Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

43.66 km 25.00 km teren
02:22 h 18.45 km/h
Max:38.82 km/h
HR://%
Temp:-8.0, w górę:250 m

Zimowy WPN

Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 12.02.2012 | Komentarze 3

Pogoda zapowiadała całkiem przyjemny dzień, więc zaraz po śniadaniu zacząłem szykować się na rower. Scott-a odebrałem z serwisu (nie mam wreszcie denerwujących trzasków w sterach - niby przeczyszczenie i smarowanie łożysk wystarczyło), więc chciałem go sprawdzić.
Ruszyłem szlakiem nadwarciańskim. Jechało się bardzo fajnie, chociaż teren trudny i nie pozwalał się rozpędzić. Warta ładnie zamarznięta, widać że sporo ludzi przechodzi na drugą stronę.
Po około 10 km zachciało mi się pić. Wężyk od camelbacka zamarznięty, więc wodę wypiłem bezpośrednio z plecaka. Następnym razem wezmę słomkę, bo nie było zbyt wygodnie ;-)
Po dojechaniu do Puszczykowa pojawiła się myśl, aby już wracać, ale szybko ją w sobie stłumiłem i skręciłem w stronę Mosiny. Na jednej drodze, na której są tzw. leżący policjanci, ujrzałem lód. Niestety za późno: wpierw zareagowało tylne koło, później przednie i już sprawdzałem dokładną konstrukcję hopki :-) Kask się przydał, rowerowi nic się nie stało, poślizgał sam trochę dalej beze mnie. Kolejny raz utwierdzam się, że hopki to strasznie złe rozwiązanie na zwolnienie ruchu. Nie ma możliwości aby stosować na takiej drodze odśnieżarek, niszczy się zawieszenie przejeżdżających aut i jak widać tworzy się lód, bo ludzie tam muszą hamować. Ciekawe ile samochodów wpadło w poślizg w tamtym miejscu?
Z Mosiny wjechałem na Osową, rzuciłem okiem na wieżę (całkiem fajna) i zjechałem nad Kociołek. Potem nad Góreckie, gdzie dużo ludzi spacerowało także po zamarzniętej tafli. Stała tam ciekawa konstrukcja, nie mam pojęcia co to było, jakby jakiś przenośny element cementowni ;-) Może ktoś z poznańskich BS-owców był tam dzisiaj i rozpoznał to cudo.
Powrót do domu Grajzerówką i potem przez Luboń.
Stopy marzły po około godzinie jazdy. Nowe ocieplacze całkiem dają radę, chyba już nic lepszego nie wymyślę. Kilka razy biegałem obok roweru, aby się rozgrzać i to pomagało.
Kategoria 21 - 50 km



Komentarze
jacgol
| 22:40 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj u mnie z bukłakiem podobnie, ja specjalnie w domu nie ciągnąłem aby rurka pozostała sucha, po pierwszym piciu dmuchnąłem ale i tak to co pozostało to zamarzło...
dzisiaj rurkę zwinąłem w plecaku i było git, problem że trzeba się zatrzymać do napicia, ale przynajmniej leci ..:)
Marc
| 15:12 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj Hej Jacek, wielkie dzięki za wyjaśnienie :-)
Z rurką do bukłaka był taki problem, że ani razu nie udało mi się wziąć łyka. Przy pierwszej okazji napotkałem lód.
JPbike
| 15:03 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj Bardzo dobry pomysł że tam się wybrałeś :)
Co do zamarzającej rurki od bukłaka - po łyku wystarczy dmuchnąć tak by w rurce było sucho.
Natomiast ta ciekawa konstrukcja, która stoi nad Góreckim już jakiś czas i to na okrągło przez cały rok, to z tego co wiem służy do napowietrzania głębiny jeziora.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!