Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

101 - 200 km

Dystans całkowity:4768.34 km (w terenie 1230.50 km; 25.81%)
Czas w ruchu:195:36
Średnia prędkość:24.38 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:27101 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:149 (80 %)
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:119.21 km i 4h 53m
Więcej statystyk
114.56 km 0.00 km teren
03:46 h 30.41 km/h
Max:52.08 km/h
HR:139/171 75/ 92%
Temp:19.0, w górę:380 m

Do Szamotuł w małym grupetto

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 2

Tym razem w towarzystwie dwóch Krzysztofów. Pojechaliśmy do Szamotuł przez Tarnowo Podgórne.
Dobra współpraca zaczęła się zaraz za miejscowością Napachanie. Pomimo silnego czołowego wiatru każdy dawał mocne zmiany, tak by pociąg jechał 32-33. Na stacji robimy postój. Ja zjadam dużą ilość ciastek, które były mi już wyjątkowo potrzebne :-)
Za Szamotułami rozkręcamy się na dobre, momentami do 40 km/h. W kierunku Poznania jedziemy przez Bogdanowo i Sobotę. Kolejne kilka szybszych odcinków, wraz ze sporym sprintem do Kiekrza. Za nim się rozdzielamy i w dwóch grupach dojeżdżamy do swoich domów.

Super wyjazd, nie spodziewałem się takiego tempa, pomimo silnego wiatru.
Poprawiłem ustawienia siodełka i teraz jeździ się bardzo wygodnie.


124.21 km 2.00 km teren
04:36 h 27.00 km/h
Max:58.81 km/h
HR:131/167 70/ 90%
Temp:20.0, w górę:500 m

Wokół Puszczy Zielonki z Maksem

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 5

Na wyjazd umówiłem się Maksem, bo widziałem we wpisach, że nie planuje startować w Suchym Lesie. Teraz jest nas tylu soszonów, że nie ma problemu aby kogoś chętnego znaleźć :-)

Przez Swarzędz i Promno dojechaliśmy do Pobiedzisk. Przez dłuższy czas jechał z nami potężny (by nie powiedzieć gruby) gość na góralu. Na prawdę nieźle sobie dawał radę. Jego masa wyraźnie mu pomagała na zjazdach, bo nas wyprzedzał, a oponki miał znacznie grubsze ;-)

Za Pobiedziskami się trochę pogubiliśmy i trzeba było pojechać 2 kilometry w terenie :-) Potem już zgodnie z planem, czyli do Skoków i powrót przez Murowaną i Biedrusko, gdzie widzieliśmy kilka strzałek Gogola. By zobaczyć zawodników przyjechaliśmy tam za późno.

Gdyby nie wiatr, to byłoby dzisiaj na prawdę super. A tak, średnia dość niska, bo momentami było tak ciężko, że jechaliśmy tylko 25 km/h.

Nowe ustawienie siodełka (przesunięte do przodu) się nie sprawdziło. Może wygodniej się siedzi, ale dziwnie szybko zaczęło mnie boleć kolano.


110.43 km 0.00 km teren
03:36 h 30.68 km/h
Max:51.89 km/h
HR:139/170 75/ 91%
Temp:20.0, w górę:430 m

Peleton obornicki

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 6

Zgodnie z planem ułożonym wraz z Klosiem w niedzielę mieliśmy zrobić ostatni duży trening przez Challengem. Padło na wspólną jazdę z peletonem, który zbiera się na Rondzie Obornickim o godzinie 10.

Spokojnym, bardzo spokojnym, tempem dojeżdżam na miejsce i czekam jak zbiera się spora ekipa, jakieś 25 osób. Pojawia się kilku na prawdę mocnych kolarzy, ale są też starsi panowie, czyli skład mieszany.

