśmy.

W terenie obok Mieczewa znaleźliśmy kilka fajnych i technicznych odcinków. Sporo porozjeżdżanych przez ciężki sprzęt, ale i tak było nieźle. Po chwili wskoczyliśmy na szosę do Rogalinka i się zaczęło... wspomnę tylko o brakujących przełożeniach i średnich bliżej czterech dyszek. Dobrze, że za Rogalinkiem Josip nam pokazał klimatyczną drogę z płyt wiodącą przez las.

Potem jeszcze trochę pobłądziliśmy przez Babki szukając "singla Josipa", pogoniliśmy jednego szoszona (czuł nasz oddech oraz krew, naturalnie) i skręcił. Cykor.

Wyszedł z tego, co tu dużo mówić, rewelacyjny trening. W nogi weszło konkretnie, momentami zbliżały się małe kurcze. Plecy też dostały, a to najważniejsze, bo oznacza to ich przyzwyczajanie do terenowej jazdy. Dzięki za wspólną jazdę i mam nadzieję na więcej takich wypadów :-)


102.09 km 75.00 km teren
04:51 h 21.05 km/h
Max:41.69 km/h
HR://%
Temp:14.0, w górę:640 m

Rowery są super

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 15.04.2013 | Komentarze 4

A to dlatego, że można nimi jeździć w terenie. I wtedy to nawet są czasami szybsze od samochodów :-)

Stok nad Maltą © Marc


Wycieczka rozpoczęła się nad Maltą, koło źródełka. Zebrało się nas pięciu (JP, Michał Jasskulainen, Klosiu i Drogbas). Ostrym tempem ruszyliśmy w kierunku Pobiedzisk. Koła nawet nie próbowałem trzymać, gdy na czoło wychodził Jarek lub Jacek. Na szczęście szybko wrócili do bliższych mi prędkości i tak sobie dojechaliśmy do podjazdu w Uzarzewie ("niepodjeżdżalny"). Potem skierowaliśmy się w kierunku jeziora Kowalskiego, aby zaliczyć tamtejszy singielek.

Singielek nad Kowalskim © Marc


Pod koniec singla spotkaliśmy jednego gościa w koszulce Goggle. Jak się okazało wcale nie jeździ z nami w teamie i z tego co zrozumiałem, to kiedyś w nim był. Teraz ściga się w teamie Volkswagena (a może się przesłyszałem...). Tak czy inaczej miał ciekawy rower na ramie Peak 29 cali z napędem 1x10 (32 zęby z przodu). Na takim rowerze nie zamierza się ścigać na płaskich trasach :-)

Dalej wjechaliśmy w Puszczę Zielonkę i zarządziliśmy postój we Wronczynie, po którym Jarek zdecydował się na powrót do domu.

Nad jeziorem Wronczyńskim © Marc


Dalsze kilometry mijały bardzo przyjemnie w budzącej się do życia Zielonce. Ludzi bardzo mało, trochę zwierząt (struś komuś uciekł i się nam podejrzliwie przyglądał). Wszystkich doganiał spory głód i zmęczenie, więc kolejny krótki postój zrobiliśmy nad jeziorem Miejskim. Woda w nim okazała się wyjątkowo zimna, ale również czysta. Od tego miejsca, pierwszy raz od pół roku, poczułem wiatr we włosach (tych na łydkach :-P).

Końcówka wycieczki to już wjazd na Dziewiczą (bez Michała, który samotnie wracał do domu) i przejazd przez bardzo zatłoczoną Maltę.

Panowie, co tu dużo mówić, było super. Zima wreszcie się skończyła i mam nadzieję, na więcej takich wyjazdów.

Z niecierpliwością patrzę na zbliżające się maratony. Decyzja zmiany napędu na 2x9 okazała się bardzo słuszna, jeździ się po prostu lepiej. Nie ma takiego mieszania jak z 3 blatami z przodu. Minimalistyczne rozwiązania są po prostu dobre :-) (no może nie jest to 1x10, ale chociaż coś)


128.07 km 0.00 km teren
04:25 h 29.00 km/h
Max:48.43 km/h
HR:139/161 75/ 87%
Temp:4.0, w górę:430 m

Śnieg i słońce

Sobota, 6 kwietnia 2013 · dodano: 06.04.2013 | Komentarze 3

Umówiliśmy się z Klosiem i Maksem na wspólną setę. Zostało rzucone hasło na Facebooku, ale nikt się nie dołączył, więc ruszyliśmy we trzech.

Na miejsce spotkania jechało mi się ciężko, albo za późno zjadłem śniadanie, albo po prostu byłem przemęczony. Dodatkowo sypał śnieg, na szczęście niewielki. Z brakiem siły było podobnie przez całą drogę. Na przód pociągu wychodziłem tylko na chwilę, a najcięższą robotę odwalał Mariusz. Jedyne co mnie podtrzymywało przy życiu to rzucane żarty (daleko jeszcze, może ktoś po nas przyjedzie?).

