Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1038.70 km (w terenie 289.00 km; 27.82%)
Czas w ruchu:49:14
Średnia prędkość:21.10 km/h
Maksymalna prędkość:63.04 km/h
Suma podjazdów:8750 m
Maks. tętno maksymalne:175 (94 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:57.71 km i 2h 44m
Więcej statystyk
54.00 km 0.00 km teren
02:30 h 21.60 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Praca

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 01.06.2012 | Komentarze 0

Dojazdy poniedziałek - czwartek.
W piątek padało, więc sobie odpuściłem.
Kategoria Do pracy


120.92 km 0.00 km teren
04:00 h 30.23 km/h
Max:49.20 km/h
HR:134/160 72/ 86%
Temp:23.0, w górę:440 m

Pętla przez Oborniki

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 2

Wczesny wyjazd koło 9 rano w kierunku Murowanej Gośliny. Początkowy fragment pod wiatr, więc jechało się "tak sobie". Nawet na nieczynnej obwodnicy MG nie czułem wielkiej przyjemności.

Po skręcie w lewo w kierunku Obornik zrobiło się przyjemniej. Średnia wzrosła do około 32 km/h. Na trasie crossowej odbywały się jakieś zawody dla quadów (chyba cały weekend stoi tam pod znakiem crossowych mistrzostw świata).

Do kierunku Poznania chciałem przejechać przez Chrustowo i Objezierze. Niestety w pewnym momencie asfalt zmienił się w drogę gruntową (mapy wujka Googla tego nie zauważyły). Lekko wkuty wróciłem więc na "piątkę". Była to dobra decyzja, bo ruch w święto niewielki, a asfalt bardzo fajny. Koło Złotkowa minąłem kończoną obwodnicę Poznania. Właściwie zostały tam tylko drobne roboty i auta będą mogły jeździć (przynajmniej tym fragmentem, który jest gotowy).

Ze Złotnik skręciłem w kierunku Kiekrza, by tamtędy dojechać do Skórzewa i później do Dąbrówki. Na miejscu obejrzałem znajomych, którzy brali udział w lokalnym biegu. Jak się okazało frekwencja dopisała, wystartowało około 300 zawodników walczących na 10-kilometrowej trasie.

Udana wycieczka, z bardzo dobrą średnią. Jestem zadowolony z mijającego weekendu. Udało się zrobić sporo kilometrów, bez większej napinki, która była ciągle obecna podczas zawodów.


88.32 km 0.00 km teren
03:18 h 26.76 km/h
Max:63.04 km/h
HR://%
Temp:23.0, w górę:400 m

W towarzystwie na Osową

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 0

Z rana pojechałem do Zakrzewa po Krzysztowa, by wspólnie dojechać do Mosiny przez Stęszew. 3 razy wjechaliśmy na Osową, po czym udaliśmy się na lody do Kostusiaka.

Bardzo sympatyczny wypad. Temperatura powietrza w porządku, może mogło by trochę mniej wiać.


44.00 km 0.00 km teren
02:05 h 21.12 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Dojazdy

Poniedziałek, 21 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 0

Dojazdy do pracy poza poniedziałkiem (umierałem po weekendzie :-) ).
Kategoria Do pracy


59.00 km 56.00 km teren
02:47 h 21.20 km/h
Max:46.74 km/h
HR:155/172 83/ 92%
Temp:23.0, w górę:800 m

Kaczmarek Electric MTB - Sulechów

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 23.05.2012 | Komentarze 7

Po sobotnim maratonie w górach nie wiedziałem czego się spodziewać. Niby udało się porządnie wyspać, dużo zjeść i mieć w miarę sprawny rower. Ale nogi czułem, chociaż w tych miejscach, które są mało używane przy pedałowaniu.

Na start dojeżdżamy rowerami, co zajmuje nam 10 minut :-) Lubię coś takiego, bez żadnej napinki i wszystko zgodnie z planem. Spotykamy Maksa i Zbycha, którzy szybko sieją ferment: trasa ciężka, interwałowa, duszno, dużo błota, bruk i w ogóle wszyscy umrzemy ;-) Po sobocie spływa to po mnie i realizuję plan szybkiego ustawienia w sektorze. Zajmujemy dość dobre pozycje z Maksem i czekamy na start. W międzyczasie organizator odstawia szopkę z wyczytywaniem zawodników z sektorów, ale ostatecznie wszyscy wchodzą bez sprawdzania.

