Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

65.68 km 61.00 km teren
03:25 h 19.22 km/h
Max:41.31 km/h
HR:153/177 82/ 95%
Temp:20.0, w górę:720 m

Kaczmarek Electric MTB - Nowa Sól

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 8

Czas wznowić ściganie się na maratonach :-) Tym razem u Kaczmarka, nieznana nikomu trasa w Nowej Soli. Stawiło się nas tylko czterech Klosiu, Jacgol oraz Zbychu, który niestety musiał dojechać pociągiem, bo Maks dopiero w sobotę wieczorem napisał mi, że jednak nie jedzie i mam wolne miejsce w aucie :-(

Po przyjechaniu na miejsce okazuje się, że będzie sporo błota na trasie. Jakiś czas temu myślałem, że mogło by faktycznie go trochę być, bo raczej na tym bym zyskał niż stracił, porównując się do rywali. A opony miałem też raczej ciężkie (te same co przejechały Challenge), więc wszystko szło w dobrym kierunku :)

Krótka rozgrzewka, ustalanie wstępnej taktyki i wbijamy się do sektorów. Stoję koło Jacka, chwilę przed nami Zbychu, a w pierwszym Mariusz. Długie oczekiwanie na start, dziwnie wysokie tętno i w końcu ruszamy. Zawsze na startach zostaję z tyłu, ale u Kaczmarka ludzie nie robią aż takiego sprintu, więc zyskuję nawet pozycje. Zbycha łykam po kilkunastu sekundach ;) Sporo pozycji zyskuję przejeżdżając przez płytką kałużę, bo ludzie uciekli przed nią (przede mną?) na skarpę. Za chwilę zaczyna się przejazd wałem przeciwpowodziowym, na którym Jacek ma już dobre 30 pozycji nade mną. Ale się chłopak nawyprzedzał :-)

Następuje typowy przejazd pierwszej rundy w tym cyklu - przepychanie się z miniowcami, wieczny tłok, maruderzy na zjazdach i wieczne ścinanie zakrętów, bo ludzie chcą w każdym miejscu zyskać pozycję. Nie lubię tego. Na stromym podjeździe wkręca mi się w kasetę jakaś kłująca roślina i muszę zsiąść by ją wyciągnąć. Boli w paluchy, ale jakoś w końcu ją wyciągam. Tracę jakieś 30 pozycji, w tym także jedną na korzyść Zbycha. Czaił się za mną skubany :-)

Zabieram się za odrabianie strat, ale w tym tłoku idzie to wolno. Jest kilka technicznych zjazdów, ale nie można sobie poszaleć. Wjeżdżam w jedną głębszą kałużę i rower zaczyna dosłownie śpiewać, aż strach mocniej docisnąć, bo boję się że łańcuch zerwie. Jedzie mi się dość kiepsko i na tym odcinku raczej do Zbycha tracę, niż zyskuję. Biorę żela i po wjeździe do pagórzystego lasu rozkręcam się. Górki to jednak mój żywioł. Udaje się wyprzedzić kolegę teamowego i jadę dalej. Nie trwa to jednak długo, ponieważ Zbychu przeprowadza atak i jest znowu przede mną. Mam jednak nadal sporo sił, więc nie pozwalam mu daleko odjechać, cały czas mam go w zasięgu wzroku. Dojeżdżamy do końcówki pętli, robię ładny skok i skręcam na mega. Oprócz Zbycha.... nikt więcej się nie zabrał. No pięknie.

Lecimy, nie śpimy! © Marc


Jedziemy tak chwilę w pewnej odległości, ale nagle na jednym zakręcie Zbychu mnie puszcza. Chyba po prostu pomylił trasę, gdy się zagapił, ale wykorzystuję to i na technicznych zjeździe szybko mu uciekam. Później jadę długo sam, co jakiś czas oglądam się do tyłu, ale nie widzę nikogo. Również z przodu żadnych zawodników, poza jednym który naprawiał rower na poboczu. Wsuwam żela, ale jedzie mi się co raz słabiej. Na punkcie pomiaru mam 3 minuty przewagi nad Zbychem, ale wtedy tego nie wiem, więc zagryzam zęby i cisnę ile wlezie :-) Czuję, jak słabnę z każdym kilometrem. Na bufecie nie mają nic do jedzenia, więc kręcę dalej resztką sił. Końcówka pod dość silny wiatr, ale udaje się dojechać na metę.

Meta w Nowej Soli © Marc


Czas 3:23, pozycja bez elity 47/59.
2,5 minuty przed Zbychem.
Do Mariusza i Jacka strata prawie 30 minut.
Ogólnie to jestem zadowolony, bo trasa jednak była ciężka, a poszło mi dobrze jak na starty u Kaczmarka. Do tej pory tylko w Sulechowie zdobyłem więcej punktów.

W poniedziałek, zamiast rozjazdu, zrobiłem sobie bieganie. Za namową Mariusza spróbowałem pobić granicę 25 minut na 5 km i się udało o 3 sekundy. Dzięki Klosiu za motywację :-)



Komentarze
Marc
| 16:16 sobota, 1 września 2012 | linkuj Zdjęcie wyszło faktycznie super, dlatego musiałem odżałować te 9 zł za nie :-)

Jacek, ale Ty miałeś dużo więcej błota na sobie, więc ciężko porównać ;)
JPbike
| 15:55 sobota, 1 września 2012 | linkuj W porównaniu z moją latającą fotką widocznie wygrałeś konkurs na efektowne ujęcie :)
josip
| 06:46 czwartek, 30 sierpnia 2012 | linkuj Marek, gratulacje! Miło czytać, że dałeś z siebie wszystko:)
Fotka na hopce - R E W E L A C J A!!!
Rodman
| 18:47 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj gratki !
cenne pkt. w drużynówce !!!
Marc
| 08:56 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj Sam poszedłem też w trupa, nogi trzymały jeszcze ze 2 dni po :-)
A to samotne jeżdżenie po pętli jest nieźle dołujące. Nie to samo co Challenge gdzie można sobie z Hiszpanami pogadać ;)
bloom
| 17:38 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj Z tymi zjazdami na mini to jakieś przegięcie ! Potem odjedziesz i zawiśniesz bo nikogo nie widac ;<
Maks
| 16:32 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj he he he dobre ... ;)
klosiu
| 15:58 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj Gratuluję zwycięstwa nad Zbychem, bo na tym wyścigu naprawdę szedł w trupa :).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!