Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:18144.38 km (w terenie 9188.09 km; 50.64%)
Czas w ruchu:924:36
Średnia prędkość:19.62 km/h
Maksymalna prędkość:69.82 km/h
Suma podjazdów:181118 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:970 kcal
Liczba aktywności:285
Średnio na aktywność:63.66 km i 3h 14m
Więcej statystyk
32.46 km 0.00 km teren
01:09 h 28.23 km/h
Max:47.47 km/h
HR://%
Temp:20.0, w górę: 80 m

Duathlon

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 3

Przyszedł czas na mały eksperyment, czyli połączenie roweru z bieganiem :-)
Wpierw dojechałem do Krzysztofa, przebrałem buty i pobiegliśmy w las. Zrobiliśmy trasę lokalnego wyścigu z lekkim nakładem i wyszło nam 12 kilometrów. Końcówkę już ledwo-ledwo, ale ostatecznie udało się ustanowić nowy rekord na dychę (55:10). Później trochę odpoczynku i powrót do domu po zmroku.
Oj mocny trening z tego wyszedł :-)


65.68 km 61.00 km teren
03:25 h 19.22 km/h
Max:41.31 km/h
HR:153/177 82/ 95%
Temp:20.0, w górę:720 m

Kaczmarek Electric MTB - Nowa Sól

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 8

Czas wznowić ściganie się na maratonach :-) Tym razem u Kaczmarka, nieznana nikomu trasa w Nowej Soli. Stawiło się nas tylko czterech Klosiu, Jacgol oraz Zbychu, który niestety musiał dojechać pociągiem, bo Maks dopiero w sobotę wieczorem napisał mi, że jednak nie jedzie i mam wolne miejsce w aucie :-(

Po przyjechaniu na miejsce okazuje się, że będzie sporo błota na trasie. Jakiś czas temu myślałem, że mogło by faktycznie go trochę być, bo raczej na tym bym zyskał niż stracił, porównując się do rywali. A opony miałem też raczej ciężkie (te same co przejechały Challenge), więc wszystko szło w dobrym kierunku :)

Krótka rozgrzewka, ustalanie wstępnej taktyki i wbijamy się do sektorów. Stoję koło Jacka, chwilę przed nami Zbychu, a w pierwszym Mariusz. Długie oczekiwanie na start, dziwnie wysokie tętno i w końcu ruszamy. Zawsze na startach zostaję z tyłu, ale u Kaczmarka ludzie nie robią aż takiego sprintu, więc zyskuję nawet pozycje. Zbycha łykam po kilkunastu sekundach ;) Sporo pozycji zyskuję przejeżdżając przez płytką kałużę, bo ludzie uciekli przed nią (przede mną?) na skarpę. Za chwilę zaczyna się przejazd wałem przeciwpowodziowym, na którym Jacek ma już dobre 30 pozycji nade mną. Ale się chłopak nawyprzedzał :-)

Następuje typowy przejazd pierwszej rundy w tym cyklu - przepychanie się z miniowcami, wieczny tłok, maruderzy na zjazdach i wieczne ścinanie zakrętów, bo ludzie chcą w każdym miejscu zyskać pozycję. Nie lubię tego. Na stromym podjeździe wkręca mi się w kasetę jakaś kłująca roślina i muszę zsiąść by ją wyciągnąć. Boli w paluchy, ale jakoś w końcu ją wyciągam. Tracę jakieś 30 pozycji, w tym także jedną na korzyść Zbycha. Czaił się za mną skubany :-)

Zabieram się za odrabianie strat, ale w tym tłoku idzie to wolno. Jest kilka technicznych zjazdów, ale nie można sobie poszaleć. Wjeżdżam w jedną głębszą kałużę i rower zaczyna dosłownie śpiewać, aż strach mocniej docisnąć, bo boję się że łańcuch zerwie. Jedzie mi się dość kiepsko i na tym odcinku raczej do Zbycha tracę, niż zyskuję. Biorę żela i po wjeździe do pagórzystego lasu rozkręcam się. Górki to jednak mój żywioł. Udaje się wyprzedzić kolegę teamowego i jadę dalej. Nie trwa to jednak długo, ponieważ Zbychu przeprowadza atak i jest znowu przede mną. Mam jednak nadal sporo sił, więc nie pozwalam mu daleko odjechać, cały czas mam go w zasięgu wzroku. Dojeżdżamy do końcówki pętli, robię ładny skok i skręcam na mega. Oprócz Zbycha.... nikt więcej się nie zabrał. No pięknie.