Po starcie ruszam ostro, bardzo ostro, wręcz nie poznaję siebie. Wyprzedzam mnóstwo osób, a sam tracę tylko kilka pozycji. Jadę póki mogę, to przecież nie będzie aż tak długi wyścig. Tłoku wielkiego nie ma, bo jednak przede mną już porządni zawodnicy. Widzę jednego leżącego w trawie, zbiera się po mału, czyli żyje. Po dojechaniu do lasu pojedyncze tasowanie, ale raczej stawka już ustawiona. Niestety koło trzydziestej minuty chwyta mnie kolka, mocna kolka. Zagryzam zęby i jadę dalej. Tracę może z 5 pozycji (chociaż nie wiem czy to było mega czy mini), ale po paru minutach przechodzi.

Na stromym podejściu zaplątuję się na chwilę w jakiś drut, trochę przeklinam kto zrobił w lesie taki majdan, ale zbieram się i wchodzę dalej. Na zjeździe jest już fajnie :-) Około 45 minuty łykam żela i jadę dalej w kierunku drugiej pętli. Robi się znacznie luźniej, jedzie się dobrze, chyba trochę przyspieszam. Kolka znowu atakuje, ale już znacznie lżej. Pojedyncze osoby wyprzedzam, sam tracę 2 pozycje na rzecz dwóch mocnych gości, którzy mieli kłopoty ze sprzętem (myśląc, że to już dubel :-) ).

Trzecia runda idzie bardzo dobrze, zachowuję sporo sił i wyprzedzam jeszcze kilka osób. Jadę ile sił w nogach, bo ciągle nie widzę Zbyszka, który startował z pole position, a mam nadzieję go dogonić. Na metę wjeżdżam nie spotykając go, myśląc, że musiał mieć wyjątkowo dobry dzień ;)

Meta w Sulechowie © Marc


2:36:17, najlepszy miał 2:01:40
57/81

I znajomi
2:19 Mariusz - super pojechane, takie trasy Ci pasują :-)
2:24 Krzysiek - jak zwykle sporo przede mną
2:30 Jacek - zmęczony po wczoraj, więc dołożył mi tylko kilka minut. Chyba mniejszej różnicy w tym sezonie już mi się nie uda zrobić ;)
2:51 Maks - zwycięstwo nad Zbyszkiem, pomimo tego, że nic a nic ze sobą nie współpracowaliśmy (co było planowane)
3:04 Zbychu - jednak nie miał tak dobrego dnia jak sądziłem - problemy z rowerem i wczesna wywrotka w błocie wyraźnie go spowolniły.

W wynikach odnoszę się do zawodników nie jadących w elicie (czyli takich którzy ścigają się dla przyjemności, a nie dla pieniędzy :-) ).

Z czasu jestem zadowolony. Mocny start chyba jednak pomógł, pomimo późniejszej straty gdy chwyciła kolka. Pozycja też dość dobra, pomimo małej ilości startujących na tym dystansie. Totalna porażka z ciepłym jedzeniem (mała kiełbaska), co jest dość ciekawe bo w Boszkowie jedzenie było świetne.
Niestety nie wiem czy udało mi się wywalczyć sektor startowy. Nie znalazłem żadnych sensownych informacji na stronie organizatora.


57.08 km 52.00 km teren
04:29 h 12.73 km/h
Max:53.75 km/h
HR:150/175 81/ 94%
Temp:, w górę:1660 m

MTB Marathon Wałbrzych - Mega - Światełko w tunelu

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 4

Na maraton wyjeżdżamy z Poznania, po bardzo wczesnej pobudce. Na trasie jesteśmy o 5 rano i na 9 udaje się dojechać. Klosiu ubiera się szybko i uderza na start gigowców, my z Jackiem po chwili podjeżdżamy i oglądamy jak ruszają. Wspólnie robimy trening, wchodzimy do III sektora i czekamy na start.
Runda honorowa przebiega bez większych problemów (widziałem jednego pechowca, ale chyba wielkiej krzywdy sobie nie zrobił). Jest okazja na dobre rozgrzanie. Po wjechaniu w teren robi się problematycznie ze względu na bardzo duży kurz. Oddycha się ciężko, ale jadę swoje (czyli więcej tracę, niż zyskuję). Na pierwszym podjeździe równiejsze tętno i utrzymuję pozycję. Dojeżdżam do tunelu, by przed wjazdem usłyszeć od Grzegorza Golonko, żebym zdjął okulary. Dobra podpowiedź, bo w nich zupełnie bym nic nie widział :-) Sam przejazd przez tunel to dość mocne kręcenie, by nie wytracić prędkości i nie wylecieć z siodła na większym kamieniu. Momentami nic nie widać i właściwie jadę za cieniem poprzedzającego zawodnika. W pewnym momencie widzę niższe cienie, a są to dwie pechowe osoby, które się wywaliły. Niestety ruch się blokuje i przez jakiś czas trzeba prowadzić. W końcu ruszamy i opuszczamy tunel, gdy robi się już na prawdę zimno (panuje tam temperatura 8 stopni).
Po wyjeździe - szok, ludzie stoją. Rozglądam się, a po prawej duże nastromienie, gdzie ludzie wchodzą z rowerami. Przychodzi moja kolej i wdrapuję się na górę.
Dalszy fragment trasy to całkiem przyjemna jazda dopóki nie zaczynają się kolejne podejścia. Przy 30-tym kilometrze zaczynam czuć czworogłowe i spodziewam się najgorszego. Znacznie gorszego wyniku i skurczy. Postanawiam od tamtego momentu wyraźnie zwolnić, byle ich uniknąć, bo to zupełnie by mnie wyeliminowało z rywalizacji. Na długi trawers znowu wchodzę obciążając nieprzyzwyczajone nogi. Niestety muszę co raz częściej robić przerwy, by się rozciągać, a brakuje tam miejsca by przepuszczać mijających mnie zawodników. Straszny żal, że nie ma siły by jechać tamtym odcinkiem.
Pod koniec wyścigu ból mięśni już poważny:
Końcówka maratonu w Wałbrzychu © Marc

