Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:784.62 km (w terenie 415.00 km; 52.89%)
Czas w ruchu:36:40
Średnia prędkość:21.40 km/h
Maksymalna prędkość:56.27 km/h
Suma podjazdów:2820 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:52.31 km i 2h 26m
Więcej statystyk
70.00 km 0.00 km teren
03:00 h 23.33 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Praca

Poniedziałek, 29 września 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0

Dojazdy przez cały tydzień. We wtorek w drodze do domu mnie dość mocno zmoczyło.
Kategoria Do pracy


46.95 km 26.00 km teren
02:11 h 21.50 km/h
Max:42.83 km/h
HR://%
Temp:18.0, w górę: m

Na Dziewiczą

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 2

Plan był ambitny: pojeździć ponad 3 godzinki. Początek przez Maltę i Gruszczyn do Zielonki, by tak dojechać na Dziewiczą sprawdzić tamtejszy teren na większym kole. Killera wjechałem prawie całego, bo zostało dosłownie z 5 metrów, ale tętno tak poszybowało w górę, że musiałem odpuścić. Zjazdy wychodziły dobrze, bez większych problemów.

Nie miałem jednak tego dnia siły, te podjazdy były mocno wymuszone. Zrezygnowałem więc z dalszego pojeżdżenia w kierunku Moraska i nawróciłem do Poznania. Czasami chcę się więcej, ale musi wystarczyć krótszy dystans.

Po drodze zrobiłem kilka zdjęć:
Niektórzy wolą konie zamiast rowerów
Niektórzy wolą konie zamiast rowerów © Marc
Droga w kierunku Puszczy Zielonki
Droga w kierunku Puszczy Zielonki © Marc
Killer, oznaczenia dla (z)biegaczy
Killer, oznaczenia dla (z)biegaczy © Marc
Brama Poznania
Brama Poznania © Marc
Kategoria 21 - 50 km


20.84 km 13.00 km teren
01:06 h 18.95 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Po obiedzie na Cytadelę

Sobota, 27 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 0

Jak w tytule - krótkie rozruszanie w godzinach popołudniowych.
Chciałem sprawdzić Fuji na cytadelowych ściankach - jest fajnie. Na podjazdach jest trochę łatwiej, bo koło dobrze trzyma się terenu. Zjazdy już tradycyjnie bardzo szybkie i pewne - to mi się podoba.
Nadal do podjechania zostaje amfiteatr, tym razem wybrałem zdecydowanie złe przełożenie i dodatkowo było ślisko. Na górze spory wybór butelek po alkoholu.

Kategoria 21 - 50 km


35.00 km 0.00 km teren
01:40 h 21.00 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Do pracy

Środa, 24 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 0

Zbiór z trzech dni (środa-piątek).
Kategoria Do pracy


46.98 km 46.00 km teren
02:34 h 18.30 km/h
Max:49.19 km/h
HR://%
Temp:, w górę:370 m

Michałki vol. 2

Niedziela, 21 września 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 0

Z Josipem zdecydowaliśmy się zostać na terenach około Wielenia, by w niedzielę zrobić rozjazd. Rano trzeba było trochę przeczekać deszcz, by ostatecznie koło 12 ruszyć w teren.

Od początku jedzie mi się dość ciężko, bo nogi zmęczone, a teren grząski. Przejeżdżamy fragmenty z dnia poprzedniego, by później poznać trasę mega, która okazała się dość łatwa poza kilkoma sztywnymi podjazdami. Na koniec dopadamy do dzikiej jabłoni, która wyjątkowo obrodziła owocami.

Fajne tereny, z pewnością się nie nudzą, bo tamtejsze lasy zapewniają spore urozmaicenie. A stałe oznakowanie daje możliwość jeżdżenia bez większego zastanawiania się którą wybrać ścieżkę.

P.S. Wojtas to jest ale mocny, nie było po nim widać tego giga - momentami jechał jakby dalej był na wyścigu :)


101.00 km 100.00 km teren
04:53 h 20.68 km/h
Max:56.27 km/h
HR://%
Temp:, w górę:900 m

Michałki 2014

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 9

Na piąte Michałki (trzecie giga) dojeżdżam samotnie i bez problemu załatwiam formalności rozmawiając z Marcinem, Młodzikiem, a po chwili także z Asią. Mijam się z Klosiem w okolicach parkingu i po szybkich przygotowaniach jedziemy we dwójkę zrobić rozgrzewkę. Przejeżdżamy pierwsze odcinki trasy, robimy kilka sprintów i wsłuchujemy się w hałasujący rower Mariusza :) Po tych kilku kilometrach (6), które bardzo pomogły po tygodniu bez roweru, ustawiamy się w sektorze pełnym Pro Goggli.

Pogaduchy ze znajomymi przechodzą dość płynnie w start wyścigu i szybkie kilometry na asfalcie. Widzę jak mocno zaczął Josip, a także inni z teamu. Jedzie mi się wyjątkowo dobrze, pewno rozgrzewka zrobiła swoje. Po wjeździe w teren nadal jest okej i pomimo szarpanego tempa zyskuję pozycje tasując się z Młodzikiem i Wazą. Na jednym z piaszczystych podjazdów doganiam Mariusza i okazuje się, że wybieram prawidłową ścieżkę, co zapewnia mi udany wjazd. Dzięki temu odskakuje od kilku osób i robi się trochę mniej tłoczno. W mniejszych i większych grupkach dojeżdżam do rozjazdu giga, by skręcić na dłuższy dystans, co robi także kilku innych zawodników.

