Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

51 - 100 km

Dystans całkowity:15211.33 km (w terenie 7425.95 km; 48.82%)
Czas w ruchu:743:50
Średnia prędkość:20.22 km/h
Maksymalna prędkość:69.82 km/h
Suma podjazdów:129902 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Liczba aktywności:227
Średnio na aktywność:67.01 km i 3h 19m
Więcej statystyk
63.69 km 0.00 km teren
02:25 h 26.35 km/h
Max:39.88 km/h
HR:140/152 75/ 82%
Temp:0.0, w górę:200 m

Bezteren, czyli znowu szosa

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 0

Podobnie jak wczoraj, tylko dłużej. W efekcie pod koniec zrobiło mi się zimno, a najbardziej w nogi. Wiatr dzisiaj lekki był, ale wyjątkowo zimny.

Od Rogalinka do Puszczykowa jechał z kolarzem z M4/M5, który kręcił ze Śremu. Chwilę pogadalim o tematach maratonowych, ale towarzysz musiał zawrócić, bo zbytnio oddalił się od domu. Jak się uda to pewno spotkamy się w Murowanej w kwietniu.
Kategoria 51 - 100 km


58.37 km 0.00 km teren
02:06 h 27.80 km/h
Max:38.44 km/h
HR:139/160 75/ 86%
Temp:0.5, w górę:200 m

Nocny trening

Czwartek, 14 lutego 2013 · dodano: 14.02.2013 | Komentarze 5

Merida była ostatnio grzeczna, więc wybrałem się z nią na randkę na nocną trasę. Szosy fajnie suche, brak opadów i słaby wiatr, więc jechało się bardzo dobrze.

Zabrałem zapasową baterię do bocialarki i dobrze zrobiłem, bo w połowie drogi pierwsza padła. Wychodzi na to, że przy takiej temperaturze dwa akumulatorki wystarczają na 2,5 - 3 godziny jazdy.
Kategoria 51 - 100 km, Szosa


76.34 km 60.00 km teren
03:52 h 19.74 km/h
Max:48.64 km/h
HR:143/168 77/ 90%
Temp:-0.5, w górę:730 m

XC na sinusoidach

Niedziela, 10 lutego 2013 · dodano: 10.02.2013 | Komentarze 6

Przyszedł czas na zawody organizowane przez JP. Na miejsce startu dojeżdżam z Mariuszem i nowo poznanym Grzegorzem, któremu bardzo spodobał się szlak nadwarciański, którym jechaliśmy.

Na miejsce trafiamy bez problemu, bo dzięki mapie organizatora nie ma wątpliwości jak jechać. Jacka spotykamy gdy wiesza strzałki. Bardzo eleganckie i własnoręcznie robione. Przy starcie witamy się z resztą i po mału zbieramy się do pętli testowej. Tytułowe sinusoidy są super, a w drugiej części trasy jest długi i techniczny podjazd.

Po paru minutach ruszamy z zawodami. Jarek zyskuje momentalnie przewagę, ja spadam na koniec peletonu zgodnie z planami :-) Na jednym ze zjazdów zauważam leżącego Rodmana, ale pokazuje że wszystko w porządku.

Dalsze kręcenie bez większych przygód, na zjazdach bardzo szybko i fajnie, na pojazdach bez szału. Sebastian wyprzedza mnie około 3 pętli. Dalej jadę już sam i dość mocno zmęczony dojeżdżam na metę. Okazuje się, że zwycięzcą jest Jarek, gratulacje :-)

Po zawodach następuje afterparty, na którym spóźniony pojawia się Josip. Razem z nim i Klosiem wracamy do Poznania, gdy już najedliśmy się kiełbasek :-)


50.87 km 20.00 km teren
02:15 h 22.61 km/h
Max:37.46 km/h
HR:145/170 78/ 91%
Temp:1.0, w górę:310 m

Super zima

Niedziela, 3 lutego 2013 · dodano: 03.02.2013 | Komentarze 7

Sobota była bardzo brzydka i praktycznie nie wychodziłem z domu, a na pewno nie pomyślałem o jeździe na rowerze. Jak się okazało sporo znajomych jednak się gdzieś wybrało, więc miałem spore wyrzuty sumienia :-)

Zebrałem się w niedzielę, gdy pogoda była super. Ale co to za trudność jeździć w słońcu :-P

Stwierdziłem, że trzeba się wybrać nad Rusałkę, by zobaczyć jak wyglądają tamtejsze szlaki. W najbliższą sobotę ma być biegowy Grand Prix i pewno będzie niezła chlapa. Dzisiaj nie było tak źle, a na jeziorze utrzymywał się jeszcze cienki lód.

Rusałka © Marc


Dalej pojechałem w kierunku Strzeszynka i Kiekrza mijając spore grupy biegaczy (jeden peleton miał z 25 osób). Zgodnie z zasadami Friela podjazdy w pełni na siedząco, a za jednym z nich zrobiłem krótką przerwę na zdjęcie lokalnego kierskiego zabytku.

