Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

59.72 km 49.00 km teren
05:11 h 11.52 km/h
Max:55.92 km/h
HR:146/171 75/ 88%
Temp:14.0, w górę:2000 m

MTB Marathon Karpacz - Mega

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 14.06.2011 | Komentarze 5

Długo wyczekiwany maraton w Karpaczu. Celem było dojechanie w jednym kawałku oraz wyprzedzenie Maksa, Zbycha oraz Kaza. Na walkę z Wojtkiem i Jackiem szans nie było.
Na stadion przyjeżdżamy po 10, robię z Kazem krótką rozgrzewkę po stadionie i ustawiamy się w IV sektorze. Start mocny, ale nie szaleńczy. Staram się trzymać równe tempo i wysoką kadencję podczas podjazdu pod Wang. Maksa mijam szybko, bo zaraz przy kościele, z Kazem jedziemy cały czas obok siebie.
Po wjechaniu w teren zostaję trochę z tyłu, bo jednak nie mam takich zdolności wyprzedzania tłoku pośród kamieni. Pierwszy techniczny zjazd sprowadzam, głównie przez dużą ilość ludzi. Szkoda, bo wydaje się do zjechania po tym jak już go sporo ludzi rozjechało.
Kolejne kilometry to spokojne kręcenie i dogonienie Zbycha. Biorę go na jednym ze zjazdów i cisnę dalej. Około 20 km mija mnie biały rower, myślę chwilę, czyżby to Jarek? Krzyczę do niego i faktycznie to on. Jedzie Giga, ale się zgubił. Mówi, żebym wsiadł mu na koło, bo będzie prościej jechać. Ja zdecydowanie odmawiam, bo jego tempo zdecydowanie dla mnie za mocne (jak się później okazuje przejechał trasę bardzo szybko i zajął rewelacyjną pozycję - gratki!).
Po pierwszym bufecie doganiam Kaza. Stoi na poboczu, wiec pierwsze skojarzenie, że coś się stało. Na szczęście wszystko jest w porządku, tylko już sił mocno brakuje. Jedziemy chwilę razem, by na pierwszym podjeździe ponownie się rozdzielić.
Na drugim bufecie trochę jem i piję. Pojawia się rozjazd na Giga i za parę kilometrów połączenie obu dystansów. Mija chwila i mija mnie Paweł. Tak zasuwa, że by mnie nie zauważył, gdybym nie krzyknął ;-) Na jednym z podjazdów, gdzie wszyscy prowadzą widzę jak on cały czas w siodle. Jest na prawdę mocny.
Trzeci bufet przed chomontową, znowu chwila na uzupełnienie kalorii. Ruszam przed większą grupą i zaczynam wyprzedzać megowców. Wszyscy jadą na 1:1, ja na biegu o jeden wyższym więc po mału mijam osoby. Myślę, że mogłem zyskać tam około 10 pozycji. Zjazd wpierw po słabym asfalcie, później w terenie. Na trudnym zjeździe zielonym szlakiem przestawiam rower tylko w dwóch miejscach. Resztę udaje się zjechać, co dodaje sporo adrenaliny na kolejne kilometry trasy, czyli na pętelkę XC z bardzo trudnym zjazdem singlem (bez szans na zjechanie całości). Potem śliska trawa i asfaltem do mety.
Tak jak myślałem w trakcie jazdy Maksa i Zbycha jeszcze nie ma. Kaz dojechał, ale po wycofując się z trasy - szkoda.
Cele udało się zrealizować, widać drastyczny postęp w technice zjazdów. Z tego jestem najbardziej zadowolony.

Maraton był tak fajny, że nawet nie zauważyłem, że ciągle padał deszcz :-D

Czas 04:58:59, dystans MEGA.
Pozycja:
- M2 97/119
- open 304/415 (73% stawki)
Współczynnik do najlepszego 0.53 -> 266 pkt.
Jest poprawa w stosunku do zeszłego roku. Wyższa pozycja, trochę więcej punktów. Trasa trudniejsza i dłuższa, ale w lepszym (mocniejszym) okresie sezonu.

Maraton Karpacz © Marc




Komentarze
jacgol
| 13:09 niedziela, 19 czerwca 2011 | linkuj gratuluję !! chociaż nie mieliśmy możności spotkania się na trasie ;)
mlodzik
| 14:02 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj http://www.velonews.pl/galeria/filmy/2187-powerade-suzuki-mtb-marathon-karpacz-2011

jestescie zaraz na poczatku ;)
Maks
| 20:46 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Jak przewalczę przywodziciele to już nie będziesz mnie tak lekko wyprzedzał ;) Gratulacje ;)
Marc
| 11:29 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Taki mam przeważnie cel - jechać jak najrówniej i bez przygód. Nie stosować żadnych skrajnych ustawień (np. bardzo niskie ciśnienie w oponach) i dzięki temu rzadko zdarzają się wpadki. To jest moja metoda na walkę z Maksem :-) Póki co, 100% success ;)
mlodzik
| 09:08 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Gratuluję, widać, że jechałeś równo i odpowiedzialnie. Jak zacząłeś tak skończyłeś. Nie sztuką jest wystrzelić na pierwszych kilometrach a później zdychać. Maks powinien Cię miażdżyć a jednak z nim wygrałeś :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!