Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

143.33 km 0.00 km teren
05:32 h 25.90 km/h
Max:59.00 km/h
HR:149/169 80/ 91%
Temp:10.0, w górę:2250 m

Maraton Liczyrzepa

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 6

Przyszedł czas na kolejny eksperyment w tym roku - szosowy maraton i to po górach :-)

Do mojego auta wbijamy się w trzy osoby (Jacek, Mariusz i ja). Z szosówkami na dachu wyglądamy trochę jak serwisowe auto z Tour de France :-) Górale na dachu jednak nie prezentują się tak atrakcyjnie ;-)
W szkole Ściegnach jest już Przemo. Szybkie zakwaterowanie i wczesne spanie, bo starty są bardzo poranne (gigowcy o 7, megowcy o 9 i 10).

Mariusz i Przemo budzą mnie wcześnie, gdy się szykują, ale udaje się jeszcze zasnąć i wstać dopiero po 7. Rzut oka za okno - masakra. Zimno, mokro, kałuże na drogach i spora mgła. Wyciągam cieplejsze ciuszki i ruszamy z Jackiem na rowerach w stronę startu. Do przejechania mamy 10 km, ale zostaje mi 30 minut do startu, więc łapię lekki stresik. Na szczęście formalności załatwiamy bardzo szybko (nie ma kolejki, bo przecież ludzie startują o różnych porach), Jacek pomaga mi założyć numerek na koszulkę i ustawiam się na starcie. W mojej grupie widzę kilku mocnych kolarzy, ale niewiele to zmienia, bo na podjazdach i tak wszystko się rozciągnie.

Ruszamy o 9.10, na początku wszyscy spokojnie, ale pierwsze podjazdy ustawiają stawkę. Jadę koło 6-7 pozycji w mojej grupie, głównie przez brak lekkich przełożeń na pierwszych, bardzo stromych podjazdach pod Zachełmie. Jeden gość z M5 prezentuje podobno tempo do mojego, więc staram się go trzymać. Na pierwszych zjazdach jedzie bardzo asekuracyjnie, więc go wyprzedzam i zyskuję niewielką przewagę. Zjeżdżamy się na podjeździe do Karpacza - bardzo urokliwego odcinka, który biegł dobrą szosą cały czas przez las, przy zerowym ruchu aut. Zaczynamy wyprzedzać słabe osoby z poprzednich grup, jak również jesteśmy wyprzedzani przez mocarzy startujących za nami. Długie i mniej strome podjazdy idą dobrze, wchodzę na fajne obroty, utrzymuję stabilne tętno i po prostu fajnie mi się jedzie (pomimo padającego deszczu i dość niskiej temperatury). W końcu przejeżdżamy koło świątyni Wang i zaczyna się pierwszy dłuższy zjazd.

Umiejętności zaczerpnięte z MTB się przydają i zjeżdżam całkiem sprawnie. Kolarza z M5 zostawiam już za pierwszym zakrętem. Trochę tracę na dole, w okolicach stadionu, bo jest tam więcej aut. Przez Ściegny przejeżdżam szybko, bo jest tam znacznie mniejszy ruch i fajny asfalt. Dojeżdżam do Kowar i zatrzymuję się na bufecie, bo zgodnie z planem chcę uzupełnić bidony, gdy zdecydowałem się na jazdę bez plecaka. W czasie popasu wyprzedza mnie M5, ale odjeżdża na jakieś 20-30 sekund.

Zaczynamy podjazd pod Okraj, cały czas w górę, przez prawie godzinę (w moim tempie :-) ). Początek idzie bardzo fajnie, bo nachylenie nie przekracza 5%. Problemy pojawiają się na Drodze Głodu, gdzie momentami jest nawet 20%. Przełożenia nie są przystosowane do takiej jazdy, więc po prostu wciskam ile sił jadąc na stojąco. O dziwo idzie mi lepiej niż rywalowi - wyprzedzam go i na Przełęczy Kowarskiej jestem przed nim. Po chwili skręcamy w prawo w stronę kolejnej, jeszcze wyższej przełęczy - Okraj. Tutaj jest również fajnie, bo jakieś 7%, bez większych zmian. Wchodzę na właściwe obroty i ostatecznie gubię kolarza z M5. Dojeżdżam na górę bez większego problemu, przekraczam bramkę i... zawracam w dół. Dziwnie tak jakoś. Po chwili zaczyna mi się robić nieźle zimno. Dobrze, że za chwilę jestem niżej i temperatura podnosi się o kilka stopni.

Przełęcz Okraj © Marc


Wjeżdżam na pętlę w okolicy jeziora Bukówka. Jest to mój najsłabszy odcinek, jadę dość wolno, chwilę z gościem na rowerze trekingowym. Czuję lekkiego głoda, więc wcinam dużego batona Powerbara - ciężko wchodzi, ale wiem że jest niezbędny, abym wrócił do pełni formy. Po kilkunastu minutach odżywam, ale zaczyna się dość ciężki odcinek pod wiatr. Zyskuję na nim kilka pozycji (najwyraźniej inni mocniej cierpią) i w końcu z powrotem znajduję się na Przełęczy Kowarskiej. Jakoś nie zdawałem sobie sprawę, że na tym odcinku pokonałem kolejne 200 m w pionie - myślałem, że to tylko wiatr przeszkadza.