Stary młyn w Kiekrzu © Marc


Później już fajnym szlakiem nad jeziorem, który dawno temu poznałem dzięki JP. Fragment był nieprzejezdny, ale udało się nie zmoczyć butów.

Szlak nad jeziorem Kierskim © Marc


W drodze powrotnej zaliczyłem małą glebę, bo w zacienionym miejscu asfalt był minimalnie oblodzony. Lekki szlif i przestawiony róg przy kierownicy, czyli dość szczęśliwie :-)

Bardzo fajna jazda przy takim słońcu, dobrze że na chwilę odpuściła pogoda i nie było chmur z deszczem.
Kategoria 51 - 100 km


53.48 km 0.00 km teren
02:02 h 26.30 km/h
Max:42.86 km/h
HR:138/155 74/ 83%
Temp:-2.0, w górę:250 m

Nocą jest ciemno

Poniedziałek, 7 stycznia 2013 · dodano: 07.01.2013 | Komentarze 2

Wieczorny przejazd wpierw na górkę na Hetmańskiej, by zrobić Frielowy trening S1. Później nad Maltę, ale szybko mi się bocialarka przełączyła w tryb oszczędny i resztę kilometrów nakręciłem po ulicach.
Stopy trochę zmarzły.
Kategoria 51 - 100 km


75.65 km 40.00 km teren
04:07 h 18.38 km/h
Max:45.86 km/h
HR:138/166 74/ 89%
Temp:0.0, w górę:690 m

Zimowy teren

Piątek, 28 grudnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 2

Na wezwanie Mariusza stawiłem się o jedenastej w rezerwacie Morasko. Wstać się udało o 9, co oznaczało, że nie ominęła mnie super zimowa wyrypa terenowa :-)

Klosia z Jackiem spotkałem jak jeździli szlakami moraskiego XC. Dołączyłem i tak męczyliśmy się pewno z godzinę. Trasa jest wyjątkowo trudna i urozmaicona. Nie brakuje ostrych zjazdów i podjazdów, a także konkretnych zakrętów. Z Jackiem wywnioskowaliśmy, że trasa nie ustępuje tej olimpijskiej z Londynu :-)

Dalej przebiliśmy się na poligon i mieszanką terenowo-asfaltową dojechaliśmy do Biedruska. Później już do Zielonki i na Dziewiczą. Pooglądaliśmy nowy parking i zabudowania (wg mnie są OK - wszystko ładne drewniane i nawet są kolektory słoneczne). Dopadł nas konkretny głód, więc zrobiliśmy sobie postój na radlera z wafelkami w Kicinie. Powrót do domów przez Maltę, gdzie Mariusz poprowadził nas niezłym singlem.

To były świetnie wykorzystane 4 godziny :-)


57.06 km 0.00 km teren
02:10 h 26.34 km/h
Max:40.55 km/h
HR:139/160 75/ 86%
Temp:2.0, w górę:220 m

Mokra szosa

Niedziela, 16 grudnia 2012 · dodano: 16.12.2012 | Komentarze 2

Po sobotnich opadach w niedzielę miało być trochę lepiej. Woda tylko z dołu, od góry raczej bez. Prognozy się sprawdziły więc zaraz po śniadaniu siedziałem na swojej Meridzie zmierzając w kierunku Biedruska. Początek to dość mozolne przebijanie się przez miasto i częste postoje na światłach. Dopiero w Naramowicach udało się sensownie rozpędzić, trzymać kadencję i równe tętno.
Po dojechaniu do Biedruska i skręcie na poligon wstrząsnęły mną silne wątpliwości: droga wyglądała tam fatalnie. Asfalt był pokryty mixem wody, śniegu i lodu. Ale ruszyłem, by sprawdzić czy da się po tym jechać. Gdyby nie mocne skupienie leżałbym po 100 metrach, gdy tylne koło chciało mnie wyprzedzić. Minąłem dwójkę na góralach, którzy jechali tak wolno, by tylko się nie ochlapać. Był też jeden biegacz. Chyba jakiś wojskowy, bo leciał ostrym tempem.
Po szczęśliwym wyjechaniu z tego mokrego bagna już spokojniej pojechałem przez Kiekrz i Przeźmierowo do domu.
Kategoria 51 - 100 km, Szosa


65.05 km 45.00 km teren
03:28 h 18.76 km/h
Max:43.26 km/h
HR://%
Temp:10.0, w górę:520 m

Jesienny WPN

Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 2

Miałem pojechać ring, ale ostatecznie temat nie został zrealizowany, więc przedpołudnie spędziłem przy fajnym wojennym filmie. Na rower wybrałem się po obiedzie - kierunek WPN.

