Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

51 - 100 km

Dystans całkowity:15211.33 km (w terenie 7425.95 km; 48.82%)
Czas w ruchu:743:50
Średnia prędkość:20.22 km/h
Maksymalna prędkość:69.82 km/h
Suma podjazdów:129902 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Liczba aktywności:227
Średnio na aktywność:67.01 km i 3h 19m
Więcej statystyk
60.60 km 59.00 km teren
02:47 h 21.77 km/h
Max:43.58 km/h
HR://%
Temp:20.0, w górę:400 m

Michałki 2015 - mega

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 2

Szósty (!) start w Michałkach. Fajnie pojechać w tak dobrze znane miejsce. Ze względu na dość słaby sezon wybrałem dystans mega (czyli 3-3 jeśli chodzi o starty mega-giga).

Na start przyjeżdżam z Krzychem i po szybkim załatwieniu formalności ustawiamy się mocno z tyłu stawki. Mi to nie przeszkadza, ale widzę że Krzychu bardzo chciałby być z przodu. Uspokajam go, bo mamy na początku sporo asfaltu do nadrobienia pozycji. U mnie początek to jednak spokojna jazda, bo nie znam swoich możliwości. W teren wjeżdżam raczej w drugiej połowie stawki, ale wyprzedzam dość sporo osób. Nie ma też zbytnich korków, może w jednym miejscu było wyraźne zwolnienie, bo zebrało się sporo błota w jakiejś niecce. Na jednym z piaszczystych odcinków muszę zsiąść, bo gość bezpośrednio przede mną zatrzymuje się nagle.

Wjeżdżamy w dobrze mi znane tereny, zaliczamy bufet gdzie wypijam prawie całą podaną butelkę i zaczynam łapać swój rytm. Widzę przed sobą parkę, która dobrze współpracuje i postanawiam ich dogonić. Kosztuje mnie to sporo sił, ale się udaje i jadę dłuższą chwilę z nimi. Na trudniejszym odcinku decyduję się im odjechać, bo jednak jadą trochę za wolno. Szczególnie na zjazdach mało kto dokręca i tam zyskuję metry przewagi.

W drugiej połowie dystansu jadę głównie samotnie, ale widzę gościa, który systematycznie się do mnie zbliża. Staram się jechać równo i w końcu mnie dogania. Wsiadam mu na koło i jedziemy bardzo szybko, czuję że znacznie mocniej niż powinienem. Mimo to nie odpuszczam i trzymam się go przez około 10 kilometrów. Na jakieś 30 minut przed metą słabnę i zaczyna się bardzo ciężka jazda. Nadchodzące skurcze czuję we wszystkich partiach mięśni nóg. Mimo to nie tracę zbyt wielu pozycji i bez większych przygód zaliczam końcówkę trasy: fragment asfaltu, odcinek nad rzeką i kartoflisko. Na stadionie bez finiszu i zdecydowanie z mniejszymi emocjami w porównaniu do zeszłego roku (finisz z Darią).

Z jazdy jestem zadowolony. Czas 2:38 też przyzwoity, bo poprawiłem swój PB na mega, a w tym roku zrobiłem dużo mniej treningów niż w 2011. A przede wszystkim miałem sporą frajdę z rywalizacji na trasie. Świetnie było spotkać znajomych i oglądać emocjonujący finisz giga: wpierw o pierwsze miejsce, a chwilę później rewelacyjnego Krzycha :)



78.86 km 0.00 km teren
02:46 h 28.50 km/h
Max:49.79 km/h
HR://%
Temp:21.0, w górę:100 m

Tor Poznań

Czwartek, 3 września 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 2

Pierwszy start na Torze Poznań. Bez większej formy, więc rewelacji się nie spodziewałem, ale pierwsze pięć kółek poszło nieźle. Nie utrzymałem się może w głównej grupie, ale w grupetto które nie schodziło z prędkością poniżej czterech dyszek. Na początku było nas 10, ale spadający z głównego peletonu zasilali grupkę. Pod koniec piątego okrążenia po prostu odcięło mi prąd. Jedną pętlę zrobiłem sam, dostałem dubla (oj trochę stresu było jak mnie wyprzedzali) i podczepiłem się do jednej z grupek. Na ostatnim kółku już mocno osłabiony kręciłem samotnie.

