Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

74.61 km 60.00 km teren
03:31 h 21.22 km/h
Max:48.71 km/h
HR://%
Temp:17.0, w górę:540 m

WPN w towarzystwie

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 2

Czyli z JP i Z3wazą. Zaczęliśmy w dość nietypowym miejscu - pod mostem Królowej Jadwigi chwilę po 11. Pogoda już wtedy była świetna: super słońce, prawie bezchmurnie i dość ciepło. Idealny dzień na rower :) Kto by pomyślał, że w październiku będzie tak fajnie.

Na początku kręciliśmy spokojnie na szlaku nadwarciańskim. Tempo wzrosło, gdy Jacek wyszedł na czoło. Poczułem wtedy, że 2-tygodniowa przerwa i 4 dni choroby zupełnie zniszczyły moją formę. Koło zgubiłem na krótkim podjeździe z korzeniami. Z nadzieją, że chłopacy nie muszą jechać tak szybko i robią roztrenowanie, kręciłem swoim tempem. Na szczęście po chwili za mną poczekali (za to i kolejne czekanie wielkie dzięki!).

Przy wieży w Szreniawie
Przy wieży w Szreniawie © Marc

Do WPN-u wjechaliśmy tradycyjnie, czyli przez Puszczykowskie Góry. Dalej mało mi znanym szlakiem w kierunku miejscowości Wiry dojechaliśmy do wieży przy Szreniawie, gdzie poszło kilka fotek i była okazja obgadać plany organizatorów na przyszły sezon (spore zmiany u Gogola - na plus). Dalej to przelot nad Jarosławieckie i zjazd stromą ścianką z uśmiechem na twarzy.

Zjazd nad Jarosławieckim
Zjazd nad Jarosławieckim © Marc

W drodze nad Dymaczewskie znowu mnie trochę zmuliło, a to głównie przez frontowy wiatr. Na szczęście w lesie było już lepiej. Na trasie spotkaliśmy dwóch starszych jegomościów, którzy wsiadli nam na koło. Początek singla nad jeziorem przejechaliśmy więc w 5-osobowej grupce. Gdy zrobiło się bardziej technicznie nasi kompani odpadli, a ode mnie odjechali Marcin z Jackiem (mają tą technikę). Zjechaliśmy się przy sklepie, gdzie była okazja na krótki popas.

Dalej to sinusoidy i dojazd nad Osową przez Ludwikowo (zjazd po zniszczonych schodach z podniesioną trudnością, bo sporo liści). Na miejscu spotykam Asię z córami, a chłopacy jadą jeszcze zrobić rundkę na trasie DH. Po zebraniu się w tzw. kupę siadamy i obgadujemy mnóstwo tematów. Pojawiła się także historia gaci Asi (por. spodenki Wasilewskiego). W końcu przychodzi czas powrotu i już tylko we dwóch z Jackiem jedziemy nad Góreckie. Tam mijamy najładniejszą tego dnia ścieżkę - na dole pomarańczowo, na górze zielono, a wszystko ładnie oświetlone przez nisko wiszące słońce. Gdyby tylko nie było tam takiego tłoku ;)

Powrót nad Wartę Jacek zarządza spokojnymi ścieżkami - dobrze, bo już byłem nieźle zajechany. Na nadwarciańskim podobny problem jak wcześniej - tłok. Wiec slalomem przez 10 km dojeżdżamy do Poznania.

Super wypad, dzięki za towarzystwo. Takie dni lubię :)



Komentarze
JPbike
| 20:10 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Tak jest, bardzo godna jazda w kolorowej scenerii WPN była !
z3waza
| 20:00 niedziela, 19 października 2014 | linkuj oj tam zaraz technikę... ale wycieczka była rzeczywiście godna
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!