Przełęcz Kowarska © Marc


Bufet i kolejne uzupełnianie bidonów z uzupełnieniem kalorii drożdżowym ciastem. Wyprzedza mnie spora grupka, więc wsiadam na rower i na złamanie karku gonię ich. Zjeżdżamy do Kowar wyprzedzając auta - czyste szaleństwo. W pewnym momencie mam jakieś 55 km/h, ale i tak jakiś gość wyprzedza mnie ze sporą różnicą prędkości. Lekko wkurwiony zrzucam na najmniejszą z tyłu i lecę jeszcze szybciej :-)

Ostatecznie grupki nie udało się dogonić, więc na pętlę przez Rudawy wjeżdżam samotnie. Jedzie mi się całkiem nieźle, podjazd pod Gruszków robię w niezłym tempie. Na zjeździe jednak ostrożniej, bo sporo (oznaczonych) dziur. W Karpnikach dochodzi mnie 4-osobowa grupa z Mini. Na to czekałem :-) Wsiadam na koło i lecimy na płaskim nawet 37. Raz daję mocną zmianę, ale prawie po niej odpadam, więc już więcej się nie wychylam ;-) W końcu robi się 8-osobowa grupa, ale pracuje 3 najmocniejszych (reszta to mega i giga). Rozpadamy się na 3 grupki na 5 km przed metą, gdzie jest mała hopka, ale tempo zostaje podkręcone. Ja jestem w środkowej z jednym gościem, który kończy giga. Ledwo się trzyma na rowerze, ale daje zmiany i w końcu dojeżdżamy do upragnionej mety.

Czas 4:43, miejsce open 60/140 (w przybliżeniu), czyli wyjątkowo dobrze. Czyżby szosa to mój żywioł? :-) Nie, nie, MTB jest jednak znacznie fajniejsze. Szosowe maratony można zaliczać, byle nie za wiele.

Na mecie spotykam.... Klosia. Jak on to zrobił? Już ukończył giga? Więcej będzie zapewne na jego blogasku :-P

Po chwili przyjeżdżają Jacek i Rodman. Dzielimy się wrażeniami i ogólnie jest fajnie, gdyby nie kiepskie jedzenie. Przemo zajmuje trzecie miejsce w swojej kategorii. Gratki! Niestety organizator tego nie docenia i dekoracja jest tylko pierwszej osoby.



Komentarze
Marc
| 07:19 piątek, 14 września 2012 | linkuj Cóż, kiedyś to musiało nastąpić :P Mi się trafił dobry dzień, Mariuszowi słabszy.
Rodman
| 21:14 czwartek, 13 września 2012 | linkuj było nie było - Koksia porobiłeś ;-)
gratki !
Marc
| 09:11 środa, 12 września 2012 | linkuj Maks, średnia wyszła niezła, bo nie odpuszczałem na zjazdach :) A fotek więcej niż na maratonach MTB.

Marcin, więc szykuj się na ostre pieczenie w nogach po takim maratonie ;)
z3waza
| 21:44 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj No pięknie... w 2013 na pewno machnę jakieś wyścigi na szosie. Gratulacje.
Maks
| 19:45 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj Kilka fotek ;)
https://plus.google.com/photos/113150546272343955310/albums/5786488602819434337/5786488854046684066?banner=pwa
https://plus.google.com/photos/113150546272343955310/albums/5786488602819434337/5786488857561275090?banner=pwa
https://plus.google.com/photos/113150546272343955310/albums/5786495830668845313/5786496851908255618?banner=pwa
https://plus.google.com/photos/113150546272343955310/albums/5786495830668845313/5786496864930183938?banner=pwa
http://files.amanointeractive.com/dispatcher/maratonliczyrzepa2012/zawody/maratonliczyrzepa2012-zawody-23.small.jpg
http://files.amanointeractive.com/dispatcher/maratonliczyrzepa2012/zawody/maratonliczyrzepa2012-zawody-24.small.jpg
http://files.amanointeractive.com/dispatcher/maratonliczyrzepa2012/zawody/maratonliczyrzepa2012-zawody-25.small.jpg
http://files.amanointeractive.com/dispatcher/maratonliczyrzepa2012/zawody/maratonliczyrzepa2012-zawody-295.small.jpg
http://files.amanointeractive.com/dispatcher/maratonliczyrzepa2012/zawody/maratonliczyrzepa2012-zawody-296.small.jpg
http://files.amanointeractive.com/dispatcher/maratonliczyrzepa2012/zawody/maratonliczyrzepa2012-zawody-385.small.jpg
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=269278439856921&set=a.269272636524168.60195.132457530205680&type=3&theater
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=269278523190246&set=a.269272636524168.60195.132457530205680&type=3&theater

Zajebista fota ciekawe kto wygrał (widać że ogień jest) ;)
https://plus.google.com/photos/113150546272343955310/albums/5786495830668845313/5786498579752658018?banner=pwa
Maks
| 16:16 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj No Marek super relacja ;) Średnia z jazdy też niczego sobie ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!