Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

75.59 km 52.00 km teren
03:55 h 19.30 km/h
Max:34.79 km/h
HR://%
Temp:3.0, w górę:410 m

Śnieżyce - w końcu

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 3

Początkowo miałem jechać z Kubą, ale ostatecznie wyszedł wyjazd z Josipem. Na szybko zdecydowaliśmy, że chcemy pojechać do Zielonki, a dojazd zrobić przez nadwarciański. Ale po kilku kilometrach Wojtek rzucił pomysł, aby się wybrać do Śnieżycowgo Jaru, bo powinny być tam teraz kwiaty. Chętnie na to przystałem, jeszcze nigdy ich nie widziałem w rozkwicie :)

Dojazd przez Biedrusko poszedł szybko i przyjemnie. Po drugiej stronie Warty musielśmy powalaczyć z silnym i zimny wiatrem. Konkretna zabawa zaczęla się za Bindugą. Te hopki, zakręty, przejazdy rzeką i sztajfy sprawiają mnóstwo frajdy :) Do celu naszej wyprawy dotarliśmy bez problemu, gdyż Josip doskonale pamiętał drogę z maratonu i naszego zeszłorocznego tripu. Tam poprzepychaliśmy się z tłumem ludzi i pooglądaliśmy otoczenie pokryte gęsto białymi dzwonkami.

Powrót już wszedł trochę gorzej, pomimo jazdy z wiatrem. W pewnym momencie Josip się oddzielił i sam pognał do domu. Słusznie zrobił, bo czekał na mnie tego dnia nie raz. Ja przez miasto przejechałem konkretnie wymęczony, dobrze że nie wpadłem pod samochód, bo jechałem trochę jak pijany. Bynajmniej nie było to upojenie endorfinami, tylko po prostu solidny zgon ;) Jeszcze sporo treningów przede mną, żeby robić spokojnie takie dystanse.

Wyjazd oceniam na 5/5 :)



Komentarze
JPbike
| 19:48 poniedziałek, 23 marca 2015 | linkuj :)
Od razu przypomniał mi się nasz "amazoński" trip :)
Marc
| 09:36 poniedziałek, 23 marca 2015 | linkuj Wojtek, dobrze że pojechałeś, przynajmniej nie widziałeś tego pogłębiającego się zgonu ;) A i byłeś o czasie w domu, to ważne. Dzięki za świetny trip.
P.S. Ja do domu dojechałem dopiero o 15.30.
josip
| 08:53 poniedziałek, 23 marca 2015 | linkuj Marek, sorry za ten odjazd w końcówce. Dzięki niemu udało mi się wejść do domu punkt 15:)
Odcięciem się nie przejmuj bo trip był wymagający - wpierw wiatr, potem technikalia, 2-kilometrowe podjazdy, no i dystans w Twoim przypadku o blisko 20% większy niż mój.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!