Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marc z miasteczka Poznań. Mam przejechane 42372.65 kilometrów w tym 12561.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marc.bikestats.pl

Archiwum bloga

56.72 km 48.00 km teren
03:52 h 14.67 km/h
Max:69.57 km/h
HR:157/176 80/ 90%
Temp:11.0, w górę:1660 m

Bikemaraton Karpacz

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 04.10.2010 | Komentarze 7

Akt I
Dojazd na maraton
Aktorzy: Marc, JPbike
Aktorzy drugoplanowi: Paweł, Mateusz (kuzyn Pawła)

Decyzja o wyjeździe do Karpacza zapadła w czwartek wieczorem, gdy w czasie biegania nad Rusałką napisał do mnie SMS'a z pytaniem, czy się wybieram. Szybka decyzja, że tak. Nie mogłem sobie podarować ostatniego maratonu w sezonie pomimo tego, że chorowałem.
Wyruszamy w sobotę w samo południe, by po spokojnej dojeździe dojechać na 16.15 do Karpacza Górnego, a dokładnie do noclegu Villa "Jasmin".
Po około 2 godzinach dojeżdżają do nas Paweł i Mateusz. Decydujemy się zjechać do centrum Karpacza, aby spróbować się zarejestrować. Ubieramy się więc ciepło, podłączamy nowoczesne dynama z oświetleniem i ruszamy w szalonym tempie na dół po wyjątkowej asfaltowej drodze na której rowerzyści jeżdżą szybciej od samochodów :)
Jak się okazuję organizator siedzi jeszcze w Świeradowie i zarejestrować się nie udaje.


Akt II
Wyścig
Aktorzy: Marc, JPbike, Paweł, Mateusz

Po śniadaniu ruszamy autem na dół aby się zarejestrować. O 9 rano ludzi jeszcze mało. Powrót do góry, przebranie się i śmigu na dół. Średnia prędkość 45 km/h :)
Robimy krótki rekonesans, lekką rozgrzewkę i ustawiamy się w sektorach. Ja z Mateuszem w 4-tym (u mnie to kwestia uznaniowa, dla Mateusza wywalczona w Poznaniu), Jacek w 2-gim, Paweł w 3-cim.
Ruszamy dość mocno, aby nie zostać z tyłu na długim podjeździe do świątyni Wang. Trzymamy się mniej więcej środka stawki. Po wjeździe na teren zaczyna się prawdziwe wyprzedzanie, ponieważ każdy wokół zachowuje zdecydowanie za dużo asekuracji. Niestety Mateusz zostaje z tyłu, aby zmienić dętkę. Jedzie się bardzo dobrze, nie czuć osłabienia po chorobie. Trasa dość łatwa, nie ma ciężkich podjazdów, ani tym bardziej zjazdów jak u Golonki.
Pierwszy kryzys pojawia się kolo 20 km. Oszukuję wtedy organizm szybkim zjedzeniem Marsa. Później zaczyna się długi podjazd drogą na Dwa Mosty. Początkowo w terenie, później po betonie. W konkurencyjnej serii do utwardzonej ścieżki w ogóle się nie dojeżdża. Przy wjeździe na wysokość ponad 900 robi się zimno i zaczyna na prawdę porządnie wiać. Na szczęście zaraz podjazd się kończy i trasa biegnie ostro w dół po szosie (Celna Droga).
Zaraz za rozjazdem Mega-Giga zatrzymuję się na bufecie by spróbować wszystkiego co mają. Za chwilę zacznam decydujący podjazd na Drodze Chomontowej. Idzie znacznie lepiej niż na początku sezonu, ale dubluje mnie 2 czy 3 zawodników z czołówki Giga. Udaje się wjechać całość. Zjazd to sama bajka.
Końcówka już na mocno zmęczonym organiźmie, ale bez większych trudności. Może poza bolącymi rękoma. Na metę dojeżdżam zadowolony, ponieważ czas pokazuje, że to najlepszy wynik w górskich maratonach.


Akt III
Dekoracja i powrót
Aktorzy: Marc, JPbike, Paweł, Mateusz
Aktorzy drugoplanowi: Klosiu, Rodman

Na mecie dowiaduję się od Pawła, że Jacek zajął 4 miejsce, a Rodman 6-te. Wielkie gratulacje!
Spotykamy też Mariusza, dla którego był to drugi maraton w ten weekend.
Lecimy więc na górę szybko się umyć i spakować, po czym wracamy na dół. Dekoracja Jacka, tombola i pamiątkowe zdjęcie z Mają Włoszczowską - warto było tutaj przyjechać :)

Z Mają © Marc


Open 160/257 - 62% stawki (minimalnie lepiej niż w Międzygórzu)
M2 36/50

Oficjalny czas 03:36:47
Współczynnik do najlepszego 0.62 -> 314 pkt. (tutaj już znacznie lepiej)

Max alti 1016



Komentarze
Marc
| 19:39 wtorek, 5 października 2010 | linkuj Jacek Na taką relację wpadłem w trakcie jazdy po jesiennych, karkonoskich ścieżkach. Najwyraźniej dobrze mnie nastroiły :)

Paweł, Krzychu To prawda. Zyskałem jednak sporo doświadczenia i wiem czego się spodziewać, jeśli w przyszłości znowu mnie jakieś przeziębienie złapie.

Konrad, Jacek Dzięki. Nie spodziewałem się, że jesienią w górach jest tak fajnie. I takie fajne dziewczyny się w górach pojawiają ;)
JPbike
| 19:29 wtorek, 5 października 2010 | linkuj Ale fajna relacja, niczym scenariusz kasowego filmu - nawet w Hollywood zazdroszczą ! :>
A tak w sumie racja - warto było jechać do Karpacza Marku, spisałeś się super jak na swoje tegoroczne możliwości !
No i dzięki za super fotkę :)
mlodzik
| 19:18 wtorek, 5 października 2010 | linkuj Gratuluje, po chorobie jest masakra, zresztą na zdrowego do końca nie wyglądałeś. Najważniejsze, że zdjęcia z mają mamy :D
Maks
| 08:32 wtorek, 5 października 2010 | linkuj Fotka
Maks
| 07:57 wtorek, 5 października 2010 | linkuj Super fotka i gratulacje ukończenia maratonu po chorobie wiem że nie było lekko ;)
KeenJow
| 20:47 poniedziałek, 4 października 2010 | linkuj Brawo ! Super wypad i zjechane góry na koniec sezonu ! Zdjęcia z Mają jednak najbardziej zazdroszczę ;))
jacgol
| 19:16 poniedziałek, 4 października 2010 | linkuj ale super !! wielkie gratulacje, no i to zdjęcie ...;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!