Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

100.42 km 70.00 km teren
07:22 h 13.63 km/h
Max:56.09 km/h
HR://%
Temp:13.0, w górę:2220 m

Złote, Bialskie i inne

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 0

Po dniu przerwy od rowerów (4 godziny marszu w deszczu, ale Śnieżnik zaliczony) należało nadrobić kilometry, więc po ułożeniu planu wycieczki ruszyliśmy w stronę Czech i miejscowości Jawornik. Kawałek dalej zaczynamy podjazd na którym jedzie mi się dość słabo, chyba długa piesza wycieczka jednak była wymagająca.
Robi się wreszcie trochę cieplej i dojeżdżamy do Przełęczy Gierałtowskiej. Za nią odnajdujemy cyklotrasę i nią przez jakąś godzinę jedziemy do żółtego szlaku przy Przełęczy Smrk. Po wjechaniu na wysokość około 1100 robi się wyraźnie chłodniej. Dodatkowo sporo miejsc jest zalanych wodą. Jacek rzuca hasło by zrezygnować ze szlaku granicznego i szukamy zjazdu w stronę Gierałtowa.
Po chwili znajdujemy odcinek przerabiany na 3-cim etapie Sudety Challenge. Fragment z tych prostszych :-) Kawałek dalej odnajdujemy szutrówkę i szybko tracimy wysokość. W Gierałtowie zjadam... ruskie pierogi. Sklepu nie było, więc trzeba było w ten sposób się ratować :-) Chłopacy w lepszej formie, więc pozostają przy piwie.
Po tej małej regeneracji znowu podjeżdżamy na p. Gierałtowską. Z niej jedziemy granicą i znowu trudnym odcinkiem technicznym (też fragment 3-ciego etapu).
W pewnym momencie zostaję z tyłu i decyduję się jechać niebieskim szlakiem. Na fajnym zjeździe nie jadę bardzo szybko, bo próbuję wybadać gdzie reszta. Widzę znaki na Borówkową, ale sprawdzam ślady opon - chyba zostałem z tyłu. Jednak kawałek dalej jestem dogoniony. Mariusz cały szczęśliwy, bo dawno tak szybko nie zjeżdżał :-D
Potem zostaje nam podjazd pod wieżę i tradycyjny zjazd zielonym, jak na maratonie. Tym razem trochę ostrożniej, ale dzięki Jackowi znajdujemy sposób na zjechanie jednego miejsca, który wydawał się poza możliwościami.
Do domu wracamy szutrem i przez znane asfalty. Pod koniec idą zaciągi, chyba było mało ;-)
Przed Kozielnem sprawdzamy liczniki i mi się udaje przekroczyć 100 km :-) Mariusz jedzie dokręcić brakujące 2 kilometry nad jeziorem.
To był na prawdę udany dzień. Nie mogę sobie przypomnieć kiedy spędziłem tyle czasu na rowerze w górach. Chyba jedynie na maratonach i etapówkach. Zobaczymy jak wzrośnie forma po takich długich trasach.

Podjazd pod przełęcz Smrk (powyżej 1000 m. npm.) © Marc


Na przełęczy Smrk © Marc


Kolejny zjazd z Borówkowej © Marc






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!