Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

53.16 km 45.00 km teren
03:20 h 15.95 km/h
Max:52.97 km/h
HR://%
Temp:, w górę:1480 m

Bike Adventure #4

Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 8

Niedziela była ostatnim dniem ścigania. Organizator zaplanował start na godzinę 10, więc trzeba było wcześniej wstać. Ja może wyspany, ale jednak z mocno bolącymi nogami. Narastające zmęczenie jednak daje o sobie znać. Pierwsza myśl, to jak ja obronię te 5 minut przewagi nad Marcinem. Trzeba będzie jechać na maksimum możliwości i może jakoś się uda.

Na start dojeżdżamy bez żadnych przygód, ale tak na prawdę wszyscy są bardzo ostrożni. Na zjeździe do Piechowic chyba nikt nie kręci korbą, by jechać jak najspokojniej ;-) Start następuje z tego miejsca co wczoraj, więc już wiemy gdzie się kierować.

Po tradycyjnym odliczaniu od 10 do 1 następuje mocne napieranie. Początkowy podjazd nakładający się z wczorajszym. Jadę chwilę z Josipem, ale jednak mnie wyprzedza. Mam ciężkie nogi i jedzie mi się kiepsko. Marcin ciągle w zasięgu wzroku, ale systematycznie się oddala. Po kilkunastu minutach czuję, że schodzi żelazo z nóg i mogę lepiej kręcić. Rozpędzam się do wyższych prędkości, zaczynam wyprzedzać pojedyncze osoby, a także Josipa, który widać, że cierpi po wczorajszym upadku. I tak jestem pod wrażeniem, że jedzie - kolarze to jednak twardzi goście.

Zaczynam także doganiać Marcina, ale dość powoli. Jednak myśl o tym, że mi nie ucieka, bardzo mnie podbudowuje. Mogę przecież przegrać ten etap, byle nie mieć dużej straty. Jednak po kilku sekcjach trawiastych i korzennych doganiam go.

Sporo trawy tego dnia © -


Kolejne kilometry jedzie mi się co raz lepiej i Marcin zostaje z tyłu. Ja, z co raz większym zadowoleniem, wchodzę na swoje maksymalne obroty. Zaczynam mijać ludzi ze sporą łatwością, wjeżdżam ścianki które wydają się dość trudne, a techniczne miejsca z korzeniami są dla mnie łatwością. Nie poznaję siebie :-)

Na jednym ze zjazdów miga mi koszulka Goggle. Dostaję lekkiego szoku, bo okazuje się, że jest to Klosiu, który łata dętkę. Rozumiem, stracił na tym trochę, ale musiałem być za nim blisko. Dzięki temu włączam szósty bieg i jadę na 120%. Na szutrowych podjazdach innych mijam jak tyczki. Ostatni podjazd koło 40-tego kilometra robię nadal mocno i blisko szczytu odwracam się - Mariusz jest blisko, jakieś 100 m za mną. Gdybym odpuścił, już by był przede mną. Jedziemy chwilę po płaskim, ale jest sporo kałuż, więc nie wahając się jadę przez nie mocno naciskając na korbę. Po chwili zaczyna się zjazd, trochę technicznych miejsc i przy okazji rzucam okiem do tyłu - pusto :) Końcówka biegnie jak dnia poprzedniego, czyli przez kolejne błoto i tunelik. Tutaj nadal daję z siebie maksimum i wjeżdżam na metę na 3 minuty przed Klosiem! :-) Jak się okazuje Rodman też był w zasięgu, bo straciłem około 2 minut.

Ale nie ma co, pierwszy raz udało mi się został liderem Goggle Teamu - świetne uczucie :-D Gdybym tylko miał taką nogę przez cały czas etapówki ;)

Finish etapówki © Strefa Sportu


Bike Adventure zakończyło się trochę niespodziewanie dla mnie, ponieważ byłem trzeci wśród znajomych. Pierwszy i zupełnie niezagrożony, to Mariusz. Dalej był Josip, który pomimo kontuzji wybronił drugie miejsce. Za nim uplasowałem się ja, tracąc do Wojtka łącznie jakieś 5 minut. Dalej Marcin i Rodman. Na końcu naszej grupy jadącej Pro - Kaz. Zbychu, niestety nie ukończył, oraz Maks jadący Fun.



Komentarze
Marc
| 14:53 czwartek, 11 lipca 2013 | linkuj Marcin, trochę więcej terenu w okresie przygotowawczym do sezonu 2014 i raczej szans z Tobą nie będę miał :)

Karel, jeden, jedyny raz, jak sądzę ;)

Maciej, dzięki. Zachęcam do startu w przyszłym roku - Fun ukończysz bez problemu, a może się porwiesz na Pro i potraktujesz to jako wyzwanie.

Jarek, nie powiem, udanie było, dobry humor utrzymuje mi się do teraz :) A Klosiu na zjazdach się wyrabia, na tle Grabkowców jest blisko czołówki.

JP, oj tak, zgrupowania bardzo pomagają. M.in. dzięki Tobie tak dobrze zjeżdżam - mam do kogo równać :)
JPbike
| 14:35 czwartek, 11 lipca 2013 | linkuj Gratki !
W końcu miałeś swój dzień wśród ProGoggli :)
Z tego co czytam o Twoich postępach w górach, to widać że górskie zgrupowania dają efekty.
Jarekdrogbas
| 06:58 środa, 10 lipca 2013 | linkuj Super zakończenie udanej etapówki.Zazdroszcze Wam tego wypadu.A zjazdy no to jest adrenalinka.Ciekawe jak Klosiu sobie z nią radzi.Karta niesmiertelnosci wciąż działa u niego;-)))
MaciejBrace
| 21:28 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj Gratulacje za ukończenie.
k4r3l
| 12:11 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj No nieeee, gratki - objechać "Gościa" na 29tce (na płaskim i zjazdach) to nie byle co ;) Fakt, adrenalina robi swoje. Grunt to koncentracja i to musi być "ten" dzień :)
z3waza
| 21:43 poniedziałek, 8 lipca 2013 | linkuj No na koniec dałeś czadu - szczere gratulacje, zresztą gdyby nie laczek to byłoby pozamiatane po II etapie powiedzmy sobie szczerze. A ja się chyba i tak do jeżdżenia po kamorach i innym gównie co chce cię zabić siłą grawitacji nie przekonam :)
Marc
| 21:35 poniedziałek, 8 lipca 2013 | linkuj Ale czy był sens żebym tak szalał, gdy końcówka była już tak blisko? :) Pod wpływem adrenaliny wtedy o tym nie myślałem.
klosiu
| 20:39 poniedziałek, 8 lipca 2013 | linkuj Gratki, guma gumą, ale zwycięstwo etapowe się liczy!
Byłem pod wrażeniem, jak pojechałeś na tym ostatnim zjeździe :).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!