Fajny trening i planuję częściej się pojawiać na torze. Pewno dotyczy to bardziej roku 2016 :-) Średnia z samego wyścigu u mnie to jakieś 37,5 km/h (9 kółek, czyli na oko 36,9 km w czasie 59 minut). Nadal jestem w szoku jak dużo dobrych ludzi dzisiaj się pojawiło: mistrzowie świata i okolic oraz inni mocarze.

A w drodze powrotnej na Hetmańskiej spotkałem Rolkarską Masę Krytyczną ;-)

Na chwilę przed startem
Na chwilę przed startem © Marc

Spore skupienie w mocnej grupie
Spore skupienie w mocnej grupie © Marc

Tył grupy to moje miejsce :)
Tył grupy to moje miejsce :) © Marc

Patrzę na licznik, albo właśnie mnie odcina
Patrzę na licznik, albo właśnie mnie odcina © Marc



52.44 km 25.00 km teren
02:30 h 20.98 km/h
Max:39.81 km/h
HR://%
Temp:, w górę:320 m

Zgrupka na Osową

Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 02.09.2015 | Komentarze 1

Kolejny wyjazd ze Zgrupką Luboń - tym razem z dodatkowym towarzystwem Krzycha. Fajnie było się spotkać po długiej przerwie.

Przed wyjazdem ciekawa akcja: zaproszono panią z policji i było Q&A. Może trochę za długo, ale warto się doedukować. Na trasę wyjechaliśmy w kierunku Lubonia jadąc przez Dębinę. Do WPN-u wjechaliśmy przez Wiry, a tempo którym się przemieszczaliśmy było dla mnie całkiem odpowiednie (jeszcze czułem nogi po weekendzie). Kilka razy trzeba było zaczekać na słabsze osoby, ale zbytnio to nie przeszkadzało.

Na Osową wjechaliśmy tą samą trasą jak podczas stęszewskiego maratonu. Pogubiliśmy się trochę na szczycie, ale w końcu udało się wszystkim zebrać. Niestety jeden gość przebił obie dętki, więc reszta grupy pojechała zdobyć Janosika. Nastawiłem się, że będzie bardzo ciężko (tak było na wyścigu), ale podjazd jednak nie jest taki trudny. Szczególnie na dobrze trzymającym dużym kole. Jak się okazało straciliśmy jeszcze sporo czasu czekając na wymianę dętek u tego pechowca i wróciliśmy mocno po zmroku, a przy okazji zobaczyłem, że moja bocialarka to nie jest wcale taka mocna lampka: inni rozświetlali drogę znacznie lepiej.

Fajny wyjazd, w grupie jak zawsze przyjemnie, a tylko szkoda, że tak często trafiają się awarie.



59.08 km 35.00 km teren
02:59 h 19.80 km/h
Max:40.59 km/h
HR://%
Temp:24.0, w górę:460 m

Dziewicza w grupie

Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

Wreszcie temperatura zeszła do normalnych wartości i wróciła mi chęć do jazdy na rowerze. Wybrałem się więc na ustawkę Zgrupki Luboń. Na MTB zebrało się 11 osób, a na szosach powyżej 30. Popularność spora :)

Trasa to nic wyjątkowego - przez Maltę na Dziewiczą. Mimo tego podobało mi się: w grupie raźniej, a na podjazdach jedzie się mocniej, bo trzyma się koło. Z przygód to dwie dętki w grupie (problem, bo 26 cali, a więcej było 29 i trzeba było lepić) i klimatyczny powrót po zmroku. Wybieraliśmy mniej zalesione trasy, ale i tak w kilku miejscach bez lampek byśmy nic nie widzieli :) Na koniec zaopiekowałem się najmłodszym uczestnikiem wyjazdu (na oko 15 lat, może mniej), który lepiej żeby samemu nie jeździł po zmroku. Wyjechał na przeciw jego ojciec i do Lubonia wrócili razem.

