Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

99.25 km 96.00 km teren
04:36 h 21.58 km/h
Max:42.86 km/h
HR:151/169 81/ 91%
Temp:, w górę:850 m

Michałki - Giga

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 16.09.2013 | Komentarze 9

Na 10-lecie wieleńskiego maratonu dojeżdżam z JP. Planowo miało być nas trzech, ale Maks zrezygnował ze względu na deszcz. Na szczęście po wyjechaniu z Poznania przestaje padać i w okolicach Czarnkowa są nawet miejsca zupełnie suche. Po dojechaniu do Wielenia witamy się z prawie całą ekipą Goggle i bez problemów załatwiamy formalności. Ustawiamy się na starcie i ruszamy o 10 wraz z megowcami, więc w sporym tłoku.

Początek zaskakujący - musimy się zatrzymać na zamkniętym przejeździe, więc mamy zawyżony czas o kilka minut ;-) Po ruszeniu idzie mocne tempo, czoło peletonu powyżej 40 km/h, ja trochę wolniej, ale długo widzę mocniejszych kolegów teamowych: Klosia, Jacka i Marcina. Po chwili wjeżdżamy w teren skręcając w prawo i zaczyna brakować miejsca do wyprzedzania. Kilka pozycji jeszcze zyskuję, koło błotnej kałuży wyprzedzam JP, a z przodu majaczy mi sylwetka Mariusza - chyba nigdy tak dobrze nie wystartowałem :) Po chwili Jacek mnie mija, ale wszystko zgodnie z planem ;)

Trochę spokoju robi się po rozjeździe na dystans giga. Na szczęście nie zostaję sam i mam kilku towarzyszy, z którymi można chociaż trochę współpracować. Wjeżdżamy nagle w mocno piaszczysty odcinek, wszyscy rozchodzą się na boki, a ja cisnę środkiem. Opony mi trzymają, więc wystarczy tylko pedałować, gdyby nie jakiś pajac, który nagle zjeżdża na środek i ratując się, by w niego nie wjechać mocno skręcam w lewo, ale robię OTB, bo przednie koło momentalnie się zakopuje. Jestem cały, ale przyjąłem na siebie sporo piachu i muszę tylko kierownicę naprostować. Pozostaje mi dalej cisnąć i odrobić straty.

Doganiam tych z którymi wcześniej jechałem, ale wjeżdżamy w ciężki teren w okolicach wielkiej błotnej kałuży (bo chyba ciężko to nazwać stawem). Niepotrzebnie siedząc gościowi na kole i nic nie widząc wjeżdżam w wielką japę, do której idealnie pasuje moje przednie koło. W efekcie drugie OTB, no żesz... Prostowanie kierownicy i gonię ;) Robi się trochę łatwiej, tętno mam wreszcie ustabilizowane na planowanych 150+ i można jechać.

Parę kilometrów dalej z tyłu zauważam charakterystyczną koszulkę Goggle, ale trochę mnie to dziwi, bo wszyscy są przecież przede mną. Po chwili dogania mnie Marcin, który zgubił trasę (sam w tym miejscu się zawahałem). Jadąc rozmawiamy trochę, ale widzę, że mogę mieć problem z utrzymaniem jego tempa - na podjazdach mi wyraźnie odchodzi. Jedynie gdzie zyskuję to trochę trudniejsze miejsca, ale takich nie ma zbyt wielu i w końcu różnica robi się większa i zostaję z tyłu, ale w zasięgu wzroku. Do mnie podczepia się gość z Colex Rowery, ale nie daje zmian. Marcin za to współpracuje z kolarzem w pomarańczowym. I tak mijają kolejne kilometry.

Chyba koło 30-tego kilometra zauważam, że zmniejsza się moja strata do Marcina. Decyduję się więc na dociągnięcie, wrzucam "piąty bieg" i zużywając sporo sił tworzę grupkę 4-osobową (ten z Colexu naturalnie to wykorzystał, jadąc za mną). Pracujemy z przodu na zmianę we trzech, ale zmiany moje i Marcina są jakby mocniejsze. Dojeżdżamy do bufetu i na nim sprawnie się uwijamy, dzięki czemu zostawiamy naszych dwóch kompanów. Dla upewnienia się, że nas nie dojdą Marcin daje konkretną zmianę i ledwo utrzymuję koło :) Pół biedy, że zaraz potrzebuje schowania się za mną, bo już robiło się gorąco.

