Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

21 - 50 km

Dystans całkowity:8595.06 km (w terenie 3294.13 km; 38.33%)
Czas w ruchu:408:53
Średnia prędkość:21.02 km/h
Maksymalna prędkość:65.85 km/h
Suma podjazdów:47897 m
Maks. tętno maksymalne:183 (95 %)
Maks. tętno średnie:162 (87 %)
Suma kalorii:970 kcal
Liczba aktywności:243
Średnio na aktywność:35.37 km i 1h 40m
Więcej statystyk
35.86 km 0.00 km teren
01:11 h 30.30 km/h
Max:47.08 km/h
HR://%
Temp:22.0, w górę: 60 m

Rozjazd szosowy

Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 3

Wczoraj byłem pobiegać - krótko, ale dość mocno, więc jak zwykle bolały mnie łydki (często tak mam po długiej przerwie od biegów). Dzisiaj wypadło na rower, dość późno, aby nie było tak gorąco. Wystartowałem około 20, przy znośnej temperaturze. Zrobiłem kilka mocniejszych odcinków, ale przy trzecim szarpnięciu wyraźnie poczułem zmęczone łydki i trzeba było wrócić do równej jazdy, więc dalsza część trasy bez przygód.

Tak się zastanawiam jak bardzo trzepackie jest jeżdżenie na szosówce w koszulce tematycznie związanej z MTB? Konkretnie chodzi o Bike Adventure, na którym dostaliśmy fajne koszulki, ale są zbyt jasne, aby jeździć w nich gdzieś indziej niż na szosie :)
Kategoria 21 - 50 km, AVS >30


35.69 km 0.00 km teren
01:10 h 30.59 km/h
Max:43.43 km/h
HR://%
Temp:, w górę: 60 m

Rogalinek

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 10.07.2013 | Komentarze 0

Krótkie rozkręcenie nogi i sprawdzenie jak z kondycją na kilka dni po Bike Adventure - jest dobrze, organizm chyba szybko wypoczywa i do niedzieli powinno być w miarę optymalnie.

Dzisiaj Michał Kwiatkowski ponownie założył białą koszulkę. Świetnie pojechał czasówkę. Podczas wywiadu ledwo mógł coś wymówić, bo ciągle próbował złapać oddech :-) Tłumaczył, że metodę na jazdę miał prostą: patrzeć w licznik i utrzymywać prędkość 55 km/h. Mi się udało dzisiaj pojechać powyżej 30 - też dobrze ;-)
Kategoria 21 - 50 km, AVS >30


35.26 km 20.00 km teren
03:20 h 10.58 km/h
Max:61.14 km/h
HR://%
Temp:20.0, w górę:1400 m

Rozjazd na Śnieżkę

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 2

Po maratonie przyszedł czas na rozjazd, jeśli tak można nazwać wjazd na Śnieżkę :-)

Wstaliśmy o świetnej porze, przed 5 i po szybkim śniadaniu wyruszyliśmy. Pogoda zapowiadała się rewelacyjna, a Karpacz przywitał nas niesamowitym klimatem zaspanego jeszcze miasta. Fajnie kontrastowało to z dniem poprzednim, gdzie w mieście kręciło się sporo osób głównie związanych ze startem w maratonie.

Pod Wang dojeżdżam chwilę po Klosiu i JP. Na miejscu czekamy jeszcze na Zbycha i po obniżeniu ciśnienia w oponach ruszamy na ciężki, kamienisty odcinek. Nogi czuję po wczorajszym maratonie, ale nie jest źle i wjeżdżam w dość dobrym tempie. Kamienie nie przeszkadzają tak jak to zapamiętałem z podjazdu w 2009 roku, kiedy to startowałem w uphillu. Podjazd może nie należy do bardzo przyjemnych, ale widoki wszystko rekompensują. Również zmieniająca się przyroda jest ciekawym zjawiskiem. Najpierw jedzie się wśród drzew, a na wysokości 1200-1300 wyraźnie zmienia się otoczenie i zostają już tyko krzaki :-) Końcówka to otoczenie istnie księżycowe - same kamienie, szarość i brak jakiejkolwiek roślinności.

Na samym końcu jest bardzo stromo, nachylenie pewno dochodzi do 20%, ale z super dopingiem Klosia daję radę całość wjechać :-)

Po krótkim czasie wjechał Marc. Świetny ma doping :) © JPbike


Na górze szybko robi się zimno, ubieramy się w zabrane Gamexy i czekamy na Zbycha. W międzyczasie witamy się z parą biegaczy (fajny widok jak człowiek stoi na górze, a z dołu nadbiega! babka ~K4).