Lecimy, nie śpimy! © Marc


Jedziemy tak chwilę w pewnej odległości, ale nagle na jednym zakręcie Zbychu mnie puszcza. Chyba po prostu pomylił trasę, gdy się zagapił, ale wykorzystuję to i na technicznych zjeździe szybko mu uciekam. Później jadę długo sam, co jakiś czas oglądam się do tyłu, ale nie widzę nikogo. Również z przodu żadnych zawodników, poza jednym który naprawiał rower na poboczu. Wsuwam żela, ale jedzie mi się co raz słabiej. Na punkcie pomiaru mam 3 minuty przewagi nad Zbychem, ale wtedy tego nie wiem, więc zagryzam zęby i cisnę ile wlezie :-) Czuję, jak słabnę z każdym kilometrem. Na bufecie nie mają nic do jedzenia, więc kręcę dalej resztką sił. Końcówka pod dość silny wiatr, ale udaje się dojechać na metę.

Meta w Nowej Soli © Marc


Czas 3:23, pozycja bez elity 47/59.
2,5 minuty przed Zbychem.
Do Mariusza i Jacka strata prawie 30 minut.
Ogólnie to jestem zadowolony, bo trasa jednak była ciężka, a poszło mi dobrze jak na starty u Kaczmarka. Do tej pory tylko w Sulechowie zdobyłem więcej punktów.

W poniedziałek, zamiast rozjazdu, zrobiłem sobie bieganie. Za namową Mariusza spróbowałem pobić granicę 25 minut na 5 km i się udało o 3 sekundy. Dzięki Klosiu za motywację :-)


121.47 km 0.00 km teren
03:54 h 31.15 km/h
Max:43.05 km/h
HR://%
Temp:28.0, w górę:230 m

Stała grupa?

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 4

Ponownie zgadałem się z dwoma Krzysztofami. Ostatnio jechało nam się bardzo dobrze, więc stwierdziliśmy, że warto to powtórzyć :-) Na szosach to jednak fajnie się kręci w grupie i nie ma aż takiego znaczenia jaką ktoś ma formę, albo jak mocno się czuje danego dnia. Po prostu jak ktoś nie ma sił to daje krótsze lub słabsze zmiany. Na góralach, w terenie, niestety nie jest tak wesoło.

Trasa jaką przejechaliśmy wygląda o tak:



Do Czempinia jechało się fajnie, ale jednak pod wiatr, więc średnią mieliśmy około 29 km/h. Tam zrobiliśmy krótki postój na odpoczynek połączony z pogaduchami. Po skręceniu na zachód wiatr mieliśmy z boku, więc jechało się nam lepiej. W miejscowości Mikoszki złapałem laczka, chyba pierwszego na szosie (nie licząc zupełnie pierwszej, pechowej jazdy).
Za Grodziskiem rozkręciliśmy się na dobre: na odcinku do Opalenicy średnią mogliśmy mieć nawet 37. Po nawrocie w kierunku Poznania nadal jechaliśmy mocno. Na światłach na Bukowskiej poczuliśmy jak jest gorąco. Liczniki pokazywały niecałe 40 stopni! Dobrze, że było już blisko domu, bo w bidonach było zupełnie pusto.

Ponownie bardzo udany wypad :-)


114.56 km 0.00 km teren
03:46 h 30.41 km/h
Max:52.08 km/h
HR:139/171 75/ 92%
Temp:19.0, w górę:380 m

Do Szamotuł w małym grupetto

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 2

Tym razem w towarzystwie dwóch Krzysztofów. Pojechaliśmy do Szamotuł przez Tarnowo Podgórne.
Dobra współpraca zaczęła się zaraz za miejscowością Napachanie. Pomimo silnego czołowego wiatru każdy dawał mocne zmiany, tak by pociąg jechał 32-33. Na stacji robimy postój. Ja zjadam dużą ilość ciastek, które były mi już wyjątkowo potrzebne :-)
Za Szamotułami rozkręcamy się na dobre, momentami do 40 km/h. W kierunku Poznania jedziemy przez Bogdanowo i Sobotę. Kolejne kilka szybszych odcinków, wraz ze sporym sprintem do Kiekrza. Za nim się rozdzielamy i w dwóch grupach dojeżdżamy do swoich domów.