Początek w tłoku, czasami trzeba podprowadzić
Początek w tłoku, czasami trzeba podprowadzić © Marc

Mijają kolejne kilometry w grupce 5-osobowej, ale współpraca nie układa się zbyt dobrze i wszystko się rozpada. Zostaję sam z widokiem na jednego zawodnika w stroju Verge. Jadę tak go goniąc dobre 30-40 kilometrów. Gdy zbliżam się na wyciągnięcie ręki zatrzymuję się i wyciągam żela z plecaka, a ostatecznie go wyprzedzam po kilku minutach widząc, że już dość osłabł.

W okolicach 80-tego kilometr zaczynam czuć mięśnie nóg i zbliżające się skurcze, co powoduje że wyraźnie zwalniam. Dodatkowo chwyta mnie kolka, a nierówna nawierzchnia nie pomaga w tym by szybko puściła. Jedynie na bardziej równych odcinkach udaje mi się zachować przyzwoite tempo. Ostatni las przed wjazdem do Wielenia męczy mnie jak nigdy, a na dodatek na jego końcu tracę dwie pozycje (niestety - zero szans na złapanie koła). Nawet asfaltowy podjazd na wiadukt idzie mi ciężko i muszę zredukować bieg. Przed wjazdem na kartoflisko wyprzedza mnie Daria Kasztarynda i resztkami sił próbuję utrzymać jej tempo. Na stadion wjeżdżam chwilę po niej, ale nie mam za bardzo z czego przyspieszyć, aby się z nią zrównać. Po chwili słyszę głośny doping (na przemian "Marek, Marek" oraz "Daria, Daria"), co powoduje że obydwoje wyraźnie przyspieszamy i robimy efektowny sprint do mety. Pomimo przegranej pojedynek był bardzo emocjonujący :)

Z wyniku jestem lekko zadowolony. Czas 4:52 jest gorszy o pięc minut od zeszłorocznego, ale jednak w tym sezonie jeżdżę mniej, więc dobrze że strata nie była większa. Brak przerwy w tygodniu przed startem pewno by pozwolił na poprawienie się.
Podbudowujące jest to, że zmieściłem się na podium w teamie Pro Goggli. Reszta z różnych względów jechała krótsze dystanse. Wytrwałość popłaca :)

Na finiszu - aż się kurzy
Na finiszu - aż się kurzy © Marc


64.95 km 55.00 km teren
02:56 h 22.14 km/h
Max:46.43 km/h
HR://%
Temp:, w górę:430 m

WPN

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 1

Znajomi teamowi nie byli specjalnie zainteresowani wypadem w teren, bo tego dnia odbywała się impreza Bike Challenge, czyli wyścig szosowy. Mnie to specjalnie nie przyciągało, więc wybrałem się sam do WPN-u. Chciałem ruszyć wcześnie, koło 10, ale z różnych powodów nie udało się. M.in. dlatego, że musiałem sobie trochę odespać, bo jakaś ekipa koło 4 w nocy robiła sobie imprezę na dworze...

Dojazd tradycyjnie przez nadwarciański, gdzie mijałem sporo młodzieży, chyba harcerzy, którzy bawili się w podchody. Dalej przejechałem przez Puszczykowskie Góry i żółtym szlakiem nad Jarosławieckie. Tam zaliczyłem singiel wokół jeziora, a że jechało mi się na nim fajnie to nagle zorientowałem się, że objechałem całe jezioro w koło :) Na dużym kole jedzie się fajnie takie odcinki - jest może ciaśniej i trzeba uważać, ale prędkości przelotowe są wysokie, głównie przez dużą przyczepność opon.

Kolejna frajda czekała mnie nad jeziorem Dymaczewskim. Tamten singiel przejechałem bardzo szybko, nie pamiętam aby udawało mi się utrzymać taką prędkość na Scott-cie. Podobnie na sinusoidach - rower świetnie się trzyma nawierzchni przy dużych prędkościach. Tak pozytywnie naładowany wjechałem raz na Osową i zjechałem sobie do starej stacji kolejowej. Powrót do domu przez Pojniki (przypadkowo tam trafiłem) i ponownie nadwarciański.

Teraz czeka mnie 6 dni delegacji, mam nadzieję że mięśnie nie zastaną się zupełnie przed Michałkami.
Kategoria 51 - 100 km


38.00 km 0.00 km teren
01:25 h 26.82 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Do kumpla

Piątek, 12 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 0

Dojazd jeszcze za dnia, a powrót w nocy z miotaczem lumenów. Letnią nocą jedzie się fajnie - ciepło, dość jasno i puste asfalty.


12.20 km 0.00 km teren
00:33 h 22.18 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Do sklepu

Czwartek, 11 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 0

Chciałem podjechać do Rowerowni po bidon. Po drodze spotkałem Macieja (Brace) na swojej szosie, jeśli dobrze wypatrzyłem.
Jak się okazało sklep zmienił swoją lokalizację i musiałem pojechać Grunwaldzką trochę dalej. Cały czas w lekkim deszczu, ale ostatecznie miejsce znalazłem i kupiłem sobie fajny bidon 0,8 l. Marki Lapierre, a co tam :)


60.00 km 0.00 km teren
02:45 h 21.82 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Do pracy

Poniedziałek, 8 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 0

Dojazdy przez cały tydzień. Raz zmokłem dość konkretnie w drodze do domu, ale co tam, tragedia się nie stała. Na koniec tygodnia rower zawieziony do serwisu - po kilku tysiącach kilometrów w trudnych warunkach (poznańskie dziury, deszcz i czasami śnieg) tylne koło idzie do wymiany.
Kategoria Do pracy