Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:568.99 km (w terenie 135.10 km; 23.74%)
Czas w ruchu:27:03
Średnia prędkość:21.03 km/h
Maksymalna prędkość:61.69 km/h
Suma podjazdów:4243 m
Maks. tętno maksymalne:166 (85 %)
Maks. tętno średnie:142 (73 %)
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:40.64 km i 1h 55m
Więcej statystyk
11.86 km 0.10 km teren
00:32 h 22.24 km/h
Max:29.53 km/h
HR://%
Temp:17.0, w górę: 30 m

Do sklepu

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 2

Po przednią przerzutkę do Scotta. Czas pobawić się w mechanika :-)
Kategoria 0 - 20 km, Szosa


75.40 km 0.00 km teren
03:25 h 22.07 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę: m

Praca

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 28.07.2011 | Komentarze 0

Dojazdy do pracy + sobota i niedziela do miasta.
Kategoria Do pracy


67.36 km 0.00 km teren
02:38 h 25.58 km/h
Max:55.85 km/h
HR://%
Temp:22.0, w górę:560 m

Osowa Góra

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 8

Wybrałem się z Jankiem na Osową Górę potrenować. On wybiera się na szosowy maraton w Zieleńcu, ja głównie pojechałem dla towarzystwa ;)
4 pętle, każda po jakieś 100 m przewyższenia.
Kategoria 51 - 100 km


21.21 km 8.00 km teren
00:52 h 24.47 km/h
Max:36.13 km/h
HR://%
Temp:23.0, w górę: 40 m

Na działkę

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 2

Umyć rower z sudeckiego błotka.
Kategoria 21 - 50 km


19.30 km 16.00 km teren
01:44 h 11.13 km/h
Max:60.35 km/h
HR://%
Temp:17.0, w górę:740 m

Góra Borówkowa

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 0

W niedzielne popołudnie planowaliśmy powrót, więc na wycieczkę było znacznie mniej czasu niż wczoraj. Postanowiliśmy więc wjechać na Borówkową i wrócić bardziej okrężną drogą.
Początek tak jak wczoraj, czyli zgodnie z trasą maratonu z Lutyni pod górę na polanę. Trochę mniej błotka niż wczoraj, widać że wszystko wysycha.
Podjazd na Borówkową © Marc

Po wjeździe do lasu zaczyna się właściwy podjazd, z nachyleniem momentami znacznie ponad 10%. Udaje nam się całość wjechać. Pamiętam, że na maratonie tak prosto nie było, ale kwestia zmęczenia ma jednak duże znaczenie. Gdy się jedzie na świeżo można zdecydowanie więcej wjechać.
U góry wchodzimy na wieżę by obejrzeć na prawdę świetne widoki (łącznie ze Ślężą i... Śnieżką).
Wieża na Borówkowej © Marc

Po wypiciu herbaty zjeżdżamy na dół zgodnie z trasą maratonu. Jak zwykle w najtrudniejszych momentach trzeba schodzić, a ręce bolą już po kilku minutach. Gdy zaczyna się wypłaszczenie odbijamy od trasy w lewo, by przez Orłowiec wrócić do Lutyni.


69.47 km 40.00 km teren
05:34 h 12.48 km/h
Max:61.69 km/h
HR://%
Temp:15.0, w górę:1680 m