Na około 5 km przed metą dogania mnie Duda. Okazuje się, że mam jeszcze spory zapas sił i mu uciekam. Gubię go na chwilę, by przy kolejnym podejściu ponownie go zobaczyć. Spinam się i na każdej możliwej górce staram się kadencyjnie podjeżdżać. W końcu dojeżdżam do upragnionej mety broniąc pozycji.

Czas: 4.38.18
Open 303/408 (72% stawki - słabo, wynik jak w poprzednich latach, mniej startujących niż w Złotym Stoku)
Współczynnik do najlepszego 0.57 -> 286 pkt.

Jacek 3.48
Dawid 3.53
Duda 4.38

Z wyniku nie jestem zadowolony, ale niestety nie biegam i nogi nie są przyzwyczajone do takich podejść. Kondycyjnie jest dobrze, nie czułem się bardzo wymęczony po tym maratonie. Na zjazdach było trochę gorzej niż w Złotym Stoku, ale i tak więcej zyskiwałem niż traciłem, w porównaniu do innych. Szkoda, że było tak dużo szutrowych zjazdów, a technicznych ścieżek tylko kilka.
Ogólnie trasa bardzo fajna, ciekawe ile z tego powtórzy się na Challenge. Mam nadzieję, że wtedy będę w lepszej formie :-)


36.91 km 25.00 km teren
01:29 h 24.88 km/h
Max:44.73 km/h
HR:139/169 75/ 91%
Temp:13.0, w górę:200 m

Więcej terenu

Czwartek, 17 maja 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 3

Przed weekendowymi maratonami postanowiłem przypomnieć sobie pozycję na góralu i sprawdzić czy wszystko w nim działa jak należy. Jego stan oceniam na dobry, może poza brzydkim zdarciem lakieru na górnej rurze. Zapewne dostało mu się podczas upadku w Złotym Stoku.
Trasa raczej oklepana: nadwarciańskim na południe, trochę nowych ścieżek w okolicach Puszczykowa i powrót przez Luboń/Dębiec. Szkoda, że nie było więcej czasu na pojeżdżenie po WPN-ie, ale niestety trzeba było wracać przygotować się na weekend.
Kategoria 21 - 50 km


66.62 km 0.00 km teren
02:16 h 29.39 km/h
Max:42.86 km/h
HR:131/152 70/ 82%
Temp:13.0, w górę:200 m

Nowa szosowa pętla

Środa, 16 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 6

Jakiś czas temu rozmawiałem z Josipem, gdzie jeździ na krótsze szosowe trasy w tygodniu. Wskazał kilka dróg wzdłuż drogi na Kórnik i dzisiaj wreszcie przyszedł czas na ich wypróbowanie.
W kilku miejscach pobłądziłem, ale generalnie przejechałem tak jak chciałem. Trasa ciekawa, dobry asfalt i spore możliwości modyfikacji. Wiele miejsc biegnie przez pola, więc trochę musiałem powalczyć z wiatrem.


Kategoria 51 - 100 km, Szosa


41.00 km 0.00 km teren
02:00 h 20.50 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Praca

Wtorek, 15 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 0

4 dojazdy do pracy.
Kategoria Do pracy


86.58 km 0.00 km teren
03:09 h 27.49 km/h
Max:48.24 km/h
HR:128/165 69/ 89%
Temp:14.0, w górę:240 m

Szosą pod wiatr

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 0

Pierwszy przejazd z Folikiem. Wpierw do Buku, pod lekki wiatr. Następnie szybki zjazd w kierunku Stęszewa. Końcówka to już walka z bardzo silnym wiatrem.