Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

MINI

Dystans całkowity:82.06 km (w terenie 72.00 km; 87.74%)
Czas w ruchu:03:46
Średnia prędkość:21.79 km/h
Maksymalna prędkość:59.68 km/h
Suma podjazdów:820 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:41.03 km i 1h 53m
Więcej statystyk
38.33 km 37.00 km teren
01:43 h 22.33 km/h
Max:59.68 km/h
HR://%
Temp:25.0, w górę:350 m

Gogol MTB - Stęszew

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 3

Kolejny start w tym roku - tym razem blisko domu i po znanych terenach. Forma nadal nie taka jakiej bym się spodziewał, więc zapisałem się na mini. Na tym dystansie startowali także Sylwia i Zbyszek, a na mega pojechali Dawid, Marcin i Jaskulainen.

Wczesne ustawienie się niewiele pomogło, bo i tak byłem bardzo daleko (jakieś 80-90% stawki). Start o 11.30 w olbrzymim tłoku i z ciągłym wyprzedzaniem. Trasa banalna - przez pierwsze 15 kilometrów żadnego pagórka, ciągle powyżej 30 km/h. Ciekawe jest to, że niektóre osoby jechały bliżej 20 i powodowały spore niebezpieczeństwo (przeważnie mijałem ich w ostatniej chwili). Przejeżdżając koło Jarosławieckiego zacząłem się zastanawiać, dlaczego organizator nie postarał się o poprowadzenie trasy ciekawymi odcinkami tylko centralnie po płytach.

Pierwsza atrakcja pojawiła się dopiero przy Osowej - fajny podjazd od strony wodociągów (chyba był to mój pierwszy przejazd tym odcinkiem) i drugi podjazd asfaltem. Po raz kolejny szkoda, że nie poprowadzono trasy inaczej - opcji podjazdów jest bardzo dużo. Zjazd do Janosika bez problemów, ścianka z buta (spory korek) i później właściwie długa prosta do mety. Przed stadionem mocniej przycisnąłem, ale zyskałem może kilka pozycji.

Poszukując jakiegoś ekstremalnego elementu to trzeba wymienić kurz. Reszta to spora nuda, zawód, że zupełnie nie wykorzystano potencjału terenu, bo nie wierzę, że tylko na taką banalną trasę chciał się zgodzić zarząd WPN-u i utwierdzanie się, że niewiele straciłem nie pojawiając się na maratonach, jeśli pozostałe trasy Gogola były podobnie organizowane. Ale widocznie innym takie warunki odpowiadają (ponad 600 startujących). Do Łopuchowa się nie wybieram - kolejna nuda i spokojnie sobie znajdę ciekawsze zajęcia.



43.73 km 35.00 km teren
02:03 h 21.33 km/h
Max:49.97 km/h
HR://%
Temp:30.0, w górę:470 m

Maraton w Wałczu

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 06.08.2015 | Komentarze 2

Udało się w końcu pojechać na maraton MTB. Dojazd wraz z Dudą i Młodzikiem. Przyjazd na ostatnią chwilę, ale nie było problemów z zapisami i ustawieniem się na starcie, bo kolarzy było dość mało (Wałcz wypadł z cyklu Gogola).

Start mojego dystansu mini około 15 minut po mega. Wpierw ulicą na dół, by zawrócić w miejscu i cofnąć się na start podjeżdżając - dziwna akcja. Po chwili wjeżdżamy w teren i droga biegnie w dół, więc trzeba uważać, szczególnie w tłoku. Po odnalezieniu swojej pozycji w stawce mogę zacząć kręcić swoje. Po kilku kilometrach trasa zaczyna się robić bardzo ciekawa i mam odczucie jakbym był w górach. Podjazdy idą całkiem nieźle, większość w siodle i tylko jedną ściankę idę, a drugą wjeżdżam do połowy. Na najtrudniejszym zjeździe zachowuję spokój i udaje mi się zjechać mijając kilku gości, którzy mają nieźle zdziwioną minę (bezcenne!). Niestety kawałek dalej tracę pozycje, bo muszę się zatrzymać na bufecie (uzupełnienie bidonu i polanie się wodą). Na odcinku asfaltowym odzyskuję kilka pozycji bo udaje mi się podczepić pod mocniejszych zawodników.

Na jednym z podejść
Na jednym z podejść © Marc

Druga połowa trasy jest spokojniejsza, nie ma już takich przewyższeń i pamiętam z niej jeden trudniejszy podjazd. Na lekkim zjeździe dogania mnie nieznajomy z Goggle i dołączam do jego tempa. Na trudniejszych odcinkach mu uciekam, ale potem na długich prostych on mnie dogania. Tracę do niego kilkaset metrów na jednym z twardszych duktów, bo już trochę czuję brak siły. Kiedy widzę planszę 5 km znajduję w sobie trochę siły i pomimo, że tracę pozycję na rzecz zwyciężczyni w kategorii kobiet, to zyskuję kilka pozycji. Na podjeździe do mety łykam jeszcze dwóch i przejeżdżam kreskę mocno zmęczony.

Po chwili spotykam Mariusza i Pawła - obaj nie ukończyli mega, szkoda, ale pierwszy nie miał dnia, a drugi pogubił mocno trasę. Rozumiem, że przy ostrej walce nie patrzy się na strzałki, ale z drugiej strony nie można zarzucić organizatorowi złego oznakowania. Moim zdaniem pod tym względem było wzorowo. A sam musiałem 3 razy krzyczeć, bo widziałem źle jadących zawodników.
Co do samej trasy to bardzo ciekawa, ale zapowiadane 700 m przewyższenia (niby >1000 na mega) było mocno przesadzone. Dobre jedzenie i trochę za gorąco jak dla mnie (wieczorem byłem mocno wycieńczony, być może to efekt lekkiego udaru słonecznego).

Mój wynik to 1:56:25 (24 minuty straty do Borysa Górala), 46/85 zawodników (7 DNF) i 20 miejsce w kategorii. Przy pomyślnych wiatrach kolejny start w przeciągu 7 dni - Suchy Las u Gogola już w najbliższą niedzielę.