Ruszamy punktualnie w kierunku Obornik, z początku spokojnie, by po chwili rozkręcić się na dobre. Tętno maratonowe osiągam, gdy na czoło wchodzi Mariusz :-) Dobrze rozgrzany, fajnie sobie kręcę. Momentami trzeba mocno naciskać na pedały, aby trzymać koło poprzedzającej osoby. Tempo jest cały czas wysokie, ale już nie rośnie, bo droga nie sprzyja (skrzyżowania + budowana obwodnica w okolicach Złotkowa). Droga staje się spokojniejsza, więc dwóch gości na zmianach zwiększają prędkość. Jedziemy jakieś 45 km/h, co nie jest wielkim problemem. Gorzej, że co chwilę trzeba dokręcać, aby być blisko za poprzedzającym kolarzem. Przy kilku takich skokach osiągam tętno >90%. W końcu decyduję się napić z bidonu, momentalnie tracę pięć pozycji. Po chwili minimalnie zwalniam, peleton przyspiesza, gubię koło i odpadam od grupki... ujechałem tak z nimi 15 km. Tempo rosło od 1:54 min/km, do 1:18 min/km.

Doganiają mnie Ci, którzy wcześniej odpadli i tak sobie dojeżdżamy do Obornik. Tam, od 4 minut (!), czeka na mnie Mariusz :-) W grupce z kilkoma mastersami dojeżdżamy do Murowanej. Tempo niższe, ale nadal wysokie (36-37). Na obwodnicy MG łapię kolejny kryzys i zostaję na jednym podjeździe. Grupę doganiam kawałek dalej dokręcając na zjeździe. W Biedrusku odłączamy się od grupy i razem z Mariuszem, już spokojniej, kręcimy sobie sami. Z Poznania odbiliśmy jeszcze w kierunku Koziegłów, Kicina i Wierzonki. Powrót przez Bogucin, pod wiatr, mocno ujechani.

Super trening. Chyba najmocniejszy w tym roku. Fajnie tak sobie pojechać w trupa. Na maratonie człowiek tego nie zrobi, bo by zaraz znalazł się na ostatniej pozycji :) A tutaj, bez większych konsekwencji.


105.05 km 0.00 km teren
03:37 h 29.05 km/h
Max:46.12 km/h
HR://%
Temp:13.0, w górę:300 m

Wiejskie drogi

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0

Na dzisiaj zaplanowałem poznanie nowych ścieżek w towarzystwie Krzysztofa.

Rozpoczęliśmy od przejazdu Bukowską pod dość silny wiatr. Do Kaźmierza chcieliśmy przejechać przez miejscowość Kalwy, ale niestety urwał się tam asfalt. Zrobiliśmy więc większą rundkę i ostatecznie przez Rumianek trafiliśmy do celu. Dalej jechaliśmy w kierunku Szamotuł, a następnie do Pamiątkowa po dobrym asfalcie drogi 184. Przypominało mi się jak jechałem tamtędy w nocy. Najszybszy fragment mieliśmy przed Żydowem (a co zabawne nie planowaliśmy tamtędy kręcić). Potem już przez Rokietnicę i Kiekrz wróciliśmy do domów.

Poznałem sporo nowych tras, niektóre lepsze, niektóre bardziej dziurawe. Ale generalnie pozytywnie, bo fajnie jest zobaczyć coś nowego w swoich regionach.

W momentach gdy się gubiliśmy używałem nowej aplikacji Locus. Całkiem dobrze to działa, dokładne odwzorowanie, a co najważniejsze w jednej z pobranych map są oznaczenia kiedy asfalt zmienia się w drogę szutrową! Jak się okazało, przy Kalwach niedaleko jeziora Niepruszewskiego aplikacja była bardzo dokładna, ale robiąc plan trasy aż tak jej nie ufałem :-)




120.92 km 0.00 km teren
04:00 h 30.23 km/h
Max:49.20 km/h
HR:134/160 72/ 86%
Temp:23.0, w górę:440 m

Pętla przez Oborniki

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 2

Wczesny wyjazd koło 9 rano w kierunku Murowanej Gośliny. Początkowy fragment pod wiatr, więc jechało się "tak sobie". Nawet na nieczynnej obwodnicy MG nie czułem wielkiej przyjemności.

Po skręcie w lewo w kierunku Obornik zrobiło się przyjemniej. Średnia wzrosła do około 32 km/h. Na trasie crossowej odbywały się jakieś zawody dla quadów (chyba cały weekend stoi tam pod znakiem crossowych mistrzostw świata).

