Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

94.00 km 74.00 km teren
03:57 h 23.80 km/h
Max:55.00 km/h
HR://%
Temp:14.0, w górę: m

Skandia Maraton Olsztyn

Niedziela, 13 września 2009 · dodano: 14.09.2009 | Komentarze 0

Zabawa rozpoczęła się standardowo przed godziną 11, kiedy po oznaczeniu numerkami siebie i rowerów zaczęliśmy ustawiać się w sektorach startowych. Wraz z Kazem i Einsteinem w drugim. Tops startował z pierwszego ze względu na nieobecność kilku najlepszych zawodników, a Łukasz z ostatniego, bo to jego debiut w Skandii.
Na chwilę przed startem speaker oznajmia, że pętla będzie dłuższa niż wcześniej planowano i wobec powyższego Grand Fondo to będą cztery rundy, a nie pięć. Szansa na jego ukończenie znacznie wzrosła :-)
Start to oczywiście jedno wielkie szaleństwo. Straszne tempo, przeciskanie i zgubienie kolegów, z którymi chciało się pracować. Po 2 km okazuje się, że trasa mocno zamokła po dwóch dniach opadów. Rocket Ron z przodu sobie radzi, ale nie mogę się dobrze rozpędzić, bo z tyłu Racing Ralph. Cała pętla w wielkim ścisku, ale obyło się bez ekscesów. Jedynie Einstein prawie na mostku zleciał na dół, ale to przez dużą ilość piasku - jego Ozony wołają o zmianę. Duży plus z tłoku był taki, że na końcówce udało się utworzyć wielki pociąg >10 osobowy.

Na drugim kółku krótka przerwa na odpowiedź naturze. W końcu jest dość zimno. Parę kilometrów i udaje się nadrobić stracony czas, doganiając zawodników z którymi wcześniej jechałem. Jest już znacznie mniej tłoczno. Na końcu pętli dublowanie zawodników z rodzinnego. Przy mecie spotykam Łukasza po przeciwnej stronie barierki - ma niezłe tempo.
Początek trzeciej to spotkanie Topsa, który złapał panę. Co za pech. Ja po mału zaczynam sobie uświadamiać, że raczej Kaza nie dogonię. Za bardzo uciekł, głównie na pierwszym okrążeniu. W takim więc razie decyduję się na 4 pętle i dystans Grand Fondo. Idę prawie na maksa, żeby nie zostać zdublowanym. To się jednak nie udaje. Na asfalcie dochodzi mnie najlepsza dwójka z dystansu GF. Przynajmniej pojechałem im chwilę na kole ;-)
Wjazd na czwartą pętlę w kompletnej pustce. Przez parę kilometrów nie spotkałem nikogo na trasie. Bikerzy pokazali się około połowy. Nie było już jednak z kim pracować i końcówka na asfalcie to była typowa walka ze swoimi słabościami.
Maraton zakończony z czasem 3:57 plus wielka radość z pierwszego Giga gratis. Pozycja 70 na 77 startujących, ale okazało się, że głównie bardzo mocni zawodnicy ze sponsorami zdecydowali się na 4 pętle.
Kaz zakończył Mega ze świetnym czasem 2.48 (ok 9 minut przed moim wjazdem na czwartą pętle) i zmieścił się w pierwszej setce. Łukasz 3.02, czyli także bardzo dobrze, szczególnie że dwukrotnie leżał na trasie. Okulary 250 zł, spodenki 50 zł, wrażenia z maratonu bezcenne. Tops i Einstein kilkanaście minut później.
Ogólne wrażenie bardzo dobre. Rozczarowaniem był pakiet startowy (jeden batonik i nic więcej) oraz kiepski bufet. Był słabo wyposażony i rzeczy były fatalnie podawane. Przy wjeździe na ostatnią rundę nie byłem w stanie nic zabrać, bo stało tam pełno osób.
Z niecierpliwością czekam na ostatnią edycję w Kwidzynie. Jeśli się uda, to także pojadę Grand Fondo.
Kategoria 51 - 100 km, Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!