Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

310.95 km 1.00 km teren
11:07 h 27.97 km/h
Max:53.04 km/h
HR://%
Temp:, w górę:1180 m

Nad morze

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 9

Od tego wpisu, chyba muszę na prawdę zacząć uważać na to co piszę ;-)
Zaczęło się od niewinnego żarciku w moim wpisie, że można by Challenge przejechać nocą. Po powrocie z kina, następnego dnia, okazało się, że powstał (dzięki JP!) szalony pomysł dojazdu nad morze, jadąc przynajmniej częściowo w nocy. Nie spodziewałem się tak dużego odzewu, ale na stacji koło Ronda Obornickiego pojawiło się 7 śmiałków oraz Asia, która podwiozła Marcina, bo dojazd z Pobiedzisk to już by była lekka przesada ;-)

Ruszamy punktualnie o północy. Początkowe tempo raczej mocne, 34-35, narzucane głównie przez Jacka. Po ciemku, z lampkami, jedzie się bardzo fajnie. Ruchu dużego nie ma, a dzięki kilku bocialarkom widać sporo. Mamy także kamizelki odblaskowe, więc nas także widać dobrze. Do Obornik, potem Czarnkowa cały czas jedziemy równo i bardzo przyjemnie. W pewnym momencie zaczynają się spore mgły, które powodują, że wszyscy jesteśmy lekko mokrzy. Rowery także się pocą, bo mocno osiada się na nich woda. Po kilku mocniejszych sprintach Zbycha zaczynają łapać skurcze. Stwierdza, że raczej wróci z Jackiem, który ma mało czasu i w Trzciance musi zawrócić. Tam więc robimy dłuższy postój i się rozdzielamy.

Na stacji w Trzciance © Marc


Pozostaje nas piątka. Zaczynamy więc równo współpracować i każdy wychodzi na 4-5 minutowe zmiany. Kilometry szybko ubywają, pojawiają się pierwsze promienie słońca. Nie jest nam dane zobaczyć wschodu słońca, bo mgła wszystko zasłania. W Czaplinku robimy kolejny postój, przy świeżo otwartym sklepie (była godzina 6). Młoda kasjerka bardzo senna i pomimo problemów (6 x 4 = 22) sprzedaje brakujące kalorie w postaci batoników. Jedziemy kawałek dalej zobaczyć ruiny zamku nad jeziorem Żerdno.

Zamek nad jeziorem Żerdno © Marc


Kolejne kilometry mijają, ale już nie tak szybko jak poprzednio. Region w okolicach Drawska jest bardzo pofałdowany i czuję że jestem co raz słabszy, szczególnie na podjazdach. W pewnym momencie Jarek zalicza pechową glebę. Po chwili okazuje się, że próbował włożyć bidon do tylnego koszyka na rowerze Jacka i nastąpiło lekkie zsunięcie mocowania.

Po upadku Jarka © Marc


Do Kołobrzegu mamy co raz bliżej, ale wszystkich ogarnia zmęczenie. Najdłuższe zmiany daje Mariusz i bardzo mu wszyscy za to dziękują :-) Kolejny dłuższy postój robimy przed Białogardem. Później już prosto nad morze. Zdecydowanie najgorszym odcinkiem jest końcówka w okolicach Karlina. Sobotni ranek, więc bardzo wiele osób podąża blachosmrodami do Kołobrzegu. Jest to dla nas i męczące i niebezpieczne (wielokrotnie jacyś idioci przejeżdżali obok nas dosłownie w odległości kilku centymetrów), wspominam więc jak to fajnie jechało się nocą. Na jednym odcinku widzimy jak jedno auto, po ostrym hamowaniu, ląduje w rowie. Nic się nie stało, ale tak się kończy szybka jazda.

Około godziny 11-tej dojeżdżamy do Kołobrzegu i jedziemy wprost na plażę.

Nasze morze © Marc


Udało się nam dojechać i to ze średnią powyżej 30 km/h :-) Nie spodziewałem się tak szybkiej jazdy (obstawiałem raczej 28 km/h).

Nad morzem © JP


Po zrobieniu kilku pamiątkowych fotek jedziemy coś zjeść (rybę, ale drogą). Jacek i Jarek decydują się zostać w Kołobrzegu, by tutaj wsiąść w pociąg powrotny. Ja z Mariuszem i Marcinem jedziemy w kierunku Sianożętów, by tam poleżeć na plaży. Gdy przychodzi czas powrotu, jedziemy do Koszalina, by tam złapać pociąg. Niestety po drodze łapie nas solidna ulewa. Mokrzy, ale zadowoleni wsiadamy do pociągu, by wymęczyć się w nim przez prawie 5 godzin, ale ostatecznie powrócić do swoich domów.

Bardzo udany wyjazd! Dzięki, dzięki, jeszcze raz dzięki za świetny pomysł i super towarzystwo. Kolejna granica przełamana :-)





Komentarze
JPbike
| 20:22 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Jak tworzyłem rano relację to też nie wiem dlaczego nie wspomniałem o glebie Jarka, po Twojej relacji przypomniało mi się szczegółowo to zdarzenie. Widocznie się starzeję i pamięć już nie ta, albo to wina nocnych emocji i ostrego tempa, które grały główną rolę :)
Masz rację co do moich fotek - najpierw bystre spojrzenie na szczegóły i ruch migawki :)

No i najważniejsze - dzięki wielkie za wspólną jazdę i do następnego szaleństwa :)
MaciejBrace
| 18:03 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje - ładny dystans
Marc
| 16:02 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Asia, Jacek ma niezłe oko do zdjęć oraz co ważne robi je w super momentach :-)

Marcin, teraz tyle szosek, że nie wiadomo co wpadnie do głowy.

Maks, następnym razem jedziesz z nami, po ostatnich zakupach :)

Zbychu, na to wyszło :) Ale człowiek zasnął i ciężko było się ruszyć.

Krzychu, strach się bać co dalej ;)

Klosiu, zrzucimy trochę kilogramów, potrenujemy zgodnie z planem i zrobimy 400 ;) A upadek faktycznie był, ale ja właściwie nie wiem czemu nikt o nim nie pamiętał.
klosiu
| 15:40 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Super się jechało, 310km to już nie w kij dmuchał rekord, w przyszłym roku trzeba bedzie się sprężyć żeby to pokonać ;).
W sumie jesteś jedynym który wspomniał o glebie Drogbasa. Czy to się w ogóle zdarzyło? ;)
folik
| 13:23 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje. Niezla wyprawa! Pytanie co dalej? :-)
toadi69
| 13:06 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Za długo na plaży w Sianożętach leżeliście, że Was ta burza dopadła. Gratuluje tempa i dotarcia do celu
Maks
| 11:10 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje za pokonany dystans i super relację ;)
z3waza
| 11:01 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Zaprawdę powiadam ci licz się ze słowami wypowiadanymi, a raczej wypisywanymi na blogu bo nigdy nie wiadomo jakie słowo stać się może ciałem :D Gratuluję i dziękuję za wspólne kilometry.
JoannaZygmunta
| 10:58 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Fajne to ostatnie zdjęcie JP. Gratulacje :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!