Do kierunku Poznania chciałem przejechać przez Chrustowo i Objezierze. Niestety w pewnym momencie asfalt zmienił się w drogę gruntową (mapy wujka Googla tego nie zauważyły). Lekko wkuty wróciłem więc na "piątkę". Była to dobra decyzja, bo ruch w święto niewielki, a asfalt bardzo fajny. Koło Złotkowa minąłem kończoną obwodnicę Poznania. Właściwie zostały tam tylko drobne roboty i auta będą mogły jeździć (przynajmniej tym fragmentem, który jest gotowy).

Ze Złotnik skręciłem w kierunku Kiekrza, by tamtędy dojechać do Skórzewa i później do Dąbrówki. Na miejscu obejrzałem znajomych, którzy brali udział w lokalnym biegu. Jak się okazało frekwencja dopisała, wystartowało około 300 zawodników walczących na 10-kilometrowej trasie.

Udana wycieczka, z bardzo dobrą średnią. Jestem zadowolony z mijającego weekendu. Udało się zrobić sporo kilometrów, bez większej napinki, która była ciągle obecna podczas zawodów.


105.20 km 50.00 km teren
05:03 h 20.83 km/h
Max:50.93 km/h
HR:137/169 74/ 91%
Temp:8.0, w górę:700 m

Objazd trasy maratonu

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 7

Zgodnie z planem ułożonym przez Jacka spotkaliśmy się o 11 na Sobieskiego wraz z Maksem, Zbychem i Maciejem. Ruszamy w stronę Biedruska przebijając się przez teren. Niestety trasy nikt dobrze nie zna, więc wracamy na asfalt.
Po dojechaniu na Zielone Wzgórza spotykamy mnóstwo kolarzy, znanych i nieznanych. Po krótkich przemowach i pamiątkowych zdjęciach ruszamy na trasę maratonu. Początkowe spokojne, tempo zmienia się po 30 minutach w prawie-wyścig. Przejeżdżamy kilkoma na prawdę urokliwymi miejscami. Było też sporo technicznych ścianek, by na jednej z nich Zbyszek się widowiskowo wywalił. Temat jego upadku był dość długo komentowany w grupie :-)
Przed Śnieżycowym Jarem zostaję trochę z tyłu i tracę kontakt z grupą. W 4 osoby przebijamy się na wprost, by po chwili ponownie połączyć się z grupą. Przez dziwne kanały i błoto wracamy do MG.
Tam dłuższy postój i ustalenie planu przejazdu przez Zielonkę, wraz z wjazdem na Dziewiczą. Ruszamy w siedem osób (m.in. z Marcinem i Jackiem). Zbychu szybko zostaje z tyłu, chyba już wyraźnie ma dość. Krzychu także po chwili odpada, pewno chce jechać ze swoim kompanem. My dojeżdżamy pod Dziewiczą, ale grupa się ponownie zmniejsza, bo część jedzie innym szlakiem. Na wjazd decyduje się tylko Marcin, ja objeżdżam po płaskim wraz z nowo poznaną Anią.
Do Poznania dojeżdżamy przez Koziegłowy walcząc z dość silnym wiatrem. Pod dom dojeżdżam już na prawdę wypruty, ale szczęśliwy.
Wypad wyjątkowo udany, trasa maratonu poznana i w niedzielę będzie się na niej działo. Przerzutka po przygodach nad Kowalskim nadal ma problemy. Łańcuch z dolnego kółka spadł jakieś 8 razy, trochę to denerwujące. Mam niecały tydzień, aby wymienić złamaną część, albo kupić nową przerzutkę.
KOW 8


124.99 km 100.00 km teren
06:03 h 20.66 km/h
Max:50.35 km/h
HR:133/169 71/ 91%
Temp:15.0, w górę:900 m