Na Dziewiczej były trzy podjazdy, więc w nogi weszło. Udany wieczór.

Zgrupka pod wieżą na Dziewiczej Górze
Zgrupka pod wieżą na Dziewiczej Górze © Marc



89.80 km 35.00 km teren
05:13 h 17.21 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę:300 m

Mocne wejście w sezon

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 16.07.2015 | Komentarze 7

Ze względu na chorobę, brak czasu i lenistwo nie startowałem jeszcze w zawodach w tym roku, więc Szaga była moim pierwszym startem sezonu. Oryginalnie planowałem dystans 100 km, ale w ostatnim tygodniu zmieniłem na 50, czyli dystans rodzinny, jak go niektórzy nazywają :) W tym roku organizatorzy przygotowali mapy w okolicach Mosiny.

Przed 9 rozpoczęła się odprawa zawodników i nastąpiło pierwsze zaskoczenie, bo spodziewałem się startu przez WPN. Natomiast na mojej trasie nie było tam ani jednego punktu :) Po poznaniu ciekawych zasad biegu TP50 (możliwość przejścia Warty na mokro trzymając się sznura) ruszyliśmy.

Pierwszy punkt wychodzi zawsze kiepsko i było tak tym razem. Lampion miał być koło kanału, ale większość osób zaczęła go szukać w złym miejscu, za blisko startu. Po kilkunastu minutach przejechałem dalej i go odbiłem mocząc sobie nogi, bo był po drugiej stronie wody :)

Kolejny punkt był już po drugiej stronie Warty, więc na asfalcie miałem okazję odrobić stracony czas. Po przekroczeniu wału przeciwpowodziowego wjechałem na tereny zalewowe. Pojechałem inaczej niż reszta grupy, trochę nadkładając, ale niewiele. Szybko poszło.

Dalej to dłuższy przejazd do Rogalinka i znowu skręt w kierunku Warty i lokalnych stawów. Po ładnych terenach szybko odnajduję punkt po drodze mijając jednego gościa jadącego dobrym tempem i zastanawiając się gdzie reszta stawki. Czyżby pomyłka przy pierwszym punkcie była tak duża?

Kolejny punkt był na południu, więc nie chciałem wracać od razu do asfaltu. Jechałem dalej urokliwymi terenami, chwilami wzdłuż trasy ringu. Na szosę wjeżdżam za rozjazdem drogi na Radzewo. Staram się trzymać dość dobre tempo i kręci mi się nieźle. Lekko mylę skręt w lewo w las, ale w okolicę punktu dojeżdżam poprawnie. Znalezienie górki nie jest jednak zbyt proste, więc muszę trochę chodzić po nierównym terenie.

W dalszej części do podbicia było kilka punktów na terenach nad Wartą. Podobało mi się tam: trochę lasów, łąki, ptaki nad głowami i stawy. Jeden lampion był pod wieżą (nie mogłem znaleźć perforatora, ale go wypatrzyłem), kolejny nad Wartą, trzeci pod wieżą myśliwską, a ostatni wewnątrz stawu. Ten właśnie sprawił największy problem: wybrałem do niego złą drogę, potem zabłądziłem w lesie, a jak już byłem w poprawnym miejscu to punktu nie było widać. Dopiero gdy wszedłem na podniesienie terenu to rozpoznałem charakterystyczny kształt stawu i cypel na którym był punkt. Bardzo pomysłowe miejsce. Po drodze spotkałem kilka osób z trasy TR150.

Tym sposobem zaliczyłem wschodnią cześć mapy i przyszedł czas na przekroczenie Warty w Śremie. W mieście poszło sprawnie, zaliczyłem jakiś segment Stravy i pojechałem w stronę wieży TV. Punkt znalazłem robiąc małą pętlę, ale za to była okazja uzupełnić wodę, bo właśnie tam organizator przywiózł butle. Zostałem też poinformowany, że byłem trzeci przy tym punkcie, czyli nie szło aż tak źle jak się wydawało.