I tak sobie jedziemy we dwóch chyba z kolejne 40 kilometrów. Przez liczne nierówne ścieżki, krótkie podjazdy i rzadkie szutry. Na takiej wymagającej trasie jedzie się ciężko, ale czasami nawet kogoś wyprzedzamy i ponoć utrzymujemy się w okolicy 35-tej pozycji. Przez chwilę przechodzi mi myśl, że może w M2 jedzie mało osób i jest szansa na dobrą pozycję. Ale przecież to mało prawdopodobne.

Koło 70-tego kilometra tracę trochę do Marcina, bo już nie mam sił na podjazdach. Zastanawiam się jakby rozegrać finisz i jedyna szansa to ucieczka na dziurawym polu przed stadionem, bo ściganie po twardym to pewna porażka - Marcin ma znacznie mocniejszą nogę. Planować sobie mogę, ale cały czas do niego tracę 30 sekund i wpierw gdzieś trzeba je odzyskać. Trochę odrabiam podczas przejazdu przez wieś Marianowo, czyli charakterystyczny długi, prosty szuter. Doganiam Marcina przed wjazdem nad Noteć i wychodzę przed niego, by przez trudny ostatni odcinek być z przodu. Zaczynamy jazdę przez szuwary i później kurwidołkowe pole. Idę na maksa, tętno szybuje mi pod 90%, rower na dziurach lata jak szalony, ale po chwili słyszę, że Marcin słabnie. Cisnę jeszcze trochę, odwracam się za siebie i zrobiłem przewagę. Wjeżdżam samotnie na stadion, dostaję oklaski i prawie padam za metą.

Po chwili okazuje się, że załapałem się na szerokie podium! Jednak M2 było bardzo słabo obstawione i zajmuję piąte miejsce w kategorii. Pierwszy sukces w MTB :-D

Czas: 04:47:40 - poprawa o 9 minut z zeszłego roku.

Dekoracja © JP


Na czwartym miejscu, oczko wyżej ode mnie jest Krzychu. Mariusz zajmuje 5-tą pozycję w kategorii M3. A w medykach zajmujemy całe podium (w kolejności Rodman, Dave, Duda) :)



Komentarze
JPbike
| 15:50 wtorek, 17 września 2013 | linkuj Gratki Marku :)
Nie ma to jak zrobić sobie świetny prezent (szersze pudło i wygrany finisz) na ostatni rok startów w M2 :)
duda
| 11:09 wtorek, 17 września 2013 | linkuj Czyli nie tylko ja lubię latać ;] Gratulacje!
Marc
| 19:03 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Klosiu, masz rację - dobry rok. Po naszej dobrej jeździe w Szadze Josip napisał, że otworzyłem worek z pudłami i chyba faktycznie miał rację :)

Maks, dzięki.

Dave, w przyszłym roku wyprzedzę dodatkowo trzech i będę tuż za Banachem ;) Szkoda tylko, że wtedy już M3.

Krzychu, i ja również gratuluję.

Jurek, pewnie, że fair - nikt patyków w szprychy nie wrzucał ;)

Maciej, racja. Ale trzeba potrenować, abym miał szansę powalczyć na równych odcinkach :)
MaciejBrace
| 18:44 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Gratulację - wygrana z Z3waza, to dobry element motywujący na następny rok.
Jurek57
| 18:10 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Albo ty albo on !
Walka bratobójcz ale fair !!!
Gratulacje
krzychuuu86
| 16:21 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Jeszcze raz gratulacje pierwszego podium i na pewno nie ostatniego...
daVe
| 11:58 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Zacne towarzystwo podczas dekoracji!!! Pięknie, bardzo mądrze pojechane! Gratulacje!
Maks
| 09:42 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Gratulacje ;)
klosiu
| 09:23 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Dobry rok, pudła zaczynają pojawiać się seryjnie :). Gratki. Perfekcyjnie wykorzystałeś większe objeżdżenie w terenie dla zbudowania przewagi nad Wazą :).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!