Super wyjazd, nie spodziewałem się takiego tempa, pomimo silnego wiatru.
Poprawiłem ustawienia siodełka i teraz jeździ się bardzo wygodnie.


53.87 km 25.00 km teren
02:33 h 21.13 km/h
Max:40.23 km/h
HR://%
Temp:21.0, w górę:350 m

WPN z Dudą

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 0

Po wcześniejszej ustawce z Dudą ruszyliśmy dzielnie do WPN'u. On na swoim super anodyzowanym Cubie, ja na moim piszczącym po Challenge'u Scale'u.
Dojazd przez nadwarciański, potem przez góry puszczykowskie gdzie zaliczam małą glebę na podjeździe, gdy koło mi podbija do góry. Później żółtym szlakiem w stronę Grajzerówki i jeziora góreckiego. Krótki postój przy wieży na Osowej i ostatecznie powrót już raczej asfaltami.
Fajny wypad :-) Scott idzie na porządny przegląd.


124.21 km 2.00 km teren
04:36 h 27.00 km/h
Max:58.81 km/h
HR:131/167 70/ 90%
Temp:20.0, w górę:500 m

Wokół Puszczy Zielonki z Maksem

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 5

Na wyjazd umówiłem się Maksem, bo widziałem we wpisach, że nie planuje startować w Suchym Lesie. Teraz jest nas tylu soszonów, że nie ma problemu aby kogoś chętnego znaleźć :-)

Przez Swarzędz i Promno dojechaliśmy do Pobiedzisk. Przez dłuższy czas jechał z nami potężny (by nie powiedzieć gruby) gość na góralu. Na prawdę nieźle sobie dawał radę. Jego masa wyraźnie mu pomagała na zjazdach, bo nas wyprzedzał, a oponki miał znacznie grubsze ;-)

Za Pobiedziskami się trochę pogubiliśmy i trzeba było pojechać 2 kilometry w terenie :-) Potem już zgodnie z planem, czyli do Skoków i powrót przez Murowaną i Biedrusko, gdzie widzieliśmy kilka strzałek Gogola. By zobaczyć zawodników przyjechaliśmy tam za późno.

Gdyby nie wiatr, to byłoby dzisiaj na prawdę super. A tak, średnia dość niska, bo momentami było tak ciężko, że jechaliśmy tylko 25 km/h.

Nowe ustawienie siodełka (przesunięte do przodu) się nie sprawdziło. Może wygodniej się siedzi, ale dziwnie szybko zaczęło mnie boleć kolano.


310.95 km 1.00 km teren
11:07 h 27.97 km/h
Max:53.04 km/h
HR://%
Temp:, w górę:1180 m

Nad morze

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 9

Od tego wpisu, chyba muszę na prawdę zacząć uważać na to co piszę ;-)
Zaczęło się od niewinnego żarciku w moim wpisie, że można by Challenge przejechać nocą. Po powrocie z kina, następnego dnia, okazało się, że powstał (dzięki JP!) szalony pomysł dojazdu nad morze, jadąc przynajmniej częściowo w nocy. Nie spodziewałem się tak dużego odzewu, ale na stacji koło Ronda Obornickiego pojawiło się 7 śmiałków oraz Asia, która podwiozła Marcina, bo dojazd z Pobiedzisk to już by była lekka przesada ;-)

Ruszamy punktualnie o północy. Początkowe tempo raczej mocne, 34-35, narzucane głównie przez Jacka. Po ciemku, z lampkami, jedzie się bardzo fajnie. Ruchu dużego nie ma, a dzięki kilku bocialarkom widać sporo. Mamy także kamizelki odblaskowe, więc nas także widać dobrze. Do Obornik, potem Czarnkowa cały czas jedziemy równo i bardzo przyjemnie. W pewnym momencie zaczynają się spore mgły, które powodują, że wszyscy jesteśmy lekko mokrzy. Rowery także się pocą, bo mocno osiada się na nich woda. Po kilku mocniejszych sprintach Zbycha zaczynają łapać skurcze. Stwierdza, że raczej wróci z Jackiem, który ma mało czasu i w Trzciance musi zawrócić. Tam więc robimy dłuższy postój i się rozdzielamy.