Szukanie lampionu
Szukanie lampionu © Marc

Ostatnia grupa punktów znajdowała się w lasach na południe od Mosiny. Pierwszy z nich poszedł sprawnie, bo wybrałem trochę dłuższy wariant, ale łatwiejszy. Niestety do kolejnego nie dojeżdżam tak jak planowałem, bo wybrana ścieżka była mocno zarośnięta. Po szybkim przelocie przez las i podbiciu punktu wypadam na łąkę i częściowo asfaltem, częściowo przez las odnajduję lampion przy słupie elektrycznym. Ostatni punkt znajduję na skraju lasu i zmierzam w kierunku Mosiny bez większego planu. W mieście pechowo trafiam na zamknięty przejazd i muszę przejść tunelem podziemnym. Kilka mocniejszych depnięć i dojeżdżam na metę.

Podchodzę do głównego sędziego i pierwsze duże zaskoczenie: jestem pierwszy! Patrzę na telefon i zrobiłem ponad 80 km w pięć godzin. Oj dobrze, że nie zdecydowałem się na dłuższy dystans. Główny konkurent miał pecha, bo musiał się wycofać po awarii roweru. Reszta stawki była znacznie wolniejsza i na dekorację musiałem czekać około dwóch godzin.

Dekoracja
Dekoracja © Marc

Po takim starcie pojawiają się różne myśli. Czy warto startować w takich mniej obsadzanych imprezach? Szanse na zwycięstwo są duże, zabawa nadal spora, a każdy lubi poczuć satysfakcję ze zwycięstwa. Zobaczymy. Tak czy inaczej ze startu jestem bardzo zadowolony i pewno spróbuję jeszcze wystartować w tego typu zawodach.

Kategoria 51 - 100 km, Zawody


72.32 km 0.00 km teren
02:33 h 28.36 km/h
Max:39.71 km/h
HR://%
Temp:32.0, w górę:210 m

Szosa teamowo

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 04.07.2015 | Komentarze 2

Hasło rzucił Dawid, a stawiło się nas czterech: jeszcze Zbychu i Maks. Trasę wyznaczałem dzisiaj ja.
Zrobiliśmy rundkę przez Kórnik. Z rana jeszcze jakoś jechałem, ale od 10, gdy już było gorąco, to zupełnie osłabłem z sił. No i miałem wrażenie, że cały czas było pod wiatr. Ale trening przeleciał bardzo szybko, bo z Krzychem znaleźliśmy sporo wspólnych tematów.



66.03 km 42.00 km teren
03:04 h 21.53 km/h
Max:51.75 km/h
HR://%
Temp:20.0, w górę:410 m

Zgrupka na Dziewiczą

Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 18.06.2015 | Komentarze 3

Jak się okazuje Zgrupka Luboń nie samą szosą żyje i znajdują się tam także fani MTB. Wybrałem się więc na parking przy Biedronce, by zrobić trening w grupie. Na miejscu zastałem spory tłum :) Jakieś 40-50 osób na szosach i 10 na góralach chętnych dojechać na Dziewiczą Górę.

Ruszyliśmy dość żwawym tempem w kierunku Cytadeli. Tam zaliczyliśmy kilka trudniejszych miejsc, a ja miałem okazję poznać ze nowe odcinki (niby mały teren, ale zawsze coś nowego się znajdzie). Nie każdy ze zjazdów zaliczyłem, a to dlatego, że brakuje trochę czucia roweru. Muszę więcej pojeździć w trudnym terenie i powinno się to poprawić.

Potem skierowaliśmy się na nadwarciański w kierunku Biedruska, a po drodze dołączyła do nas dziewczyna i w takim 11-osobowym gronie parliśmy raz szybciej, raz wolniej. W pewnym momencie nastąpił dłuższy postój, z tego o to powodu:

Złamana rama Krossa
Złamana rama Krossa © Marc

Jeden gość, o dość sporej masie, złamał ramę. W miejscu dość niewinnym, można powiedzieć, że w lekkim obniżeniu po kałuży. Miejmy nadzieję, że ramę wymieni na gwarancji.