Śnieżnik

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 2

Urlop się kończył, a ochota na porządniejsze jeżdżenie była, więc wybraliśmy się z Kazem w góry. Początkowo miały być Beskidy, ale stwierdziliśmy, że na 4 dni nie warto jechać tak daleko i wybraliśmy znacznie bliższe Sudety. Zakwaterowanie w miejscowości Lutynia, tuż obok Lądka Zdroju.
Na miejsce dojechaliśmy w środę po południu. Podczas jazdy pogoda była średnia. Momentami bardzo ciemno, ale nie padało. Była nadzieja, że uda się pojeździć bez większych kłopotów.
Niestety w czwartkowy poranek nastąpiło spore rozczarowanie, ponieważ lało nieprzerwanie przez całą noc i nie zapowiadało się, aby miało wkrótce przestać. Całe niebo zawalone chmurami. Nie pozostało nam nic innego niż zejść do piwnicy i zająć się serwisem rowerów. Pogoda się nie zmieniała, więc wróciliśmy zająć się tematami nierowerowymi (książka, gra planszowa).
Tak przeleciał czwartek, w piątek identyczna sytuacja :-( W radiu mówią o lokalnych podtopieniach, bo pada już ponad 24 godziny bez przerwy. Postanawiamy się ruszyć i obejrzeć kopalnię złota w Złotym Stoku.
Kopalnia w Złotym Stoku © Marc

Do końca dnia pogoda się nie zmienia, ale prognozy mówią o poprawie.
W sobotę wczesna pobudka i widać słońce. Można wyruszać :) Plany ambitne, bo chcemy wjechać do schroniska przy Śnieżniku, jadąc wzdłuż granicy.
Zaczynamy podjazdem w stronę Czech. Jak się okazuje mieszkamy zaraz przy znanym nam odcinku maratonu w Złotym Stoku. Widok z granicy jest już całkiem konkretny. Widać Czarną Górę z jej stokami narciarskimi oraz Śnieżnik, który nie zmieścił się w kadrze (to tak daleko?):
Śnieżnik i Czarna Góra © Marc

Ruszamy lekko w dół w kierunku kopalni bazaltu, by wreszcie odbić w lewo w pieszy szlak, który ma prowadzić przez granicę. Początek jeszcze przejezdny, ale są momenty, gdzie jechać się nie da. Widać, że trasa rzadko używana. Po drodze oglądamy ruiny zamku Karpień, a właściwie fundamenty, które po nim zostały. Moja mina w pełni opisuje co sądzimy o takich wątpliwych atrakcjach:
Ruiny zamku © Marc

Zdecydowane przebudzenie następuje podczas zjazdu z tegoż zamku. Jeden z bardziej technicznych singli jakie widziałem na oczy. Fragmentami udaje się zjechać, na niejednym zakręcie serce podskakuje do gardła, bo blisko OTB.
Śmigamy dalej szlakiem przygranicznym, ale co raz mniej da się jechać. Przy Przełęczy Gierałtowskiej stwierdzamy, że trasę trzeba skrócić i odbijamy do Nowego Gierałtowa. Robi się co raz cieplej, więc trochę z siebie zrzucam:
Wietrzenie © Marc

Następuje także krótka konsumpcja kalorii (jakieś 200 kilokalorii za 70 groszy):
Konsumpcja na mostku © Marc

Aby dojechać do Śnieżnika musimy przebić się przez Góry Bielskie. Trochę nie mamy świadomości czego się spodziewać, ponieważ nigdy w tych górach nie byliśmy.
Daleko jeszcze? © Marc

Okazują się całkiem wysokie, wysokości podobne do tych w Górach Złotych. Dobrze, że wybieramy trasę utwardzoną, ponieważ w terenie byłoby zdecydowanie ciężej i opcja Śnieżnik mogłaby się znacząco oddalić. Wjeżdżamy na ich najwyższy punkt z bardzo urokliwym widokiem na... mocno oddalony Śnieżnik. A miało być już tak blisko ;-) W międzyczasie mierzę wysokość lokalnej trawy:
Trawa, taka niska © Marc

Nasze maszyny wyglądają o tak, obróciły się tylko w drugim kierunku jazdy:
Rowery dwa © Marc

Zaczynamy po mału zjeżdżać z Gór Bielskich. Po drodze mijamy kilka przełęczy. Na jednej z nich robimy dłuższy postój, ja rzucam okiem na rower i ku mojemu zdziwieniu okazuje się, że mam awarię:
Pęknięcie © Marc