Powrót do noclegowni układamy przez Okraj. Najpierw Czarna Kopa, koło której praktycznie nie da się jeździć rowerem, ale później bardzo stromym asfaltem. Chyba ten na Karkonoskiej ma sporą konkurencję :) Mała Upa zostaje wybrana jako miejsce do uzupełnienia płynów w postaci czeskiego browara. Po powrocie do Polski zjeżdżamy Tabaczaną Ścieżką, która okazuje się bardzo techniczna, ale radzę sobie na niej nieźle. Chociaż w zeszłym roku na maratonie zjeżdżałem więcej. Ktoś ją po prostu utrudnił :)

Technikę zjazdową zawsze trzeba ćwiczyć © JPbike


Świetne zakończenie weekendu w górach :-)



29.50 km 20.00 km teren
01:21 h 21.85 km/h
Max:43.67 km/h
HR://%
Temp:23.0, w górę:210 m

Góry Puszczykowskie

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 11.06.2013 | Komentarze 5

Trzeba było rozruszać siebie i rower. Noga kręci ładnie, w sobotę w Karpaczu powinno być dobrze. Rower także wychodzi na prostą. Suport korby wyglądał na załatwiony, ale po kilku depnięciach wrócił do formy (kręci się prawie jak przed Trophy). Klosiu miał (znowu) rację :-)

A trasa to nadwarciański (2 miejsca zalane) i Góry Puszczykowskie w których znalazłem jeden dodatkowy zjazd, który był na maratonie w Mosinie, a jakoś do tej pory nie mogłem go odszukać. Jest i zdjęcie z niego:

Zjazd rynną w Górach Puszczykowskie © Marc


Z tamtej okolicy widać także dość ładnie Poznań:

Widok na Poznań © Marc

Kategoria 21 - 50 km


47.47 km 42.00 km teren
03:46 h 12.60 km/h
Max:52.97 km/h
HR://%
Temp:18.0, w górę:1800 m

MTB Trophy - IV

Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 10

Przyszedł czas na ostatni dzień wyścigu. A na dodatek po przebudzeniu wita nas ładna pogoda. Czyżby to było idealne zakończenie długiego ścigania? :)

Start wiadomo o której - na krótko, w eleganckim stroju sponsora (jak to dumnie brzmi). Od początku mocno, bo brakuje jeszcze kilku pozycji do upragnionego celu, czyli pierwszej połowy. Na początkowym asfalcie cisnę mocno, nie poznaję ludzi, więc jestem w innej części stawki. Klosiu w końcu decyduje się mnie wyprzedzić. Niby zdziwiony, ale chyba dawał fory ;-)

Po kilku kilometrach wjeżdżamy w teren przed Kubalonką. Słyszę, jak jeden kolarz z OSOZ-u podaje numer startowy do Grzegorza Golonki, ponoć jakiś zawodnik śmiecił i trzeba mu było zwrócić uwagę. Po wjechaniu na szczyt myślę sobie, że będzie teraz fajny zjazd. Nic z tego - nawet w tej części stawki sporo ludzi sprowadza rowery i blokują (wpierw jadę, gdy inni idą, ale sensu to nie ma), bo za wąsko na wyprzedzanie.

Z Wisły jedziemy na wschód na Smrekowca i dalej na Grabową. Podjazdy tego dnia są bardzo strome (aż 1800 m na 45 km), ale taktyka na dzisiaj jest prosta, więc cisnę. Nie tracę pozycji gdy przyczepność jest dobra, zdarza się coś stracić gdy pojawia się błoto. Chwilę tasuję się z Wojtkiem Kozłowskim z Sudety MTB Challenge (on też w tym roku na 26-tce, bo jego Specialized 29 popękał i poszedł do serwisu), on zyskuje na podejściach, ja na zjazdach.

Po kilku dłuższych odcinkach (średnio zapamiętanych) dojeżdżamy do zapory Czarne i kawałek za nią zaczyna się ostatni podjazd wyścigu - asfaltem pod zameczek. Od początku mocno, zyskuję pozycje, ale czuję pieczenie. W połowie drogi dochodzi mnie konkretny bit, ktoś puszcza znaną i lubianą piosenkę. Nie ma co, przy takim rytmie kręci się dobrze i jeszcze przyspieszam :-) Wyprzedzam także K4r3la, który tego dnia także bardzo mocno jechał. W końcu dojeżdżam na szczyt, dostaję opier.ol od masażysty z Gomoli, że się obijam, a to przecież nie wakacje i w miarę spokojnym terenem dojeżdżam do upragnionej mety.

