Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

35.26 km 20.00 km teren
03:20 h 10.58 km/h
Max:61.14 km/h
HR://%
Temp:20.0, w górę:1400 m

Rozjazd na Śnieżkę

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 2

Po maratonie przyszedł czas na rozjazd, jeśli tak można nazwać wjazd na Śnieżkę :-)

Wstaliśmy o świetnej porze, przed 5 i po szybkim śniadaniu wyruszyliśmy. Pogoda zapowiadała się rewelacyjna, a Karpacz przywitał nas niesamowitym klimatem zaspanego jeszcze miasta. Fajnie kontrastowało to z dniem poprzednim, gdzie w mieście kręciło się sporo osób głównie związanych ze startem w maratonie.

Pod Wang dojeżdżam chwilę po Klosiu i JP. Na miejscu czekamy jeszcze na Zbycha i po obniżeniu ciśnienia w oponach ruszamy na ciężki, kamienisty odcinek. Nogi czuję po wczorajszym maratonie, ale nie jest źle i wjeżdżam w dość dobrym tempie. Kamienie nie przeszkadzają tak jak to zapamiętałem z podjazdu w 2009 roku, kiedy to startowałem w uphillu. Podjazd może nie należy do bardzo przyjemnych, ale widoki wszystko rekompensują. Również zmieniająca się przyroda jest ciekawym zjawiskiem. Najpierw jedzie się wśród drzew, a na wysokości 1200-1300 wyraźnie zmienia się otoczenie i zostają już tyko krzaki :-) Końcówka to otoczenie istnie księżycowe - same kamienie, szarość i brak jakiejkolwiek roślinności.

Na samym końcu jest bardzo stromo, nachylenie pewno dochodzi do 20%, ale z super dopingiem Klosia daję radę całość wjechać :-)

Po krótkim czasie wjechał Marc. Świetny ma doping :) © JPbike


Na górze szybko robi się zimno, ubieramy się w zabrane Gamexy i czekamy na Zbycha. W międzyczasie witamy się z parą biegaczy (fajny widok jak człowiek stoi na górze, a z dołu nadbiega! babka ~K4).

Powrót do noclegowni układamy przez Okraj. Najpierw Czarna Kopa, koło której praktycznie nie da się jeździć rowerem, ale później bardzo stromym asfaltem. Chyba ten na Karkonoskiej ma sporą konkurencję :) Mała Upa zostaje wybrana jako miejsce do uzupełnienia płynów w postaci czeskiego browara. Po powrocie do Polski zjeżdżamy Tabaczaną Ścieżką, która okazuje się bardzo techniczna, ale radzę sobie na niej nieźle. Chociaż w zeszłym roku na maratonie zjeżdżałem więcej. Ktoś ją po prostu utrudnił :)

Technikę zjazdową zawsze trzeba ćwiczyć © JPbike


Świetne zakończenie weekendu w górach :-)




Komentarze
MaciejBrace
| 19:35 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj Fajnie
k4r3l
| 08:55 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj Świetnie, wykorzystaliście maksymalnie tamtejsze idealne pod MTB okolice! A podjazd na Śnieżkę mi się wciąż marzy - może kiedyś?:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!