Pęknięty wózek przedniej przerzutki? Kiedy to się stało? Nie było jakiś wymagających zjazdów. Chyba zmęczenie materiału albo wada konstrukcyjna. Sam nie wiem. Nie przeszkadza to znacząco w jeździe, właściwie 1-ka i 2-ka działają bezbłędnie. Zjeżdżamy znowu trochę w dół po bruku, zupełnie bez przyjemności.
Początek podjazdu pod Śnieżnik rozpoczynamy krótką rozmową z leśnikiem. Mówi o rozmytej drodze, ale my się nie przejmujemy i nią ruszamy. Przewyższenia zostało jeszcze dużo, podjazd się dłuży. Kaz zostaje trochę z tyłu, ja zaczynam rozpoznawać fragmenty z maratonu w Międzygórzu. Udaje się wjechać na szczyt, tutaj widać już znacznie więcej ludzi. Kaz po chwili przyjeżdża, ale chyba coś mu się stało: ;)
Schronisko pod Śnieżnikiem © Marc

Tam robimy dłuższy postój (na naleśniki i herbatę). Regenerujemy siły i decydujemy, że na więcej już dzisiaj nas nie stać. Trzeba wracać najkrótszą drogą do domu (czytaj: przez Stronie Śląskie asfaltami). Zjazd ze Śnieżnika zaliczamy szybkimi traktami, zjechałoby się czerwonym jak na maratonie, ale brak sił nie pozwala. Nasz zjazd wyglądał mniej więcej tak:
Zjazd ze Śnieżnika © Marc

Końcówka to już spokojna jazda, głównie po płaskim. Ostatni podjazd już tylko pod domem.
Wycieczka bardzo udana. Warto było czekać te 2 dni :-)


79.57 km 0.00 km teren
02:47 h 28.59 km/h
Max:56.88 km/h
HR:137/165 70/ 85%
Temp:25.0, w górę:290 m

Tulce i Tuczno

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 4

Trasa ta chodziła za mną od kilku dni i dzisiaj przyszedł czas na jej zrealizowanie. Pogoda dobra, bo po porannym deszczu fajnie się ochłodziło.
Spory ruch przy wyjeździe z Poznania w kierunku Katowic, ale później już lepiej. Asfalt dobry z plusem. Denerwujący był tylko odcinek przed Tucznem, gdzie trzeba było walczyć z niezliczoną ilością łat.

Kategoria 51 - 100 km, Szosa


36.23 km 0.00 km teren
01:08 h 31.97 km/h
Max:54.85 km/h
HR:138/160 71/ 82%
Temp:24.0, w górę: 80 m

Powrót na szosę

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 0

Standardową trasą.
Kategoria 21 - 50 km, AVS >30, Szosa


10.50 km 0.00 km teren
00:29 h 21.72 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:24.0, w górę: m

City tour

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 15.07.2011 | Komentarze 0


Kategoria 0 - 20 km


39.80 km 29.00 km teren
01:49 h 21.91 km/h
Max:44.00 km/h
HR:138/166 71/ 85%
Temp:, w górę:378 m

Rezerwat Las warmiński

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Kolejny dzień i kolejne trasy do objechania. W planach była dłuższa wycieczka, ale niestety pogoda się zepsuła i trzeba było skrócić (ostatnie 12 kilometrów jechałem w sporej ulewie).
Okolice jeziora Wymój © Marc

Drugi dzień jeżdżenia i do tej pory nie spotkałem nikogo na szlaku (ani rowerzystów, ani pieszych, ani pajęczaków - czyli piechurów z dodatkowymi odnóżami, zwanymi kijkami). Okazja na spotkanie nadarzyła się w czasie ulewy gdy mijałem jednego bikera z Łodzi, który przeczekiwał deszcz. Chyba jednak musiał ruszyć na mokro, bo do wieczora się nie rozpogodziło.

Kategoria 21 - 50 km