Terenowa setka z plusem

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 7

Po ostatniej niedzieli zdecydowałem, że muszę przestać jeździć z gigowcami, bo źle to się skończy dla mojego zdrowia :) Padło na wspólny wyjazd z Maksem, Zbychem, dwoma Marcinami, Michałem i Jackiem.
Zgodnie z zaplanowaną trasą zaczęliśmy od fragmentu maratonu poznańskiego, by dojechać na Dziewiczą. Nabiliśmy konkretne przewyższenia i okrężną drogą przez Bednary dojechaliśmy nad jezioro Kowalskie, które miało nam zaserwować emocje w postaci singielka. Niestety teren był tam mocno nieprzejezdny i jedna z gałęzi wkręciła mi się w tylną przerzutkę robiąc spore zamieszanie. Wykrzywiłem sobie hak przerzutki oraz wózek, przez co łańcuch kompletnie nie był w linii. Zacząłem się zastanawiać jak z tego miejsca uda mi się do domu dojechać, bez sprawnego roweru ;-) Na szczęście, dzięki pomocy chłopaków, udało się wykonać kowalską robotę i kamieniem naprostować wykrzywiony hak. Zbycha kombinerki posłużyły w prostowaniu wózka. Przerzutka nie działała idealnie, ale dało się jechać - to najważniejsze :-)
Po tej przygodzie dojechaliśmy do Pobiedzisk, by tam trafić na pączki do wyjątkowo dobrej kawiarni. Dalej ruszyliśmy zwiedzić Park Krajobrazowy Promno, w którym Waza pokazał nam kilka fajnych miejsc. Jednym z nich było tzw. siodło, na którym jak się dobrze rozpędzić, to można podjechać na kolejną górkę z wrażeniem, jakby następowała katapultacja z roweru :-)
Do domów powróciliśmy trasą maratonu poznańskiego, zahaczając o zjazd w Uzarzewie.
Dzięki panowie za wspólne kręcenie, bardzo udany wyjazd i sporo godzin przepracowanych przed zbliżającymi się maratonami.
Tutaj zdjęcia ze zjazdów z killera.
Sporo fajnych zdjęć we wpisie Maksa. Dobra dokumentacja operacji haka przerzutki :-)
I kilka moich zdjęć:
Na Dziewicziej © Marc

Zabudowania w Karłowicach © Marc

Jezioro Kowalskie © Marc



120.01 km 0.00 km teren
04:23 h 27.38 km/h
Max:0.00 km/h
HR:141/169 76/ 91%
Temp:5.0, w górę:530 m

Grupowy trening numer dwa

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 12

Zgodnie z zeszłotygodniowym postanowieniem w tą niedzielę powtórzyliśmy grupową jazdę w tlenie (no... nie przez 100% czasu ;) ).
Zbiórka przy Biedronce na rondzie Starołęka. Dojeżdżam chwilę przed 10 i zastaję już 3 osoby: Wojtka, Przemka i Michała. Czekamy chwilę i dojeżdża jeszcze Jacek. Ruszamy trasą którą chłopacy dobrze znają, bo często po niej jeżdżą w ciągu tygodnia (do Tulec przez Żerniki). Faktycznie bardzo fajny odcinek, poza kilkoma łącznikami dróg, które nieźle mnie wytrzęsają.
Do Kostrzyna ciśniemy poprzez pola i nowopowstałe domki jednorodzinne. Nie wygląda to zbyt pięknie - każdy z innej parafii jak to ładnie Josip zauważył :) A żeby to udowodnić wykonuje kontrolowane spotkanie z asfaltem przed Gowarzewem. Wina zostaje zrzucona na obluzowany blok, który naprawiamy na stacji w Kostrzynie. Dołącza tam do nas Marcin (Rodman wcześniej już nawrócił do domu - chyba jechaliśmy zbyt wolno jak na niego :P ).
Ponownie w 5 osób lecimy do Pobiedzisk i dalej Rejowiec. Spory fragment jadę na góralu Jacka (bardzo fajny rowerek - wygodny i sam jedzie), a on testuje moją szoskę. Tempo narzuca straszne, średnia leci w górę jak szalona :) Tak to jest jak góralowi się da szosówkę.
Dołącza do nas Mariusz i pomykamy w stronę Murowanej Gośliny. Tempo znowu rośnie, bo Mariusz jedzie na swoim Radonie. Przejeżdżamy fajną obwodnicą (nówka, zupełnie nie śmigana), by na jej końcu skręcić w stronę Biedruska. Tam krótki postój przy sklepie i ostatkiem sił (przynajmniej u mnie) ruszamy przez poligon. Zaraz po wjechaniu spotykamy Jarka, który miał z nami od samego początku jechać, ale się zawieruszył :)
Do domów dojeżdżamy przez Kiekrz. Na przejeździe na Koszalińskiej widzimy rozwalone Porsche na poboczu. Kierowca musiał poszaleć i nie wyrobił ostrego zakrętu, chyba jechał pierwszy raz tą drogą.
Końcówka już na prawdę ciężka, ale daję radę nie zostać z tyłu. Całość dystansu jechałem dość mocno, starałem się dawać zmiany, a poza tym moi towarzysze jednak lepiej wytrenowani ode mnie :)
Wielkie dzięki za wspólne kręcenie. Fajnie dzisiaj zmieniało się towarzystwo. W porównaniu do zeszłego tygodnia było trochę ciężej - trasa bardziej pofałdowana i mniejszy, ale jednak ciągły wiatr.