W drodze z Szamotuł do Obrzycka zaczęła się robić na prawdę ładna pogoda. Wyszło słońce i kręciło się wtedy trochę lepiej. Całą trójkę dopadał już mały kryzys, więc w końcu znaleźliśmy jakiś sklep i zrobiliśmy popas.

Końcówka za Obornikami nadal dość ciężko, ale wtedy wreszcie z wiatrem.

Udany trening pomimo znacznie gorszego dnia u mnie. Być może jednak nogi czuły siłową jazdę w czwartek. Klosiu świetnie wytrenowany, więc przyspieszenia i podjazdy idą mu bardzo dobrze. Również Maks w bardzo dobrej formie. Goggle team się nieźle rozwija :-)


147.35 km 0.00 km teren
05:07 h 28.80 km/h
Max:48.24 km/h
HR:139/161 75/ 87%
Temp:0.0, w górę:580 m

Trening do Wągrowca

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 11

W tygodniu zacząłem się zastanawiam jak przygotować się do maratonu w Murowanej, gdy nie ma możliwości na prawdę długiego jeżdżenia i tutaj przyszedł z pomocą Maks :-) Zgadaliśmy się więc na niedzielę i w cztery osoby (ze znanych mi osób był jeszcze Mikołaj-Virenque) i ruszyliśmy na północ.

Asfalty w tej części Wielkopolski trochę lepsze niż na południe od Poznania - praktycznie suche i w dobrym stanie. Może ruch trochę większy, ale nieprzeszkadzający. Do Wągrowca przez Skoki tempo mieliśmy spokojne, na przodzie głównie jechał Mikołaj. Po krótkim postoju przy sklepie ruszyliśmy mocniej. Najpierw do Rogoźna prowadził nowo poznany kolarz (imienia niestety nie zapamiętałem), a później do Obornik już ja. Starałem się jechać dość mocno, więc droga minęła szybko. Przed Poznaniem zrobiliśmy jeszcze małą pętlę w stronę Rokietnicy, ale tam już trochę siadłem, bo czułem czwórki.

Jak się okazało wyszedł bardzo fajny i długi trening, tego mi było trzeba. Stopy trochę przemarzły, ale nie było tak źle. Towarzyszom dziękuję za wspólną jazdę :)


93.38 km 0.00 km teren
03:25 h 27.33 km/h
Max:39.59 km/h
HR:137/171 74/ 92%
Temp:-1.0, w górę:260 m

Zimowa runda na wytrzymałość

Sobota, 16 marca 2013 · dodano: 16.03.2013 | Komentarze 3

W zeszłym roku o tym czasie można było jeździć w krótkich spodniach, a w tym... zima ciągle trzyma. A jeździć trzeba. Wybrałem się więc znowu na Hetmańską o 11, tak jak tydzień temu. Tym razem zebrała się większa grupa i w 9 osób ruszyliśmy w kierunku Mosiny.

Za Żabnem dwójka się oddzieliła i w takiej grupie jechaliśmy na Śrem. Na szosie byłem tylko ja, gdyż reszta to górale lub przełajówki. W niektórych miejscach mój rower zdecydowanie nie był odpowiedni do jazdy, bo w zacienionych miejscach zalegało sporo śniegu. Były z 3-4 takie odcinki, gdzie musiałem po prostu mocno zwolnić i gonić grupę w bardziej suchych miejscach.

Ostatecznie wyszedł bardzo fajny trening. Gdybym jechał góralem, to miałbym symulację wyścigu, tak momentami szło mocne tempo :)


95.95 km 0.00 km teren
03:31 h 27.28 km/h
Max:40.17 km/h
HR://%
Temp:0.5, w górę:280 m

Wytrzymałość

Sobota, 9 marca 2013 · dodano: 09.03.2013 | Komentarze 0

W końcu udało się dotrzeć na Facebookową ustawkę - jednak portal do czegoś sensownego się przydaje :)

Chłopacy spotykają się co tydzień w sobotę o 11 przy Macu niedaleko mojego domu. Po przyjeździe okazało się, że będzie nas tylko trzech. Nic to, kręcimy więc w takim towarzystwie w kierunku Mosiny. Początkowo raczej spokojnie, nie ma nikogo chętnego aby narzucić wysokie tempo. Za Mosiną spotykamy kolejne dwie osoby i tak w 5-ciu jedziemy dalej w kierunku Śremu. Okazuje się, że Mateusz niestety musi zawracać, bo korba mu się zaczęła luzować (a jechał na starej szosie ze zintegrowaną przerzutką). W Żabnie odłączają się wcześniej dogonieni i tak zostaje nas dwóch z Tomkiem. Jedziemy dalej do Śremu i na postój w Dąbrowie (to inna niż ta w gminie Dopiewo). Powrót bocznymi drogami m.in. przez Radzewo i Rogalin.

Bardzo fajny trening wytrzymałości. Średnia nie wyszła wysoka, ale praktycznie na całej trasie czuliśmy wschodni wiatr. Asfalty w większości suche, więc mieliśmy sporo szczęścia, że się udało zrobić taką fajną trasę pomimo niedawnego śniegu.