Na mecie © ?


Tego dnia zająłem pozycje 178, dzięki czemu udało się zrealizować cel i wskoczyć do pierwszej połowy.
Ostateczna pozycja:
205/439 (wszystkich startujących, ponad 100 nie ukończyło)

Drugie Trophy zaliczone. Ostatni etap wyraźnie poprawił humor i chęci na przyjechanie tutaj w przyszłych latach (może poza rokiem 2014 ;)) wzrosły. Być może przyjdzie czas na spróbowanie innej jeszcze etapówki, ale Trophy jest specyficzne i życzę, aby każdy bardziej ambitny kolarz spróbował się zmierzyć z trasami w okolicach Istebnej.


50.37 km 37.00 km teren
02:15 h 22.39 km/h
Max:45.40 km/h
HR:133/161 71/ 87%
Temp:13.0, w górę:340 m

Trening z Josipem

Środa, 22 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0

Planowaliśmy jazdę na szosie w większej grupie (4 osoby), ale pogoda pokrzyżowała plany i już myślałem, że dzisiaj nie pokręcę. A tu nagle, chwilę przed 18, dzwoni Josip i że zaraz będzie pod blokiem, bo jedziemy w teren. Nie dałem rady odmówić ;-)

Przejechaliśmy trochę nadwarciańskiego, później w góry puszczykowskie, singlem pojnikowym, dwie rundki wokół Jarosławieckiego i przez Szreniawę i Łęczycę wróciliśmy do Poznania.

Błotka trochę było, ale bez tragedii. Tempo dość mocne, czyli takie jak chciałem. Bardzo fajnie się dzisiaj jechało. Szkoda tylko, że... zmarzły mi palce u stóp. Ale dziwny maj.
Kategoria 21 - 50 km


38.00 km 35.00 km teren
03:24 h 11.18 km/h
Max:38.21 km/h
HR://%
Temp:, w górę:960 m

Rychlebskie ścieżki, druga odsłona

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 1

Na niedzielę pogoda była zapowiadana dobra, więc przyszedł czas na realizację kluczowego wyjazdu do Czech w Rychlebskie ścieżki. Po raz pierwszy byłem tam rok temu.
Zgodnie z planem rowery wrzuciliśmy na dach i transferowaliśmy się do naszych południowych sąsiadów. Po drodze trochę kropiło, ale nasza motywacja była wysoka.
Po rozpakowaniu się ruszyliśmy w kierunku gór. Pierwszy podjazd szedł nieźle do chwili gdy wjechaliśmy w cięższy teren. Moje opony znowu się ślizgały i brakowało przyczepności (Kenda Karma z tyły to nie jest najlepsze rozwiązanie na góry). Po kamieniach i kładkach wjechałem z 50%.
Po chwili wjechaliśmy na najtrudniejszą ścieżkę Wales. Gdyby nie mokre kamienie to byłaby przejezdna prawie w całości. Jednak wszyscy się wyrabiamy w technice :-)
Za nią skręciliśmy na nowy odcinek Super Flow. Nazwa idealnie oddaje co tam się działo :-) Najwięcej frajdy sprawiały zakręty pokonywane pod kątem.
Przerwę spędzamy przy piwie. Z daleka wypatruję dziewczynę w stroju Milka (kolorystycznie lepszej widoczności nic nie zapewni) i sylwetka wydaje się znajoma. Okazuje się, że jest to znana w światku MTB Ania Tomica.
Później przychodzi czas na drugą rundę i zaliczenie dwóch odcinków: Tajemna i Wieloryb. Obie weszły bardzo przyjemnie :-) Tytuł drugiej z niej wziął się z olbrzymich głazów po których się jeździ. By dostać się do nich ponownie jechaliśmy do góry po kładkach i tym razem szło znacznie lepiej. Razem z Mariuszem wjeżdżamy z 80%. Człowiek czuje poprawę w oczach ;-)
Na dół zjeżdżamy Zjazdówką, na której jest kilka miejsc do skoków, ale nikt nie korzysta ;-) W dolnej części ja się odłączam, bo już sił braknie. Również ręce i plecy mocno dostały. Jacek i Mariusz ruszają na trzecią pętlę.
Udane zwieńczenie majówki w górach :-)

