Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

34.81 km 30.00 km teren
02:39 h 13.14 km/h
Max:60.82 km/h
HR://%
Temp:, w górę:1070 m

Czarna Góra i okolice

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 1

Po konkretnym i długim spaniu wstaję rano z dość mocno zmęczonymi nogami. Dopada mnie lekki stresik jak to będzie na MTB Challenge, ale po chwili jest lepiej. Trochę ruchu i nogi wracają do normalnej pracy.

Widok z kwatery na stoki © Marc


Przed wyruszeniem w trasę JP pożycza mi swoją zapasową tarczę, bo moja jest zbyt wygięta i ociera o tylne klocki, pomimo tego, że są one dość mocno zjechane. Działają, ale bardzo słabo. Trzeba będzie zwiększyć siłę hamowania na przodzie - będzie ciekawie :-) Z rozcentrowanym kołem nic nie robimy. Nie bije aż tak mocno, aby przeszkadzało w jeździe.

W międzyczasie zerkam do auta bagażnika Jacka przyglądając się wyposażeniu. Jestem pod dużym wrażeniem - jest tam wszystko. W domu nie mam dziesiątej części jego narzędzi, a on przecież wziął tylko tyle co potrzebował na wyjazd :-) Można powiedzieć, że faceta poznasz po bagażniku (tak jak kobietę po torebce :-P).

Pod naszą kwaterę przyjeżdża Mateusz Rybczyński i jego dwie koleżanki Paulina i Ania. W osiem osób ruszamy spokojnym tempem pod górę w stronę stoków narciarskich Czarnej Góry. Asfalt zmienia się w szuter, ale jest dość stromo. Grupa dzieli się na dwa peletoniki, ja zawieszam się pomiędzy. Jedzie mi się dość ciężko, ale swoim tempem zdobywam wysokość. Przyglądam się trasom, które dobrze znam z zimowych wypadów. Mam też okazję pooglądać trasę DH. Kilka miejsc znacznie trudniejszych od tego co serwuje Grzegorz Golonko na swoich maratonach.

Mutant z kopalni Uranu © Marc


Ostatecznie, z kilkoma przerwami, dojeżdżamy do schroniska pod Śnieżnikiem. Nie sądziłem, że to tak blisko Czarnej Góry. Konsumujemy po piwie i zjeżdżamy trasą przeciwną do tego, co jechaliśmy na maratonie. Fragment ten jest mocno pechowy, ponieważ łapiemy łącznie 3 laczki (czyli prawie 50% składu), a za chwilę Jacek P. gubi aparat. Na szczęście po dłuższej chwili znajduje go Ania. Za chwilę kolejna przygoda, bo Jacek G. nie wyrabia zakrętu i wpada do rowu. Był blisko kamienia, ale skończyło się jedynie na zadrapaniu ramienia.

Międzygórze © Marc


Ostatecznie, przez Międzygórze i krótki postój nad strumieniem, dojeżdżamy z powrotem do Siennej, by się spakować i wrócić do Poznania (niestety).

Super dzień, fajnie się jeździ w takiej dużej grupie.



Komentarze
JPbike
| 11:42 sobota, 14 lipca 2012 | linkuj Tak, zabrałem na tydzień kręcenia w górach 85% swojego rowerowego warsztatu i parę zapasowych części bo wiem że nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!