Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

147.22 km 0.00 km teren
05:57 h 24.74 km/h
Max:39.04 km/h
HR://%
Temp:15.0, w górę:450 m

Poznań - Kalisz

Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 4

Zgodnie z wcześniejszymi planami dzisiaj miałem odpuścić sobie PMP (Płaski Maraton Poznański) i pojechać wraz z Kazem z Poznania do Kalisza.
Przed 7 Wojtek wsiadł do pociągu w Kalisza, a ja w tym czasie jeszcze spałem :-) Pobudka po 8 - śniadanie, przygotowanie stroju, roweru i prowiantu, po czym ruszam na dworzec.
Wojtek do Poznania przyjeżdża punktualnie. Wspólnie podziwiamy rowery jakichś downhillowców, którzy właśnie wrócili z gór. Tarcze minimum 200 i te sprawy, niezły czad. Widać, że ten dzień w Poznaniu należy do bikerów :-)
Najpierw jedziemy nad Maltę zobaczyć przygotowania do maratonu. Na Śródce spotykamy Duna, który zaraz startuje z trzeciego sektora. Nad samą Maltą niezły tłok i spotykam jeszcze Marka z Lubonia.
Przed startem maratonu my już uciekamy w stronę ulicy Browarnej/Piwnej. Jedziemy oczywiście ulicami, a nie przez las. Dalej jedziemy do Szczepankowa wyjątkowo dobrym asfaltem, bo świeżo położonym. Przed Tulcami zaczynają się małe kłopoty, bo musimy minąć kilka pieszych pielgrzymek.
W kierunku Środy Wielkopolskiej jedziemy przez Krerowo, którą mijamy bez większych trudności i przy wyjeździe zatrzymujemy się przy sklepie. Szybkie zakupy cukrów (Pepsi + batoniki) i krótka rozmowa z miejscowymi - chyba właśnie wstali i udali się na piwo. Niedziela, godzina 12 to idealny na to czas ;-)
Przez Szlachcin i Winną Górę dojeżdżamy do Miłosławia, gdzie robimy kilka fotek.
Kamienica w Miłosławiu © Marc

Urząd miejski w Miłosławiu © Marc

Kościół w Miłosławiu © Marc

Tym sposobem wjechaliśmy w bardzo urokliwy teren Parku Krajobrazowego Żerkowsko-Czeszewskiego. Ze względu na brak mostów na Warcie, w tym regionie kursują promy. Chcemy poszukać jednego, aby przebić się na drugą stronę do Pogorzelicy. Jedna pani jednak kieruje nas nie na ten który byśmy chcieli, więc z Czeszewa, przez Szczodrzejewo udajemy się do Nowej Wsi Podgórnej. Stamtąd na południe na prom, który tego dnia nie przyjmuje aut osobowych ze względu na małą awarię.
Rowerzystów - bez problemu :-) Mieliśmy szczęście, bo za 10 minut przewoźnik kończył pracę.
W oczekiwaniu na prom do Pogorzelicy © Marc

Merida na promie © Marc

Po drugiej stronie okazuje się, że jest jeszcze ładniej. Teren ograniczony rzekami z większości stron ma to do siebie, że jest tutaj niewielki ruch i mało kto mieszka. Na szczęście szosy mają dobrą jakość, więc teren wręcz wymarzony do jazdy.
Po drodze robimy postój na jedzenie w takim urokliwym miejscu:
Pub, ale za to jaki © Marc

Następnie dojeżdżamy do miejscowości Grab, a później do Gizałek, gdzie właśnie odbywają się dożynki. Chowamy się na chwilę pod przystanek, bo kropi.
Z tamtego miejsca trasa staje się trochę bardziej ruchliwa, bo jedziemy drogą wojewódzką. Jedziemy więc z Wojtkiem na zmiany co 1 kilometr, by szybciej nam ubywało kilometrów. W międzyczasie zatrzymujemy się ponownie na chwilę pod przystankiem, aby przeczekać lekki deszcz.
Do Kalisza dojeżdżamy już zmęczeni, ale zadowoleni. Udało się osiągnąć to co założyliśmy - poniżej 6 godzin. Dość niska temperatura (czuć jakby to powietrze przyszło z Arktyki) i momentami silny wiatr nie ułatwiało zadania.
Ogólnie bardzo pozytywnie, wyjątkowo udana niedziela :-)



Komentarze
Marc
| 07:25 wtorek, 7 września 2010 | linkuj To prawda, wycieczka była bardzo udana i miała swój klimat. Aż chce się to powtórzyć, tylko w drugą stronę :-)
A na ściganie też mnie nosi, dobrze że we wrześniu jest dużo imprez.
Maks
| 07:10 wtorek, 7 września 2010 | linkuj Kurcze muszę gdzieś wystartować bo mnie nosi dobrze że za tydzień jest Osieczna ;)
Niezły dystans, super wycieczka (lubię całodzienne wyprawy mają swój klimat szczególnie gdy jest pogoda) ;)
jacgol
| 22:14 poniedziałek, 6 września 2010 | linkuj gratuluję dystansu, widać po pierścieniu polubiłeś przekraczać setkę ....
a maszyna jak marzenie !!!
DunPeal
| 21:34 poniedziałek, 6 września 2010 | linkuj ladny dystansik z klimatem :) na maratonie nuda jak zwykle, wiele nie straciliscie :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!