Ciekawa obserwacja jest taka, że poza nami nikt nie jechał na rowerach MTB do typowych maratonów. Wszystko co się mija to rowery zjazdowe. Trochę to rozumiem, ale my bożkami techniki nie jesteśmy (może poza JP), a zjechaliśmy dużą większość. Sprzęt sam nie jeździ :-P

Początkowy podjazd rychlebskich ścieżek © Marc


Super Flow © Marc


Przejazd koło budulca tytułowych ścieżek © Marc



41.36 km 25.00 km teren
03:06 h 13.34 km/h
Max:48.20 km/h
HR://%
Temp:10.0, w górę:970 m

Borówkowa we mgle

Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 0

Pierwszy dzień wyjazdu w góry :-)

Pogoda nas zdecydowanie nie rozpieszcza - dość chłodno, deszczowo i bardzo niskie chmury. Ruszamy jednak w teren. Początkowo do Czech i później jedną z kotlinek w góry. Po drodze mijamy dużą pieszą grupę z Polski.
Na wysokości 700 metrów robi się na prawdę nieprzyjemnie. Bardzo gęste chmury, słaba widoczność i mżawka. Lasy tutaj są praktycznie gołe, widać że zima niedawno tu była. Dodatkowo teren jest trudny, a ja nie mam dobrych opon. Przecież Złote Góry rzadko mają błoto.
W końcu wjeżdżamy na Borówkową. Tam robimy dłuższy postój. Zew zjazdowców nas budzi do działania - ruszamy na dół zielonym. Idzie nieźle, jak na pierwszy zjazd w tym roku. Jest też okazja sprawdzić duże koła Mariusza - bardzo stabilnie i szybko. Zaczynam rozumieć co to są koła 29 cali :-)
Bardzo blisko końca zjazdu zaliczam nieprzyjemną glebę - uślizg na korzeniu i cała siła uderzenia wchodzi w prawe udo. Układ kostny cały, to najważniejsze :-)
Po dłuższej przerwie, gdy już dochodzę do siebie jedziemy dalej w kierunku Przełęczy Jawornickiej (chyba tak się nazywa?) Podjazdy idą mi dość słabo, jednak noga boli mocno.
W pewnym momencie Jacek zrywa hak przerzutki. Na szczęście ma drugi i wymianę przeprowadza w parę minut.
Ostatecznie dojeżdżamy dość brudni do Złotego Stoku i dalej do Kozielna.
Fajny pierwszy dzień pomimo słabej pogody i mojej wywrotki.

Klimatyczny podjazd w Górach Złotych © Marc


W tym miejscu widać na czym zaliczyłem OTB © Marc


Odpoczywam po upadku © Marc




Około kilometra 18.8 trasy widać miejsce mojego upadku :-)


29.27 km 0.00 km teren
01:16 h 23.11 km/h
Max:38.05 km/h
HR://%
Temp:16.0, w górę:120 m

Na mecz półfinałowy

Środa, 24 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 0

Wpierw na myjkę, aby stracić tytuł trzepaka miesiąca nadany ostatnio przez Josipa. Teraz już szosówka wygląda przyzwoicie.

Powrót po meczu przy świetnych nocnych warunkach: dość ciepło, brak wiatru i rewelacyjna widoczność dzięki pełni księżyca i braku chmur :-)
Kategoria 21 - 50 km, Szosa


46.83 km 28.00 km teren
02:10 h 21.61 km/h
Max:35.71 km/h
HR://%
Temp:12.0, w górę:230 m

Frajda: on

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 5

Nie słuchając sceptycznego nastawienia kolegi Maksa, o tym, że będzie błoto i rowery się usyfią, wybrałem się w teren do WPN-u. Błota faktycznie nie było dużo, tylko pojedyncze ścieżki trzeba było omijać.

Całą drogę czułem zmęczone nogi, jednak trening w tygodniu był mocny, a jakoś wcześniej nie miałem takiego wrażenia :-) Może jutro będzie trochę lepiej.

Zrobiłem krótki postój nad jeziorem Góreckim, na którym utrzymuje się jeszcze minimalna warstwa lodu. Później już przez Osową (zjazd downhillowy z małym skokiem zaliczony) do Poznania.

Jezioro Kociołek © Marc

Kategoria 21 - 50 km