Przejechałem kilkoma znanymi trasami (np. singlem nad jeziorem Dymaczewskim), ale odnalazłem też kilka fajnych nowych miejsc w okolicach Jarosławieckiego i Góreckiego. Tempo spokojne, ale też nie było z czego jechać mocniej po wczorajszym biegu.
Kategoria 51 - 100 km


70.30 km 69.00 km teren
03:38 h 19.35 km/h
Max:50.00 km/h
HR:155/160 83/ 86%
Temp:14.0, w górę:620 m

Kaczmarek Electric MTB - Wolsztyn

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 5

Do Wolsztyna jedziemy w 3M - Maks, Mariusz, Marc.

Na miejsce dojeżdżamy dość wcześnie i robimy porządną rozgrzewkę - 10 km. Wyścig zaczynamy standardowo o 11, przejeżdżamy kilka kilometrów i stajemy w korku przy mostku. Po minucie udaje się go przejść, ale nie obyło się bez problemów, bo wpychający się cwaniacy powodowali sczepianie się rowerów.

Kolejne kilometry mijają w towarzystwie Mariusza, który został przyblokowany przy starcie. Odskakuje mi dopiero po pewnym czasie, gdy zabiera się za wyprzedzanie. Mi jedzie się dobrze, ale nie jadę na maksa, bo nie wiem jak zareaguje po małej ilości jazd w ostatnim czasie.

Nagle dochodzi mnie Rodman - kompletnie o nim zapomniałem, że miał startować. Proponuję, aby dał się rypnąć na nowej maszynie, ale jakoś planu nie realizujemy. Na fajnym singlu jedziemy razem, ale kiedy się wypłaszcza Przemo włącza turbo wyćwiczone na szosie i zostaję z tyłu kontynuując nierówną walkę z miniowcami, których jest na prawdę sporo. Bez większych przygód dojeżdżam do końca pętli, łykam żela i samotnie wjeżdżam na drugie kółko.

Wyczekuję momentu dogonienia Zbycha. Standardowo doganiam go po kilku kilometrach drugiej pętli, gdy jedzie sobie ze swoją ulubioną kadencją (na oko 40). Chwilę rozmawiamy o ewentualnym spotkaniu Maksa (nie - nie widziałem go) i wspinamy się na jedną z wielu stromych górek, ja końcówkę z buta. Zyskuję dobre kilka metrów, ale nagłe słyszę z tyłu zaskakujące "ja wjechałem". No dobra... szkoda, że moje chodzenie było szybsze. Systematycznie powiększam przewagę nad Zbychem. Rozkręcam się na dobre (jak nie teraz, to kiedy?) i mijam kolejnego gościa. Po dłuższym czasie (spędzonym m. in. na fajnym singletracku nad jeziorem) zaczynam doganiać grupkę czterech kolarzy. Biorę trzech z nich na podjeździe, czwarty się urywa. W końcu jego także biorę, ale kontruje na stromym podejściu i jestem za nim. Ostatecznie biorę go na kolejnym podjeździe i gubię go po kilku minutach. Ta walka jednak mnie mocno wymęczyła. Końcówkę jadę już trochę słabiej, tracę jedną pozycję, ale jeszcze wykrzesuję z siebie ostatnie siły na finiszu i przyspieszam. To przecież ostatni maraton w tym sezonie :-)

Meta (sezonu?) © Marc


Oficjalny czas: 3:28:56
Jacek 3:12 (brawo, brawo)
Rodman & Mariusz 3:14 (współpraca i walka na finiszu)
Zbychu 3:36 (trochę większa przewaga niż w Nowej Soli)

Z wyniku jestem zadowolony. Nie miałem większego kryzysu, zdobyłem najwięcej punktów z całego cyklu Kaczmarka i miałem sporą frajdę z jazdy. Będzie mi tego brakować :-) Jakby nie patrzeć Kaczmarek potrafi wycisnąć wszystkie trudności z danej okolicy i człowiek przyjeżdża zmęczony po jego maratonach. Tanio i blisko. Kto wie, czy w przyszłym roku znowu tutaj się nie pojawię.


79.19 km 0.00 km teren
02:40 h 29.70 km/h
Max:46.51 km/h
HR://%
Temp:12.0, w górę:210 m

Znowu na szosie

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 2

Od powrotu z gór szosówki nie ruszałem, a było na niej sporo brudu, głównie jakiś tłuszczów i olejów zebranych w trakcie mokrego maratonu. Temat w końcu udało się ogarnąć w sobotę (chociaż lekko nie było - taki brud ciężko schodzi) i rower był gotowy na niedzielę.

Od rana całkiem chłodno, więc z czeluści szafy wyciągnąłem gamex. Przejechałem trasą Mosina - Stęszew - Buk, na której początkowo było ciężko przez silny wiatr. Wyszedł więc niezły, siłowy trening. Droga za Bukiem znacznie lżejsza ze średnią powyżej 33.
Kategoria 51 - 100 km, Szosa