114.03 km 0.00 km teren
04:22 h 26.11 km/h
Max:48.87 km/h
HR:143/177 77/ 95%
Temp:3.0, w górę:356 m

Zimowa setka

Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 26.02.2012 | Komentarze 8

Zgodnie z umówionym terminem spotkaliśmy się o 10 przy źródełku nad Maltą. Przyjeżdżam pierwszy, punktualnie o 10 i pojawia się chwila zwątpienia: czyżby wszyscy zrezygnowali? Nie, to niemożliwe :-) Po chwili z nad przystani kajakowej wyłania się Klosiu, a od strony trybun przyjeżdża Josip. Ruszamy 15 po, tą trójką.
Wybrana trasa okazała się trochę niefortunna, ponieważ początek był prostszy, a końcówka trudniejsza. Do Tulec jechało się fajnie, w Krzyżownikach dołączył do nas Bloom, co bym nie czuł się samotnie na szosówce (Wojtek i Mariusz jechali na zimowych góralach).
Pierwsze problemy z wiatrem zaczęliśmy odczuwać za Środą Wielkopolską. Boczny wiatr mocno przeszkadzał w jeździe i ciężko było znaleźć dobrą pozycję na kole. Dobrze, że odcinki szosy biegły w lesie. Za Śremem zrobiło się na prawdę ciężko. Po przejechaniu koło klubu Ekwador skręciliśmy w stronę Mosiny. Dawno nie jechałem z tętnem 160 i prędkością 22 ;-) Pomęczyliśmy się tak jakąś godzinkę, do momentu gdy przed Mosiną wjechaliśmy w kolejny las. Tam rozłączył się od nas Bloom, a we trójkę pomknęliśmy w stronę Lubonia i później Poznania ciągle walcząc z lasem.
Najciężej zdecydowanie szło ostatnie 30 km. Nie było mowy o zmianach z mojej strony. Z wyjazdu jestem bardzo zadowolony, wyszedł mocny trening tlenowy. Mam nadzieję na powtórkę w kolejny weekend.

Mariusz robi szybkie czyszczenie napędu © Marc

Krótki postój przed Mosiną © Marc



102.00 km 50.00 km teren
05:01 h 20.33 km/h
Max:50.16 km/h
HR://%
Temp:25.0, w górę:400 m

Terenowo do Śremu

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 2

Plan wycieczki był prosty. Dojechać do Mosiny nadwarciańskim, by później przebić się przez dalsze dzikie tereny do Śremu. W towarzystwie Kaza.

Koło miejscowości Sowiniec zobaczyliśmy niesamowicie zagospodarowany teren, przez pewnego lokalnego bogacza:

Samolot © Marc


Wielki trawnik © Marc


Dalsza część do Śremu w co raz większym upale i w sporych piaskach. Powrót przez WPN, gdzie mijamy wiele rodzin na niedzielnych spacerach.
Bardzo udany wyjazd, udało się zrobić sporo kilometrów i jedynym minusem był bolący tyłek. Nieprzyzwyczajony do takich długich dystansów.