Na stacji w Trzciance © Marc


Pozostaje nas piątka. Zaczynamy więc równo współpracować i każdy wychodzi na 4-5 minutowe zmiany. Kilometry szybko ubywają, pojawiają się pierwsze promienie słońca. Nie jest nam dane zobaczyć wschodu słońca, bo mgła wszystko zasłania. W Czaplinku robimy kolejny postój, przy świeżo otwartym sklepie (była godzina 6). Młoda kasjerka bardzo senna i pomimo problemów (6 x 4 = 22) sprzedaje brakujące kalorie w postaci batoników. Jedziemy kawałek dalej zobaczyć ruiny zamku nad jeziorem Żerdno.

Zamek nad jeziorem Żerdno © Marc


Kolejne kilometry mijają, ale już nie tak szybko jak poprzednio. Region w okolicach Drawska jest bardzo pofałdowany i czuję że jestem co raz słabszy, szczególnie na podjazdach. W pewnym momencie Jarek zalicza pechową glebę. Po chwili okazuje się, że próbował włożyć bidon do tylnego koszyka na rowerze Jacka i nastąpiło lekkie zsunięcie mocowania.

Po upadku Jarka © Marc


Do Kołobrzegu mamy co raz bliżej, ale wszystkich ogarnia zmęczenie. Najdłuższe zmiany daje Mariusz i bardzo mu wszyscy za to dziękują :-) Kolejny dłuższy postój robimy przed Białogardem. Później już prosto nad morze. Zdecydowanie najgorszym odcinkiem jest końcówka w okolicach Karlina. Sobotni ranek, więc bardzo wiele osób podąża blachosmrodami do Kołobrzegu. Jest to dla nas i męczące i niebezpieczne (wielokrotnie jacyś idioci przejeżdżali obok nas dosłownie w odległości kilku centymetrów), wspominam więc jak to fajnie jechało się nocą. Na jednym odcinku widzimy jak jedno auto, po ostrym hamowaniu, ląduje w rowie. Nic się nie stało, ale tak się kończy szybka jazda.

Około godziny 11-tej dojeżdżamy do Kołobrzegu i jedziemy wprost na plażę.

Nasze morze © Marc


Udało się nam dojechać i to ze średnią powyżej 30 km/h :-) Nie spodziewałem się tak szybkiej jazdy (obstawiałem raczej 28 km/h).

Nad morzem © JP


Po zrobieniu kilku pamiątkowych fotek jedziemy coś zjeść (rybę, ale drogą). Jacek i Jarek decydują się zostać w Kołobrzegu, by tutaj wsiąść w pociąg powrotny. Ja z Mariuszem i Marcinem jedziemy w kierunku Sianożętów, by tam poleżeć na plaży. Gdy przychodzi czas powrotu, jedziemy do Koszalina, by tam złapać pociąg. Niestety po drodze łapie nas solidna ulewa. Mokrzy, ale zadowoleni wsiadamy do pociągu, by wymęczyć się w nim przez prawie 5 godzin, ale ostatecznie powrócić do swoich domów.

Bardzo udany wyjazd! Dzięki, dzięki, jeszcze raz dzięki za świetny pomysł i super towarzystwo. Kolejna granica przełamana :-)




81.16 km 60.00 km teren
05:59 h 13.56 km/h
Max:56.61 km/h
HR://%
Temp:, w górę:2240 m

MTB Challenge - Walim - Kudowa

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Oficjalny czas: 06:12:30.7
Open 157/197
Solo Man 79/90


75.77 km 65.00 km teren
06:23 h 11.87 km/h
Max:0.00 km/h
HR://%
Temp:, w górę:2400 m

MTB Challenge - Złoty Stok - Walim

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Oficjalny czas: 06:48:40.9
Open 170/198
Solo Man 79/90


63.32 km 63.00 km teren
06:32 h 9.69 km/h
Max:43.67 km/h
HR://%
Temp:, w górę:2100 m

MTB Challenge - Stronie Śląskie - Złoty Stok

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Oficjalny czas: 07:11:42.2
Open 187/201
Solo Man 88/91