Przed Biedruskiem spotkała nas jeszcze jedna przygoda - jeden chłopak wywalił się do kałuży. Było to dość zabawne :)

Po przekroczeniu Warty pojechaliśmy zupełnie mi nieznanym szlakiem wzdłuż Warty. Gdyby nie zwalone drzewa, to jechałoby się tam bardzo szybko i przyjemnie. Dojazd na Dziewiczą, krótki postój i powrót trasą sąsiadującą z jeziorem Swarzędzkim bez większych przygód.

To był udany wypad. Nogi na podjazdach są wyjątkowo słabe, ale utrzymywanie wysokiej prędkości idzie mi całkiem nieźle.



60.12 km 0.00 km teren
02:10 h 27.75 km/h
Max:37.31 km/h
HR://%
Temp:25.0, w górę:170 m

Szosą do Kórnika

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0

Rano obejrzałem sukces Maji, czyli trzecie miejsce ma europejskich igrzyskach. Trudność techniczna trasy to kpina z profesjonalnych zawodników. Później był triathlon, też kobiety. Nie wiedziałem, że można jeździć w peletonie podczas takich zawodów. Widocznie jazda na kole jest zabroniona tylko w Iron Manie. Zwyciężczyni była niesamowita - część biegową zrobiła w tempie lepszym niż 4:00 na km :)

Przyszedł więc czas, abym ja pojeździł. Jako, że Fuji jeszcze w serwisie to pojechałem szosą. Trasa do Kórnika bez ciekawych historii. Dystans większy niż ostatnio, więc momentami było dość ciężko. Ale tak się wykuwa stal :-P
Kategoria 51 - 100 km, Szosa


64.22 km 42.00 km teren
02:49 h 22.80 km/h
Max:47.77 km/h
HR://%
Temp:12.0, w górę:460 m

Na Dziewiczą

Piątek, 17 kwietnia 2015 · dodano: 17.04.2015 | Komentarze 2

W pracy mam dość elastyczne godziny i po czwartkowej dłuższej robocie, w piątek mogłem wyjść wcześniej. Zdecydowałem się na pojeżdżenie w terenie (znowu ten wiatr).

Przez Maltę, Swarzędzkie i Kicin dojechał na Dziewiczą. Chwilę się na niej pokręciłem i spotkałem dwóch trenujących gości: jednego na rowerze, drugiego biegacza, który miał kiepski humor bo wspomniany kolarz prawie w niego wjechał na zjeździe. Po krótkim popasie pojechałem przez Bolechówko i Biedrusko do domu.

Wyszła fajna trasa, bez wielkiej spiny, chociaż momentami kręciłem dość mocno. Dwa razy lekko zmokłem.

Kategoria 51 - 100 km


52.67 km 0.00 km teren
01:48 h 29.26 km/h
Max:51.72 km/h
HR://%
Temp:5.0, w górę:145 m

Przed pracą

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · dodano: 14.04.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj pracę zaczynałem później, więc z rana wybrałem się na rower. Warunki niezłe: słońce, ale zimno i silny wiatr. Wybrałem zachodnią pętlę, aby trudniejsze odcinki mieć na początku.

Do Zakrzewa szło ciężko, bo trzeba było walczyć ze wspomnianym wiatrem. Na jednym z wielu rond wypatrzyłem nowoczesny traktor i stwierdziłem, że trzeba pojechać za nim. Tym sposobem ulicę Długą przejechałem ze średnią w okolicach 47 km/h :) Po błyskawicznym dojechaniu do Bukowskiej traktor skręcił w lewo, czyli dokładnie tak jak ja planowałem. Ekstra, pojechałem za nim dalej. Z tym, że na równiutkim asfalcie jechał już ponad 50! Utrzymałem się przez kilka kilometrów i w końcu odpuściłem. Jak zostałem sam to poczułem jak silnie wieje.

Powrót przez Dopiewo i Komorniki poszedł dość szybko, bo z lepszym wiatrem. Podoba mi się taka jazda z rana, chyba będę częściej to praktykował. Szczególnie, że tego dnia udało się zdobyć dwa KOM-y na Stravie :) (co tam, że z pomocą traktora, ważne, że na rowerze :P) Krzychu - przyznaję rację, można powalczyć.

Kategoria 51 - 100 km, Szosa